czwartek, 7 marca 2013

Najlepszymi przyjaciółmi kobiety są...

Witajcie!

Marylin Monroe dokończyłaby tytuł jednym słowem - diamenty! Trudno się z nią nie zgodzić ;) Diamenty kocha chyba każda kobieta na świecie, nawet ta, która jeszcze ich nie posiada w swojej kolekcji ;)
Dzisiaj jednak nie o diamentach będzie mowa, a o podkładach.

Podkład - legenda, czyli Colorstay marki Revlon, jest ponoć najpopularniejszym kosmetykiem tego typu na świecie. Nie wiem ile jest w tym prawdy, ale wcale mnie takie hasło nie dziwi. Kosmetyk jest niezawodny, dlatego też z czystym sumieniem mogę nazwać go przyjacielem, na którego zawsze mogę liczyć. Podkład jest fantastyczny i mam nadzieję, że dzisiaj uda mi się przekonać do niego wszystkie niezdecydowane.


Wszystkie podkłady kupiłam w wariancie do skóry suchej i normalnej. Wersja do tłustej jest co prawda ciut bardziej kryjąca, ale łatwiej nią zrobić sobie krzywdę (czytaj - tynk). Myślę, że większość kobiet nie potrzebuje tak mocnego krycia na całej twarzy (od czegoś jakiś geniusz wynalazł kiedyś kamuflaż), więc jeśli macie to i owo do ukrycia, a lubicie bardziej naturalne podkłady sięgnijcie po wersję do skóry suchej :)

Opakowanie:
Jak widzicie podkład znajduje się w ciężkiej, szklanej buteleczce z plastikową zakrętką. Nie polecam nosić jej w kosmetyczce ani wozić w bagażu ;) Minusem jest brak pompki, Revlon mógłby o niej pomyśleć.



Otwór jest na tyle duży, że bez problemu można wydostać odpowiednią ilość podkładu. Jedyną zaletą braku pompki jest fakt, że nie ma problemów z wydobyciem resztek kosmetyku z butelki


Zapach:
Lekko wyczuwalny, bardzo neutralny.


Konsystencja:
Colorstay to Colorstay. Konsystencja na początku może być lekką zagadką ;) Podkład należy dokładnie wymieszać przed użyciem (wystarczy kilkakrotnie wstrząsnąć butelką. Jeżeli tego nie zrobicie może wydawać Wam się, że podkład się rozwarstwił - nic bardziej mylnego! Wszystko z nim w porządku, po prostu ciężki pigment nieco opadł :)
W pierwszej chwili podkład wygląda na ciężki. Przy bliższym poznaniu okazuje się, że wcale taki nie jest. Rozprowadzony pędzlem lub Beauty Blenderem (wierzę na słowo innym blogerkom, polecającym nakładanie go za pomocą tej gąbki) pokrywa twarz bardzo cienką warstwą. W efekcie buzia wygląda naturalnie, jej kolor jest wyrównany, i małe niedoskonałości np. zaczerwienienia lub przebarwienia - schowane. Potrzebujesz większego krycia? Nie ma problemu, weź do ręki pędzel i zaaplikuj na wybrane partie twarzy drugą warstwę :) Osobiście testowałam (dla dobra nauki czytaj - recenzji) do 5 warstw w pewnych miejscach na policzkach i czole i wierzcie mi, twarz ciągle wyglądała świeżo i naturalnie, daleko od efektu tapety. Nie polecam jednak nakładania go tak grubo. Dwie - trzy cienkie warstwy to max, jeśli macie coś więcej do ukrycia - użyjcie kamuflażu. Dlaczego? Szkoda tłamsić twarz pod tak grubą warstwą podkładu, skoro można użyć odrobiny korektora uzyskując ten sam efekt :) Wspaniale, że ktoś stworzył produkt łączący jednocześnie naturalny wygląd z odpowiednim poziomem krycia :) Pamiętaj jednak, że kluczem do sukcesu jest odpowiednia aplikacja - nałożony zbyt grubą warstwą będzie wyglądał koszmarnie!

