niedziela, 17 lutego 2013

W końcu nadeszła Apocalips'a...

Witajcie!

Drogie czytelniczki - Apocalips'a nadeszła. 
Najwyraźniej jestem o niebo lepsza od Nostradamusa i Majów, gdyż przepowiedziałam Wam ją dokładnie 24 stycznia ;)


Producent reklamuje ten produkt jako lakier do ust, łączący w sobie głęboki odcień pomadki i intensywny połysk błyszczyka. Jesteście ciekawe czy produkt spełnia obietnice producenta oraz, co chyba ważniejsze, czy nie zawiódł sporych nadziei, jakie w nim pokładałam? W takim razie zapraszam do dalszej części recenzji :)

Opakowanie:
Kilka dni temu pokazywałam Wam błyszczyk Astor Shine Jewels. Jego opakowanie wygląda znajomo, prawda? W przypadku Apocalips jest na szczęście o niego lepiej - producent zdecydował się na kolor czarny zamiast srebrnego, dzięki czemu powinno wyglądać dużo lepiej od wyeksploatowanego odpowiednika Astor. Jak na razie po 2 tygodniach noszenia w torebce nie dzieje się z nimi nic złego :)

Najbardziej podobają mi się dwie rzeczy. Po pierwsze naklejka, którą należy przerwać przy pierwszym użyciu. Znacznie pomaga ona w ustaleniu, czy ktoś przypadkiem nie macał naszego błyszczyka przed nami.
Drugą jest szyjka pokazana na poniższym zdjęciu. Przed pierwszym użyciem jest ona pusta (przezroczysta) i dopiero po inauguracyjnym odkręceniu produktu napełnia się kosmetykiem (co widać na zdjęciu). Bardzo często po zakupie błyszczyków patrzę, czy szyjka nie jest brudna ale takie rozwiązania jak w Apocalips jeszcze nie widziałam - wielki, naprawdę wielki plus dla producenta, że o tym pomyślał.


Ogólnie design opakowania przypadł mi do gustu. Podoba mi się połączenie czerni z odcieniem naszego kosmetyku. Jest ono tak samo estetyczne jak praktyczne, czego chcieć więcej?

Wspominając o opakowaniu nie mogę przemilczeć kwestii aplikatora. Podchodziłam do niego sceptycznie, po nieudanej przygodzie z super-mega-wielgaśnym aplikatorem Vinyl Max'a. Ten z Apocalips mnie bardzo zaskoczył, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Na pierwszy rzut oka wygląda całkiem zwyczajnie, czyż nie?

Zwróćcie jednak uwagę na wgłębienie pośrodku. Rimmel opracował coś na kształt zbiorniczka mieszczącego dodatkową porcję produktu. Proste i genialne zarazem! Aplikator nabiera ilość kosmetyku wystarczającą na jedno pomalowanie ust (nawet moich, które do małych nie należą). Jest to ogromna zaleta tego produktu, gdyż pomalowanie ust trwa dosłownie kilka sekund. Dziękuję Rimmel, że nie muszę nie-wiadomo-ile razy zanurzać aplikatora w opakowaniu zanim pomaluję usta :)

Zapach:
Niestety w tym punkcie nie mogę napisać nic dobrego. Zapach jest nieprzyjemny i na pewno nie zachęca do używania tego produktu. Dziewczyny, dla których miły zapach mazidła do ust jest jednym z priorytetów, niech omijają Apocalips szerokim łukiem. Po pierwszym "niuchu" trochę obawiałam się smaku kosmetyku, na szczęście jest on go pozbawiony.

Konsystencja:
Bardzo przyjemna. Lekka i niewyczuwalna na ustach. Wspominałam już, że wraz z aplikatorem z opakowania wydobywa się porcja produktu w sam raz do pomalowania ust. Tym samym wystarczy pokrycie ust cienką warstwą, a kolor i tak jest intensywny. Myślę, że dzięki temu kosmetyk będzie bardzo wydajny! Nie stwierdziłam podkreślania suchych skórek. Stosuję go odkąd pojawił się w Super-Pharm i nie zauważyłam ani przesuszenia, ani działania pielęgnacyjnego na ustach - jest on neutralny. Nie uznaję tego za wadę, gdyż nikt nie obiecywał nawilżenia ust.

