poniedziałek, 25 lutego 2013

Madame Kredka

Witajcie!

Dzisiaj post o produkcie, któremu uległam dzięki innym blogerkom :)

Marka Madame L'Ambre szturmem podbiła blogosferę. Wyróżnia się przepiękną, oryginalną stylistyką opakowań. Produkty zbierają całkiem niezłe recenzje, dodatkowo można je kupić w całkiem przystępnej cenie np. w drogerii Hebe :)

Wśród kredek do oczu nie mam swojej faworytki. Kredka Long Lasting z Essence jest bardzo fajna, ale preferuję tradycyjny ołówek od plastikowego opakowania, z którego wysuwa się sztyft. Szukałam ładnej, czekoladowej kredki, w niewygórowanej cenie. Mój wzrok padł na szafę Madame L'Ambre, którą kojarzyłam z recenzji innych blogerek. Wielkim plusem są testery, dzięki którym od razu znalazłam (prawie) wymarzony kolor. Jeszcze tylko kilka kroków do kasy w Hebe i za około 10zł kredka jest już moja :)



Opakowanie:
Podoba mi się drewniane opakowanie kredki, do którego idealnie pasuje złota zakrętka. Napisy nie zdradzają chęci szybkiego zniknięcia, co jest niewątpliwą zaletą. Fajnie, że wszystkie napisy i pasek obok nich są w kolorze kredki - posiadaczkom kilku odcieni z pewnością ułatwi to poszukiwanie odpowiedniego koloru. Na opakowaniu znajduje się także numer kredki, który ułatwi zakup tego samego odcienia w przyszłości.

Skuwka idealnie przylega. Nie spada z kredki, więc bez problemu można ją spakować np. do kosmetyczki i nie obawiać się brązowych mazów na materiale ;) Nie trzeba się również siłować, żeby ją zdjąć.

Sam kształt opakowania przypomina mi azjatycką pałeczkę do włosów :) W akcie desperacji może posłużyć jako 2 w 1: najpierw kreska, potem kok i jesteśmy gotowe do wyjścia.

Wielką zaletą jest zaklejone kodem kreskowym papierowe opakowanie, w którym schowana jest kredka. Mamy sporą szansę, że nikt przed nami nie używał zakupionego egzemplarza :) Szkoda tylko, że na kredce widnieje nr 09, a na opakowaniu sama 9 - można pomylić się z 6, która jest zielona.



Zapach:
Drewniano-kredkowy. Tak standardowy, że nie ma najmniejszego sensu się nad nim rozczulać.

Konsystencja:
Kredka pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie jest ani za miękka, więc nawet niewprawione ręce poradzą sobie z narysowaniem kreski, ani za twarda, dzięki czemu nie drapie powieki. Powiedziałabym, że pod tym względem jest to kredka idealna! Nie należy trzymać jej w zbyt gorącym miejscu np. w łazience, gdyż wtedy lubi zmięknąć. Poniżej zdjęcie kredki po trzech użyciach (czyli 6 kreskach):



Jak widzicie czubek jest w dalszym ciągu w miarę cienki. Nawet nie chodzi mi tutaj o wydajność kredki, która wydaje się być imponująca, ale o samą wygodę użytkowania. Strasznie mnie irytuje, gdy narysowanie jednej kreski wymaga kilkukrotnego temperowania kredki, i bynajmniej nie ma to związku z talentem kreślarskim użytkowniczki.
Jeśli chodzi o temperowanie, to jest naprawdę nieźle. Po sporej frustracji związanej z próbą zaprzyjaźnienia temperówki i kredek Master Smoky (opisanej tutaj) i nieprzychylnej opinii jednej z blogerek, byłam pełna obaw. Na szczęście okazało się, że strach ma wielkie oczy :) Kredka temperuje się łatwo i szybko, nie ma mowy o jej złamaniu. Chyba nigdy ostrzenie kredki nie było tak bezproblemowe!

Kolor:
Tutaj mam nieco mieszane uczucia. testy na ręce ukazały piękny, ciemny, czekoladowy brąz.


Na oczach kredka prezentuje się nieco jaśniej. Nie żeby odcień mi się nie podobał, po prostu miałam nadzieję, że będzie odrobinę ciemniejszy ;) Efekt naoczny zobaczycie niżej.
W całej gamie kolorystycznej zainteresowało mnie kilka odcieni. Rzuciły mi się w oczy interesujące zielenie i fiolet, a także chabrowy (a może to był granat?) oraz klasyczna czerń. Myślę, że każda z Was bez problemu znajdzie wśród kredek Madame L'Ambre swój ulubiony odcień.

Trwałość:
Postanowiłam zrobić zdjęcia porównawcze kresek tuż po nałożeniu, oraz po 8 godzinach od aplikacji.
Dodam, że mam tłuste powieki i każda kredka po kilku godzinach lubi się nieco rozmazać w zewnętrznym kąciku oka lub nawet odbić na nieruchomej powiece. Celowo nie nakładałam na powieki bazy ani podkładu, żeby w pełni ocenić walory samej kredki. Jak sprawdziła się kredka Madame L'Ambre? Zobaczcie same :)

8.00 rano nie jest dobrą godziną do robienia zdjęć na bloga ;) Na szczęście udało mi się trochę przymrużyć oczy i złapać kreski :)

Z lampą:


Bez lampy:


Pora na efekt po 8 godzinach. W ciągu dnia nie poprawiałam kresek, ani nie poprawiałam zewnętrznych kącików, w których kredki lubią się rozmazywać.