Kolor:
Gama kolorystyczna jest ogromną zaletą tych podkładów. Jest nieco szersza w wersji do skóry tłustej (a najszersza w internecie ;) ). Odcieni jest tyle, że bez problemu każda z nas znajdzie idealny dla siebie. Obecnie w moim posiadaniu są 4:
- 150 Buff  - jasny, naturalny odcień z żółtym podtonem
- 180 Sand Beige - jasny, piaskowy beż
- 250 Fresh Beige - średni beż, lekko opalony
- 320 True Beige - neutralny ciemny beż

W planach mam jeszcze zakup dwóch odcieni z różowym podtonem:
- 110 Ivory - najjaśniejszy, z wyraźną nutą różu
- 220 Natural Beige - średni beż z lekko różowym podtonem.

Warto pamiętać, że odcienie w wersji dla suchej skóry są zazwyczaj o pół tonu ciemniejsze od swoich "tłustych" odpowiedników :) Wszystkie niezdecydowane w kwestii odcienia odsyłam tutaj, gdzie wszystkie są świetnie opisane!

Mam dla Was swatche moich czterech podkładów na ręce - w cieniu, słońcu i z lampą błyskową. Zrobiłam zdjęcia zarówno podkładów tuż po nałożeniu grubszą warstwą (zobaczcie konsystencję) oraz po ich roztarciu, żebyście dobrze mogły ocenić kolor i krycie :)

Na początek tuż po aplikacji:

Z lampą:


W słońcu:


W cieniu:


Po roztarciu:


Z lampą:


W słońcu:


W cieniu:


Dodatkowym atutem tych podkładów jest doskonała mieszalność kolorów. Możemy dopasować idealny odcień bez względu na porę roku, nie kupując w tym celu nie wiadomo ilu odcieni.

Trwałość:
Całodniowa. Podkład nałożony rano dzielnie trzyma się się na twarzy aż do wieczornego demakijażu. jedyne co należy zrobić w ciągu dnia to zmatowić go pudrem, jeśli lubimy bardziej matowy efekt (podkład daje zdrowy połysk, nie mylić z tłustym). Wspaniale współpracuje z innymi kosmetykami - kamuflażami, korektorami, różami czy bronzerami. Z racji swojej trwałości pozostałe kosmetyki nałożone na Colorstay również zyskują mega trwałość.

Podsumowanie:
To prawdziwy must have w każdej kosmetyczce, nie wyobrażam sobie bez niego życia, dosłownie. Ratował mnie zawsze, nawet kiedy mając koszmarną cerę musiałam zrobić sobie zdjęcia do dokumentów. Ratował na całonocnych imprezach, szaleńczym dniu w pracy, czy na uczelni. Revlon stworzył prawdziwy hit i jeśli jeszcze go nie macie, polecam kupić :) Nie warto zrażać się jeśli pierwszemu użyciu towarzyszy rozczarowanie (ale tapeta!), polecam poświęcić jakiś wolny dzień w domu na znalezienie odpowiedniego sposobu aplikacji :)

+ trwałość
+ konsystencja
+ możliwość stopniowania krycia
+ naturalny efekt
+ szeroka i bardzo trafiona w potrzeby kobiet gama kolorystyczna
+ bezproblemowe mieszanie odcieni
+ cena (na promocji w drogeriach lub w internecie z przesyłką kosztuje niecałe 40zl)
+ możliwość zużycia produktu do ostatniej kropli
+ wydajność
- brak pompki
- ciężki, szklany słoiczek (tylko w kwestii wożenia go ze sobą)

Drogi Revlonie za ten genialny podkład daje Ci w pełni zasłużoną, najwyższą ocenę:






Lubicie Colorstay? Która wersja jest Waszą ulubioną?