Kolor:
Od samego początku polowałam na Nude Eclipse. Niestety w Katowicach czekała na mnie niemiła niespodzianka - został tylko tester tego odcienia :( Wybrałam więc 201 Solstice i zabrałam się do testowania. Na ustach przypomina mi on trochę szminkę tej samej firmy z matowej serii sygnowanej przez Kate Moss nr 104, którą pokazywałam tutaj. Ma ona też coś w sobie z odcienia Ruby Glow, wchodzacego w skład Shine Deluxe Jewels (swatche tutaj). Moim zdaniem jest to coś pomiędzy brudnym różem, a mauve. Solstice posiada drobinki, które są delikatne i subtelne. Nie migrują po twarzy i są dalekie od "bazarowego" brokatu, uff ;)


Wbrew pierwszemu wrażeniu potrafi być zarówno naturalny, jak i wieczorowy. Bardzo mi się podoba i szczerze mówiąc na początku nawet nie przypuszczałam, że tak często będzie gościł na moich ustach :)

Po zachwytach nad Solstice w warszawskich Złotych Tarasach udało mi się upolować 600 Nude Eclipse. Jak sama nazwa wskazuje jest to nudziak. Należy do odcieni ciepłych, miodowych. Na ustach prezentuje się delikatnie, jednak zdradza każdy mniej precyzyjny ruch aplikatora, co możecie zauważyć na zdjęciu (Solstice tego nie robi). Idealny nude, którego szukałam w Warszawie, to to nie jest ale podoba mi się efekt, jaki daje na ustach. W kolekcji jest jeszcze jeden nudziak, 100 Phenomenon, który zawiera sporą domieszkę różu. Jeśli Nude Eclipse nie jest tym, czego szukacie zwróćcie uwagę na Phenomenon :)


Zrobiłam jeszcze swatche na ręce żeby pokazać Wam w jak najlepszy sposób efekt, jaki ten kosmetyk daje na ustach.
- z lampą błyskową


- bez lampy 



- w cieniu


Jak widzicie (szczególnie patrząc na swatche na ustach) kosmetyk nadaje połysk, jednak jest on daleki zarówno od winylowego (a'la część błyszczyków Rimmel, z akcentem na Vinyl Lip i Vinyl Max), jak od delikatnego połysku niektórych pomadek. Jest to efekt pośredni, który jak najbardziej przypadł mi do gustu.

Trwałość:
To najtrudniejszy do opisania punkt recenzji. Z jednej strony kosmetyk lubi zostawiać ślady na szklance (swoją drogą spodziewałam się tego, w końcu to nie tint, ani nie matowa pomadka), z drugiej zaś nawet porcja pizzy, mieszcząca się w granicach zdrowego rozsądku,  nie dała rady zetrzeć go z ust. Obawiałam się jednego - podobieństwa do pseudotintu od Maybelline. Na szczęście w przypadku Apocalips nie mamy do czynienia z paskudnym ciemnym konturem ust, który był modny jakieś kilkanaście lat temu. Nawet po posiłku kolor w dalszym ciągu jest niemalże tak intensywny, jak po aplikacji, i to na całych ustach! Jedyne co na naszym jedzeniu i piciu cierpi to połysk, staje się subtelniejszy, bardziej satynowy. Tym samym trwałość oceniam jak najbardziej pozytywnie.

