Jakiś czas temu koleżanka zamówiła dla mnie kilka kosmetyków ELF. Wśród nich znalazły się głównie kosmetyki do twarzy (3 pudry, krem tonujący i róż), ale nie zabrakło i mazideł do ust w postaci dwóch błyszczyków.
Zapraszam na recenzję jednego z nich.
Hypershine Gloss kosztował dosłownie grosze, bo nawet nie jednego funta. Producent obiecuje połysk niczym tafla (czyżby miała to być zasługa parafiny, która jest głównym składnikiem kosmetyku?). Skusiła mnie niska cena i wygodne opakowanie.
Niestety, są to główne zalety tego produktu.
Opakowanie:
Jak widzicie na powyższym zdjęciu błyszczyk znajduje się w opakowaniu z pędzelkiem. Kosmetyk wyciska się obracając plastikową końcówką opakowania. Jest to wygodne rozwiązanie, dzięki któremu na pędzelku ląduje odpowiednia porcja kosmetyku.
Sam pędzelek jest poprawny, nie mam mu nic do zarzucenia. Równomiernie aplikuje kosmetyk i jest bardzo wygodny w użyciu.
Zapach:
Bardzo przyjemny aromat cukru waniliowego, niewyczuwalny na ustach.
Konsystencja:
Z jednej strony delikatna, z drugiej nieco klejąca. Produkt nie jest wyczuwalny na ustach. Opakowanie mieści skromną porcję kosmetyku, ale dzięki wykręcanemu mechanizmowi jest on dosyć wydajny. Bez problemu można go nakładać bez użycia lusterka. Nie wysusza ust, ale też ich nie pielęgnuje.
Kolor:
Z 8 dostępnych odcieni wybrałam dla siebie Bubblegum. Miałam nadzieję, że błyszczyk nieco podbije kolor moich ust i nada mu faktycznie blask godny nazwy hypershine. Po pierwszej aplikacji przeżyłam nie lada rozczarowanie! Kolor jest bardzo transparentny - zgadza się, o taki efekt mi chodziło. Niestety hypershine chyba zaginął podczas transportu, zobaczcie same!
Większy połysk daje mi masełko Nivea, balsam do ust Palmers, czy też łyk wody mineralnej
Trwałość:
Przeciętna. Bez jedzenia i picia "błyszczyk" utrzymuje się na ustach około 2 godzin.
Podsumowanie:
Zamówiłam ten produkt z myślą o noszeniu w torebce i używaniu bez lusterka. Niestety zawiodłam się. Usta nie wyglądają źle - prezentują się bardzo zdrowo, ale nie tego szukałam. Na szczęście drugi błyszczyk tej marki jest o wiele lepszy ;)
+ wygodne opakowanie
+ piękny zapach
+ ładne, transparentne kolory
+ cena
- brak blasku
Niestety błyszczyka, który wbrew nazwie nie błyszczy, nie ocenię wyżej niż na 1, którą przyznaję właściwie ze względu na wygodne opakowanie.
Dobrze, że to jedyny taki bubel wśród moich ELFowych łupów. Reszta kosmetyków tej marki mnie zadowala (mniej lub bardziej) ;)
Miałyście styczność z błyszczykiem, który nie błyszczy?
Pozdrawiam,
Wygląda ładnie, po prostu ładne, zadbane usta. Faktycznie nazwa błyszczyka sugerowałaby większy efekt :)
OdpowiedzUsuńNo dokładnie - identycznie wyglądają bez niczego :(
Usuńuuuu, to się nazywa fail :)
OdpowiedzUsuńMoże trzeba nim jakoś wstrząsnąć? o.O Dziwne...
OdpowiedzUsuńTam jest pompka, więc nie za bardzo jest czym wstrząsać :( Wierzcie mi, że testowałam go na wiele różnych sposobów i efekt za każdym razem był identyczny :)
Usuńpfffff a probowalas z elfa blyszczyki mineralne? sa mega klejace ale calkiem ok :)
OdpowiedzUsuńMineralny jest fajny :)
UsuńFaktycznie, błyszczyka prawie nie widać. A to niespodzianka.. będę unikać ;)
OdpowiedzUsuń:(
OdpowiedzUsuńRzeczywiście niebłyszczący błyszczyk. Spodziewałabym się lepszego efektu po tej marce :/
OdpowiedzUsuńNie miałam go ale czytałam wiele nie pochlebnych opinii
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie widziałam ich zanim go zamówiłam :( Honor błyszczyków ELF ratuje mineralny :)
UsuńTeż mnie nie zachwycił ;)
OdpowiedzUsuń