PS: Wiem, obiecywałam na dzisiaj haul - co się odwlecze to nie uciecze, pokażę Wam go jutro w nieco bogatszej o dzisiejsze i prawdopodobnie jutrzejsze zakupy :)

Pozdrawiam z perfekcyjną twarzą ;)

post signature

24 komentarze:

  1. Bardzo lubię CS 180 dla cery tłustej i mieszanej, ale potrzebowałam czasu do takiej relacji oraz innego źródła zakupu, by przekonać się, że jest on dla mnie :)
    Jeden z nielicznych podkładów, na który mogę liczyć w każdych okolicznościach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Colorstay jest niezawodny :) Nawet w sytuacjach ekstremalnych :D

      Usuń
    2. Dokładnie :) dlatego też nie sięgam po niego codziennie, ale lubię wiedzieć, że JEST i sprawdza się.

      Usuń
    3. Colorstay gwarantem uczucia, że nic na twarzy mnie nie zaskoczy :D Taki guzik bezpieczeństwa :P

      Usuń
  2. bardzo fajna recenzja, ja czekam na swój revlon:)

    OdpowiedzUsuń
  3. hmmm to mi o nim przypomnialas :) nie mialam go wieki ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. 150 jak najbardziej dla mnie :))) muszę w końcu go wypróbować choć teraz mam innego revlona chyba niedostępnego w pl... pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ta 150 jakby dla mnie stworzona :D chodzi za mną ten podkład od czasu do czasu, jak mam napady.. i chyba zmierzę się z nim z jego fenomenem któregoś dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam :) Dla mnie jest za jasna, na obecną porę roku mieszam 180 z 250 ;) To zdjęcie po raz kolejny uświadomiło mi, że naprawdę każda część mojego ciała ma inny kolor (dla wewnętrznej strony ręki 150 jest idealna haha) ;)

      Usuń
  6. a ile to cudo kosztuje ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W promocji Super-Pharm/Hebe 39,90 w internecie można kupić w podobnej cenie albo nawet parę groszy taniej. Normalnie około 70zł.

      Usuń
  7. ciągle o nim słyszę, ale jeszcze się nie skusiłam ;) jak skończę to, co mam, pewnie się na niego skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolor 150 wygląda na tych zdjęciach bardzo "bezpiecznie" :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaciekawił mnie ten podkład :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo lubię te podkłady ale raz na jakiś czas. Mam 150 i 180. Od kilku miesięcy wydają mi się za ciężkie. Jakoś postanowiłam dać twarzy odetchnąć od ciężkich podkładów. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po nałożeniu cieniutką warstwą nie czuję uczucia ciężkości :) Właśnie za to lubię tą wersję do skóry suchej, ta do tłustej jest o wiele cięższa :/

      Usuń
  11. Bardzo rzetelna recenzja. Używałam Revlona CS (150) i na pewno do niego wrócę:)

    Mój blog: www.eweliska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam teraz 180 dla skóry normalnej i suchej i jestem troszke rozczarowana. Jak dla mnie stara wersja była lepsza. i chociaż nie mam tłustej cery bardziej przypadła mi do gusta ta wersja niż do suchej. Ale bardzo go lubię:) I tak jak Ciebie nieraz mnie wyratował z opresji:P

    Zapraszam:http://anonimowaksiezniczka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie miałam, nr 180 byłby dla mnie idealny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo twarzowy odcień :) Sama mieszam go z 250 i jest perfekcyjny, ale sama 180 to chyba najpopularniejszy odcień :)

      Usuń
  14. Kurcze jestem go strasznie ciekawa!! ;) ale na razie mam sporo nie wykończonych podkładów w kosmetyczce wiec musze sie wsytrzymac,a nie jest to proste!

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie używałam go, ale mam Photo Ready i jestem zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  16. nie miałam jeszcz okazji wypróbować nic z revlonu
    Witam Malinową Koleżankę i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)
Nie musisz umieszczać adresu swojego bloga - znajdę go w Twoim profilu.

Komentarze zawierające spam lub obraźliwe treści będą usuwane.