W tym momencie pojawia się pytanie czym ten produkt jest - błyszczykiem, szminką czy lakierem do ust. Myślę, że lakier jest najtrafniejszym określeniem opisującym ten produkt. Błyszczy zbyt mocno jak na szminkę, ma jednak jej trwałość. Połysk błyszczyka jest, na szczęście pozbawiony jego nietrwałości.
Moim zdaniem producent spełnił swoje obietnice. Mam też ogromny szacunek dla Rimmela za racjonalne hasła reklamowe, pozbawione obietnic całodobowej trwałości (czekam na obietnicę tygodniowej, kto pierwszy? ;) ), czy milion razy mocniejszego blasku. Na plus produktu przemawia także jego cena (około 22-23zł, w promocji w okolicy 18zł) oraz dostępność (kupimy go w niemalże każdej drogerii).
Jedyne co mi się nie podoba to wybór odcieni. Jest ich 7, z czego dwa to typowe nude a reszta to mniej lub bardziej intensywne mixy różu z czerwienią i fioletem. Fanki innych kolorów nie mają właściwie czego szukać w gamie Apocalips. Mnie również pozostałe odcienie nie przypadły do gustu, więc kolekcja zakończy się na posiadanych obecnie dwóch. No chyba, że Rimmel postanowi poszerzyć gamę kolorystyczną, do czego go bardzo zachęcam!

Podsumowując:
+ estetyczne opakowanie
+ wygodny aplikator
+ lekka konsystencja
+ połysk "w sam raz"
+ trwałość
+ wydajność
+ cena i dostępność
+ realistyczne obietnice producenta
- gama kolorystyczna
-zapach

Na dobry początek Apocalips dostaje ode mnie






Tym samym te dwa mazidła stały się jednymi z najchętniej używanych w ostatnim czasie. Zauważyłam, że Rimmel jest chyba moim ulubionym producentem pomadek i błyszczyków (biorąc pod uwagę ich ilość, częstotliwość używania i ogólne zadowolenie z produktów). Tak trzymać!

Bardzo się cieszę, że produkt, którego premiery na polskim rynku dosłownie nie mogłam się doczekać, mnie nie rozczarował, a zachwycił :) A Wy macie już swój ulubiony Apocalips?

PS: Jak Wam się podoba nowy image bloga? Miałam ochotę nieco rozjaśnić jego wizerunek ;) Mam nadzieję, że zmiany przypadły Wam do gustu :)

41 komentarzy:

  1. Kurczę śliczne te kolory! Nudziak jest boski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mam swojego faworyta, obydwa bardzo lubię ;)

      Usuń
  2. Podobają mi się oba odcienie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi również :) Szkoda, że inne nie przypadły mi do gustu :(

      Usuń
  3. Super kolorki... ;) już na którymś blogu o nich czytam, chyba w końcu się na któryś skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, kosmetyk jest bardzo dobry (pomijając jego zapach ;) ).

      Usuń
  4. Zainteresowałaś mnie :) ładne kolorki

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolor nude najodpowiedniejszy dla mnie, jednak obydwa są śliczne :) Fajne jest to, że z błyskiem błyszczyka otrzymujemy kolor i trwałość pomadki :) Chętnie skusiłabym się na któryś, ale obawiam się tego zapachu. Muszę na testerze wybadać jaki dokładnie jest i jak bardzo będzie mi przeszkadzał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapach jest nieprzyjemny, ale nienachalny. Po aplikacji na usta w ogóle go nie czuję (i całe szczęście). Właściwie czuje tylko wtedy, gdy zbliżam nos do aplikatora haha ;) Zdaję sobie jednak sprawę, że są dziewczyny, którym nawet delikatny smrodek przeszkadza. Mimo tego polecam Ci go wypróbować bo to świetny produkt :)

      Usuń
  6. Podoba mi się ten róż. Żałuję, że nie kupiłam go, gdy miałam okazję. Wolałam lakier z L'Oreal, który niestety mi nie pasuje... Zmiana wyglądu bloga na plus :) lubię, gdy jest jasno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba :) Nikt nie pisał wcześniej o nowym image bloga i prawdę mówiąc byłam trochę zaniepokojona tym faktem :( L'Oreala zawsze możesz wrzucić na wymiankę i kupić Apocalips, który dodatkowo jest tańszy ;)

      Usuń
  7. Mi sie podoba ten bezowy:) Bardzo fajny:)

    OdpowiedzUsuń
  8. O boszzz, ale masz usta Kasiu!
    Ten nudziak to po prostu mega wygląda

    OdpowiedzUsuń
  9. O widzę zmiany! i jakie na PLUS, super!