Z lampą:


Widzicie ten rozmazany kącik? Mimo wszystko nie jest źle, kreska mimo zblednięcia jest dalej w miarę wyraźna, jednak jaskółka i wewnętrzny kącik wymagają natychmiastowej poprawy.

Bez lampy:


Przez 8 godzin kredka znacząco straciła na intensywności, jednak ciągle widać ją na powiece. Spodziewałam się, że będzie gorzej. Wiele kredek znika z moich powiek (sublimują? ;) ) z prędkością światła, lub rozmazują się w sposób niekontrolowany. Madame L'Ambre wydaje się pozostawać na miejscu przez cały dzień. Na dobrą sprawę o 16 wystarczyłaby lekka korekta i kreski znów byłyby perfekcyjne.

Podsumowanie:
Jestem zadowolona z tej kredki i chętnie wypróbuję inne kolory. Ma fantastyczną konsystencję, która ułatwia narysowanie kresek w mgnieniu oka. Dodatkowo jest w miarę trwała, szczególnie w porównaniu z innymi tego typu produktami. Czego chcieć więcej od kredki? :) Może tylko lepszej dostępności: obecnie kosmetyki tej marki można kupić jedynie w Hebe i ich sklepie internetowym.

+ opakowanie
+ konsystencja
+ łatwość temperowania
+ wydajność
+ ładne kolory
+ trwałość
+cena
- dostępność

Mimo, że w dalszym ciągu szukam ideału wśród kredek, produkt Madame L'Ambre bardzo mi się spodobał. Chętnie używam tej kredki i dlatego daję jej mocne 4,5 :)






Nie wykluczam zakupu kolejnych produktów od Madame L'Ambre, już dla samych opakować chce się je mieć :)

PS: Jaki Waszym zdaniem mam kolor oczu? ;)

Miłego wieczoru :)

post signature


14 komentarzy:

  1. Na moje oko masz zielone oczy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam taką kredkę w czarnym kolorze i przyznam, że nie jest zła :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiedziałabym, że masz zielone :) A co do kredki... Hmm... Ja jednak wolę swoją brązową Essence:) za to szukam nowej, trwałej czarnej kredki na linię wodną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kajal Essence koło czerni nawet nie leżał - nie polecam :) Czyżbyś miała na myśli Long Lasting w kolorze Hot Chocolate? :D Też bardzo ją lubię, ale nie przepadam za jej wykręcaniem :/

      Usuń
  4. na dloni faktycznie wyglada ciemniej. a kollor oczu? hmm na jednym zdjeciu szary.. a na drugim zielony :-D

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię brązy, ponieważ stanowią świetną alternatywę dla czerni. Świetnie sprawdzają się w makijażu dziennym, kiedy nie chcemy się zbytnio rzucać w oczy:)

    Kredki Madame Lambre wpadły mi w oko, gdy w weekend zajrzałam do Inookiej. Żałuję, że w moim Hebe nie ma jeszcze szafy tej marki. Liczę na to, że niebawem sytuacja ulegnie zmianie.

    Podobnie jak Ty cenię sobie kredki o średniej miękkości. Nie lubię produktów, które się mażą podczas aplikacji, ale nie chcę też nadmiernie pocierać powieki, usiłując zmalować kreskę.

    Wolę kredki, które nadają się do temperowania, choć jest to uciążliwe. Tego typu produkty na ogół wykazują się lepszą pigmentacją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta na szczęście temperuje się wspaniale :)

      Brąz jest nawet bardziej twarzowy od czerni, też bardzo lubię brązowe kreski w dziennym makijażu :)

      Myślę, że szybko pojawi się szafa Madame L'Ambre :) Można je kupić chyba tylko w Hebe (stacjonarnie), więc bez sensu byłoby wprowadzać te produkty tylko w niektórych sklepach tej sieci :)

      Usuń
  6. Ja brązowej nie używam do oczu. Zielone oczka masz:) [tak, wiem, że potwierdziłaś to w odp.]
    Bardzo dokładna recenzja:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Interesujący post. Przydałaby mi się taka kredka, tylko że czarna.:P
    Poobserwuję sobie.:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajna ta kredka :) I podoba mi się, że można narysować nią kilka kresek bez potrzeby ciągłego temperowania. I moim zdaniem masz oczka i zielone i szare :)

    OdpowiedzUsuń
  9. otrzymałam do testów chyba taki sam kolor :) bardzo ją polubiłam :) co do koloru oczu niestety nie pomogę bo sama mam z tym kłopoty :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)
Nie musisz umieszczać adresu swojego bloga - znajdę go w Twoim profilu.

Komentarze zawierające spam lub obraźliwe treści będą usuwane.