Witajcie!
Pamiętacie moje zakupy na listopadowych targach?
Kupiłam wtedy m.in. kilka pędzli polskiej firmy Maestro w bardzo atrakcyjnej cenie.
Przez kilka miesięcy zdążyłam przetestować je na tyle dobrze, że najwyższy czas napisać nieco więcej na ich temat :)
Dzisiaj przedstawię Wam pędzelki do oczu.
Na dobry początek prawdziwy hit - pędzelek do eyelinera:
Potrzebowałam czegoś nowego do rysowania kresek linerami w żelu, które uwielbiam. Na stronie Maestro zwróciłam uwagę na zakrzywiony pędzelek ale na targach to właśnie ten prosty mnie oczarował :) Jest idealnie cieniutki, z bardzo ostro zakończoną końcówką - można nim rysować zarówno cieniuteńkie kreski, jak i te grube. Jest wykonany z syntetycznego włosia.
Nabiera odpowiednią porcję kosmetyku, więc uzyskujemy dokładnie takie linie, jakie chciałyśmy. Jestem tym pędzelkiem oczarowana i nie wyobrażam sobie używać innego!
Numer 790, R0, 10zł
Drugi pędzel do linii oczu również wykonano z włosia syntetycznego. Jest przeznaczony do linera lub podkreślania brwi. Zawsze wolałam tego typu pędzelki do linera (przeciwieństwo numeru 790, czyż nie?), więc w tym celu zakupiłam i ten. Szczerze mówiąc do malowania kresek nie użyłam go ani razu! Od samego początku podkreślam nim brwi. Pędzel sprawdza się w tej roli idealnie. Doskonale podkreśla kształt brwi, pomagając mi jednocześnie w delikatnej jego korekcie. Równie dobrze radzi sobie z wypełnieniem brwi i dorysowaniem ich końcówki.
Pędzelek jest skośnie ścięty i ma odpowiednią szerokość. Dodatkowo nie jest ani za cienki, ani za gruby - prawdziwy ideał!
Numer 660, R4, 14zł
Czas na typowe pędzelki do cieni. Z oferty Maestro wybrałam dla siebie dwie kulki.
Pierwsza z nich jest wykonana z naturalnego włosia. Idealnie nadaje się do blendowania cieni, a także do podkreślenia dolnej powieki lub załamania powieki ruchomej (aczkolwiek w tej roli częściej używam przeznaczonego do tego pędzla Lancrone). Włosie ma idealną miękkość i sprężystość. Nie drapie powieki, a jednocześnie rozciera cienie w tempie ekspresowym.
Druga kulka jest wykonana z syntetycznego włosia, i nieco większa. Lepiej się sprawdza przy nieco większych oczach od moich, co nie zmienia faktu, że bardzo ją lubię - brakowało mi czegoś w rozmiarze pomiędzy Maestro R6 i kulką Elf :) Doskonale rozciera cienie, podkreśla załamanie. Moim zdaniem jest za duży do podkreślenia dolnej powieki.
Włosie jest zbite i nieco gęstsze niż w 420. Mimo tego myje się równie łatwo jak jego naturalny brat ;)
Ostatnim pędzlem do oczu jest pędzel ze złotej kolekcji, do rozświetlania łuku brwiowego. Na pierwszy rzut oka może wydawać się zbędny - w końcu cień pod łuk brwiowy można nałożyć każdym większym pędzelkiem. Tak przynajmniej mi się wydawało dopóki nie trafił w moje ręce ten cudotwórca.
Pędzel jest ścięty, dzięki czemu doskonale dopasowuje się do kształtu twarzy. Rozświetlenie łuku brwiowego zajmuje mi dosłownie sekundę! Pędzel nabiera ilość cienia wystarczającą na pokrycie jednolitą, cienką warstwą jednego łuku. Wcześniej nie przepadałam za nakładaniem cieni pod łuk brwiowy, robiłam to dość rzadko (częściej używałam np. podnośnika Catrice ;) ), a odkąd mam ten pędzel robię to codziennie. Mała rzecz a cieszy :) Pędzel jest wykonany z naturalnego włosia.
Złota kolekcja, Shadow II, 25zł
Ogólnie wszystkie pędzle są bardzo wygodne w użytkowaniu. Odpowiednia długość trzonków zapewnia pewny i jednocześnie wygodny chwyt. Każde włosie jest odpowiednio sztywne, a jednocześnie na tyle delikatne, że nie drapie skóry (w przeciwieństwie do pędzli Kryolan, które miałam okazję testować w szkole). Wielkim plusem jest fakt, że większość pędzli jest dostępna w kilku rozmiarach do wyboru. Genialne rozwiązanie! Mimo intensywnego użytkowania nie tracą swoich zalet, oby tak dalej. Dodatkowo na targach panowie z Maestro mieli naprawdę atrakcyjną ofertę cenową, dzięki czemu każdy pędzel kupiłam mniej więcej o połowę taniej, niż na stronie :)
+ doskonale sprawdzają się w swojej roli
+ różne rozmiary pędzli
+ trzymają kształt
+ łatwo się je czyści
+ wygodnie w użytkowaniu
+ wydają się być naprawdę trwałe i solidne
Panowie z Maestro wykonali świetną robotę, za którą daję im sprawiedliwą 5 :)
Pozdrawiam,
Miałam ochotę na te pędzle, jednak są długie i strasznie nieporęczne jeżeli chodzi o przewożenie ich. Jak się już osiądę na jednym miejscu, to koniecznie kupię, wyglądają tak.. "artystycznie" :))
OdpowiedzUsuńŚwietny zakup. :)
OdpowiedzUsuńPS. Odbierz swoją pocztę mailową. ;*
Waham się właśnie pomiędzy pędzlami Hakuro a Maestro :) Mam kilka Hakuro, ale Maestro żadnego, więc brak porównania...
OdpowiedzUsuńPolecam Maestro :) Jak na jednym blogu zobaczyłam jak wyglądają Hakuro po 2 latach użytkowania to mi się ich na dobre odechciało :/
UsuńNigdy nie miałam nic z Maestro - jak narazie firma ta jest dla mnie mocno niedostepna, wiec mam pedzle innych marek.
OdpowiedzUsuńAle swietnie, ze u ciebie sie sprawdzily
swietne pedzle! ja jestem na etapie szukania pedzla do podkladu :)
OdpowiedzUsuńMam 4 i gąbkę ;) Chcesz je pomacać jak się będziemy widzieć? :)
Usuńmyslalam by kupic Hakuro :) juz sie wlasciwie zdecydowalam :) tylko zamowic musze by byl juz jak wyladuje w PL :)
Usuńpomacac moge zawsze :) jak Ci sie chce tachac?
Po tym jak na jednym blogu zobaczyłam, jak wyglądają Hakuro po 2 latach użytkowania to mi się ich odechciało na dobre. Moje Lancrone po 5 czy 6 latach wyglądają 1000 razy lepiej ;)
Usuńnie umiem sie malowac niestety
OdpowiedzUsuń:(