Witajcie!
Mam nadzieję, że jeszcze nie macie dość moich naustnych mazideł ;) Dzisiaj pora na błyszczyk, którego chętnie używam, mimo mojej szminkomani absolutnej.
Mowa o Essence Stay with me, który na rynku pojawił się mniej więcej dwa lata temu i od razu podbił moje serce :)
Opakowanie:
Klasyczne, okrągłe. Podoba mi się czarna zakrętka, z której nie zdzierają się żadne sreberka i napisy odporne na noszenie w torebce :) Jest solidne, mimo kilku upadków ciągle wygląda jak nowe.
Kluczem jest aplikator, będący niezłym eksperymentem ze strony Essence ;)
Zobaczcie same:
Wygląda nieco dziwnie, czyż nie? Na szczęście nie ma się czego bać - jest superwygodny! Nabiera odpowiednią porcję błyszczyku, a dzięki odpowiedniemu wyprofilowaniu największa część produktu trafia tam, gdzie powinna - na środek ust. Przy jaśniejszych odcieniach zaryzykowałabym nawet malowanie się nim bez lusterka :)
Zapach:
Lekko chemiczny, taki szminkowo-błyszczykowy. Nieco ciężki do jednoznacznego opisania. Jest to jednak przyjemny aromat i na pewno nie zniechęci ani jednej dziewczyny do częstego używania Stay with me.
Konsystencja:
Gęsta i kleista. Mimo tego błyszczyk aplikuje się dosyć cienką warstwą (kolejny ukłon w stronę aplikatora), która jest prawie niewyczuwalna na ustach. Gęstość wiąże się niestety z dość sporą kleistością, jest to jednak jedyna wada tego produktu :) Nie wysusza ust, ale też ich nie pielęgnuje. Jest bardzo wydajny!
Kolor:
Gama kolorystyczna jest zróżnicowana - od delikatnych róży, przez czerwienie i maliny, aż do fioletu. W ostatnich nowościach zdajsie nawet przybył jeden odcień :) Mój to taka malinowa czerwień, zdecydowanie chłodna. Jedna cieniutka warstwa pokrywa usta dosyć intensywną warstwą koloru i bardzo intensywnego, wręcz winylowego, połysku. Efekt bardzo mi się podoba i jest daleki od tandetnego blasku :)
Niestety aparat w dużej mierze zjadł kolor :( Po remoncie postaram się zrobić lepsze zdjęcie :)
Trwałość:
Faktycznie jest to błyszczyk longlasting. Trzyma się na ustach przez murowane kilka godzin, w międzyczasie lekko blednąc. Jedzenie i picie robią na nim umiarkowane wrażenie. Zjada się równomiernie, więc nie grożą nam paskudne, ciemne kontury ust.
Podsumowanie:
To bardzo dobry, a jednocześnie tani błyszczyk. Essence pomyślało o swoich klientkach i stworzyło odcienie, wśród których każda znajdzie swój ulubiony. Jeżeli szukacie porządnego i trwałego błyszczyka, a w portfelu zostało Wam jedynie 10zł - kupcie Stay with me, zostanie Wam jeszcze na mikrokawę z automatu ;)
+ trwałość
+ intensywny kolor i blask
+ gama kolorystyczna
+ solidne i poręczne opakowanie
+ wygodny aplikator
+ cena i dostępność
- kleistość
Jak wspominałam jedyną wadą tego kosmetyku jest jego kleistość, którą nawet jestem skłonna mu wybaczyć :) Daję mu sprawiedliwe 4,5 i mam nadzieję, że dostępna gama kolorystyczna nie skończy się na obecnych 7 odcieniach :)
Jestem bardzo ciekawa wiosennej nowości Essence - żelowych Lip Tintów :) Niech już przybywają do Natury!
PS: Trzymajcie kciuki za remont w moim mieszkaniu. Od kilku dni jestem skazana tylko na internet w telefonie, dlatego jest mnie mniej na Waszych blogach :(
Coś mi w nim nie pasuje :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie mnie też nie... o.O Ale musiałabym się przekonać na żywo ^^
UsuńA ja go dla odmiany lubię... Jak mało który błyszczyk :)
Usuńnie uzywalam nigdy zadnego blyszczyka z essence, bo ogolnie za nimi nie przepadam:)
OdpowiedzUsuńKolor bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńMiałam ten kolor, ale nie czułam się w nim dobrze:) powędrował w świat, jak ja to mówię :) za to milkshake uwielbiam. Te błyszczyki udały się Essence.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, wiele osób chwali je sobie :)
Usuńlubię tę serię :)
OdpowiedzUsuńja tez lubie :) jeden z moich ulubionych blyszczykow! zdecydwanie :)
OdpowiedzUsuńpiękny kolor! cudownie się prezentuje na Twoich ustach *_*
OdpowiedzUsuńRzeczywiście fajny mają ten aplikator :)
OdpowiedzUsuńByłam do niego sceptycznie nastawiona, jak się okazało - nie słusznie ;)
UsuńJa tam uwielbiam czytać o naustnych mazidłach :D Muszę zapamiętać ten błyszczyk na przyszłość, mam nadzieję, że jak pozużywam swoje zapasy to jeszcze będą je sprzedawać :) Też jestem ciekawa tych lip tintów, ale chyba mało kolorów będzie..
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ich nie wycofają :)
UsuńTinty chyba będą tylko dwa, oby trafione!
Błagam Cię, walnij jakieś zdjęcie na blogu zaraz jak któryś dorwiesz w swoje łapki :D Przynajmniej tak się nimi nacieszę :)
UsuńOk, jeśli któryś kupię to obiecuję szybkie zdjęcia :)
UsuńCzytałam ostatnio jego recenzję na innym blogu. Twoje zdanie na temat kosmetyku jest bardzo podobne. Mimo tego, że wielbię szminki, ten specyfik mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńJa też szminkomaniaczka i go polubiłam, więc może i Tobie podpasuje :)
Usuń