    Co do Apocalips :D Przyszłam, tak jak obiecałam i bardzo mnie cieszy Twoje kuszenie. Po zmacaniu nowych testerów zapach mnie odrzucił.... dla mnie to wybitnie wątpliwy aromat farby akrylowej :( ale jak piszesz, że nie przekłada się on na smak to skuszę się na zakup.

    Masz boskie usta i nie wiem, który z nich lepiej się prezentuje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! :)
      Od dłuższego czasu chodziła za mną zmiana blogowego image, jednak dopiero wczorajsza bezsenna noc dała mi kopa do przeprowadzenia planowanych zmian. Muszę jeszcze popracować nad bannerem w wolnej chwili ;) Cieszę się, że Ci się podoba :)

      Farba akrylowa? O tym nie pomyślałam :) Tak jak pisałam zapach nie jest uciążliwy w użytkowaniu, dlatego z czystym sumieniem polecam ten produkt :)

      Usuń
    2. Zmiana stanowczo na plus, jest dużo przyjemniej :) dla oka!

      Zostałam zaskoczona i dostałam Apokalips od pewnej osoby, trafiła idealnie z wyborem koloru- 301 :) Jednak rozczarowanie od pierwszej aplikacji. Niestety ja czuję zapach i smak, jest okropny :( Kolor bajeczny, ale firma poległa przy kompozycji zapachowo-smakowej. Dla mnie to dość ważny element i już tester źle wróżył, ale pomyślałam, że może na ustach będzie inaczej. No i buuuu..... Na pocieszenie kupiłam kolejny kolor z Shiseido i tyle będzie z mojej fascynacji Apokalips. Widocznie nie było dane nam się połączyć ;)

      Usuń
  10. 201 Solstice - bardzo pięknie się prezentuje :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nude fajny, muszę obejrzeć je w drogerii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Phenomenon też jest bardzo ładny, aczkolwiek to nie mój odcień ;)

      Usuń
  12. 201 zdecydowanie do mnie przemawia :)

    zmiany bardzo przyjemne dla oka - wiosennie

    OdpowiedzUsuń
  13. Czy mi się wydaje, czy nastąpiła jakaś zmiana na blogu? ;D Bardzo mi się podoba :)
    Trochę żałuję że kupiłam lakier Loreal, bo pigmentacja Apocalips podoba mi się o wiele bardziej. Tylko tak jak wspomniałaś z odcieniami bieda, przez co nie zdecydowałam się na zakup.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że zielona Codzienna Dawna Piękna Wam się podoba :) Odcienie trochę mnie zawiodły, liczyłam na jakiś brąz, może coś bardziej fioletowego, ogólnie większą różnorodność. Mam wrażenie, że wszystkie pozostałe (z wyjątkiem Phenomenon) to bardzo intensywne różo-czerwienie, a stosunkowo niewiele dziewczyn takie lubi. Szkoda, że w doborze kolorów się nie postarali :(

      Usuń
    2. Ja mam jeszcze w pamięci intensywny róż z drobinami, takie kolory były modne x lat tamu ;]

      Usuń
    3. No dokładnie. Tak jak wyraźny kontur ust, jaki pozostawia pseudotint od Maybelline ;)

      Usuń
  14. oba kolory przypadly mi do gustu:) aaa chcialabym takie ladne usta:)

    OdpowiedzUsuń
  15. na pewno ich spróbuję, zwłaszcza 201:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Cześć, naprawdę świetna recenzja, bardzo wyczerpująca. :) Widziałam dzisiaj te błyszczyki/pomadki/lakiery do ust w Rossmanie i zastanawiałam się nad odcieniem "Phenomenon" o którym wspominasz. Napisałaś, że "Phenomenon też jest bardzo ładny, aczkolwiek to nie mój odcień", a dlaczego nie Twój? Wiem, że głupie pytanie, ale ja totalnie nie znam się na doborze odpowiedniego koloru pomadki i zastanawiałam się po czym stwierdzić, że odcień nie pasuje. Bardzo podoba mi się wspomniany już odcień Phenomenon i zastanawiam się czy by mi pasował, bo cerę mam niestety bardziej w odcieniu różowawym, niż w żółtym. Pozdrawiam serdecznie i dołączam do grona obserwatorów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)

      Moja karnacja ma domieszkę żółci, dlatego pasują mi odcienie bardziej miodowe (jak posiadany Nude Eclipse). Phenomenon jest dla mnie zbyt chłodny, gdyż własnie zawiera sporą dawkę różu. W takich odcieniach mam usta trupie, a nie ładne.
      Jeśli masz karnację z większą dawką różu to jestem przekonana, że powinnaś celować właśnie w Phenomenon, a nie w Nude Eclipse :)

      Jak najprościej stwierdzić czy kolor nie pasuje? Nie będę odkrywcza mówiąc, że nałożyć na usta i popatrzeć w lustro ;) A bardziej praktycznie: zobacz czy podobasz się sobie w tej pomadce. Jeśli nie, odrzuć. Jeśli tak lub "obleci" przyjrzyj się odcieniu swojej cery i zębów. Jeśli masz wrażenie, że zęby wydają się żółte, usta są trupie lub w ogóle nabrały nienaturalnego w stosunku do reszty twarzy koloru, sama skóra wygląda szaro/ziemiście/na zmęczoną to znaczy, że ta pomadka nie jest dla Ciebie.

      Głowa do góry, metodą prób i błędów na pewno znajdziesz swój wymarzony odcień :)

      Usuń
  17. Bardzo dziękuję za odpowiedź :) Chyba skuszę się jutro na tą pomadkę, jeszcze biorąc pod uwagę fakt, że w Hebe jest promocja i są po 19 zł. :> Naprawdę miło mi, że poświęciłaś swój czas i mi odpowiedziałaś, bardzo pomogła mi Twoja odpowiedź :) Dziękuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co :) Cała przyjemność po mojej stronie, jeśli zarówno produkt, jak i kolor Ci się spodobają :)

      Usuń
  18. super kolorki! ten pierwszy zwłaszcza :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Brawa dla Rimmela za porządne zabezpieczenie :) Ile razy zdarzyło mi się juz kupić używane szminki czy błyszczyki, bo nie chciałam otwierać opakowania w drogerii to głowa mała :/

    Czaiłam się na te lakierki, ale koeljny raz czytam o brzydkim zapachu, a to dla mnie bariera nie do przejścia :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, spisali się tym razem w kwestii zabezpieczeń :) Zauważyłam jednak, że w Hebe i Super-Pharm kosmetyki są zaklejone. Od razu widać czy ktoś przy nich grzebał czy nie ;)

      A wąchałaś je? Bo zapach jest nieprzyjemny ale na ustach go w ogóle nie czuć (i całe szczęście!) :)

      Usuń
  20. Ślicznie się prezentują. Wpadły mi w oko te dwa kolorki :)

    OdpowiedzUsuń
  21. 201 zdecydowanie wygrywa!
    Moja Droga, zazdroszczę pięknych, pełnych ust!

    Pozdrawiam koleżankę z Malinowego Klubu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :) Sama nie wierzę w to, że kiedyś ich nie lubiłam - teraz staram się podkreślać usta kiedy tylko mogę :)

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)
Nie musisz umieszczać adresu swojego bloga - znajdę go w Twoim profilu.

Komentarze zawierające spam lub obraźliwe treści będą usuwane.