Nie wierzę, że jeszcze nie pokazałam Wam moich ulubionych błyszczyków! Najwyższy czas to nadrobić :)
Stay Glossy pojawił się na polskim rynku ładnych kilka lat temu, w czasach mojego liceum. Pamiętam, że akurat skończył mi się błyszczyk i nie mogłam się oprzeć pięknej beżowej nowości, która w dodatku kosztowała raptem kilkanaście zł (w dodatku bliżej 10 niż 20). Tym sposobem pierwszy Stay Glossy wylądował w mojej kosmetyczce. W ciągu kilku lat zużyłam ich już około 5, co jest absolutnym rekordem wśród mojej kolorówki :D
Opakowanie:
Jak widzicie zostało całkowicie pozbawione jakichkolwiek napisów (ach to codzienne tarmoszenie go w torebce!). Jest wygodne i bardzo poręczne. Zamknięcie jest szczelne i błyszczyk nawet nie próbuje wydostać się na zewnątrz (ani nie wylewa się do zakrętki).
Bardzo podoba mi się aplikator:
Prosty i wygodny. Nabiera odpowiednią ilość kosmetyku i spokojnie można się nim malować bez użycia lusterka. Myślę, że to dzięki niemu błyszczyk jest tak wydajny! Jeden z moich faworytów :)
Zapach:
Bliżej niezidentyfikowany jednak delikatny i przyjemny. Jeden z moich ulubionych błyszczykowych zapachów :)
Konsystencja:
Kremowa i treściwa, a jednocześnie delikatna. Pod tym względem błyszczyk jest fenomenalny - z jednej strony nawilża i pielęgnuje usta, z drugiej zaś w ogóle się nie klei! Nie znam drugiego takiego produktu (no, poza bliźniakiem, o którym mowa będzie później :D ) i jest to cecha, za którą ja, fanka rozpuszczonych włosów, pokochałam ten produkt na wieki wieków i jeśli Rimmel kiedykolwiek go wycofa strzelę focha jak stąd na Księżyc i z powrotem ;)
Kolor:
Wydaje mi się, że posiadam odcień 230 Here to stay - przepiękny, czysty beż. W opakowaniu może wydawać się, że błyszczyk zawiera perłowy pigment lub, o zgrozo!, drobinki, jednak na ustach tworzy piękną taflę blasku :)
Efekt jest naturalny, idealnie sprawdza się na dzień.
Trwałość:
Bardzo dobra. Kremowa konsystencja napawała mnie nadzieją na długotrwały efekt ale finalnie przerósł on moje oczekiwania. Kosmetyk długo utrzymuje się na ustach. Po posiłku większa część się ściera, ale na ustach w dalszym ciągu utrzymuje się delikatny połysk. Wielką zaletą jest fakt, że produkt pielęgnuje usta nawet po zniknięciu z nich, co sprawdza się szczególnie zimą :)
Podsumowanie:
+ trwałość
+ bardzo ładny kolor
+ konsystencja
+ wygodny aplikator
+ przyjemny zapach
+ wydajność
+ właściwości pielęgnacyjne
+ cena
+ dostępność
Wspominałam już, że jest to mój ulubiony błyszczyk :)
Dostaje ode mnie niekwestionowane
Otrzymuje też zaszczytne miejsce na mojej prywatnej liście największych hitów kosmetycznych :)
Pewnie w tym momencie zastanawiacie się co oznaczały tytułowe bliźnięta.
Zaraz Wam to wyjaśnię :)
Jakiś czas po odkryciu Stay Glossy znalazłam w Rossmanowej gazetce kupon rabatowy na błyszczyk Astor Shine Jewels. Dla odmiany wybrałam odcień Ruby Glow, zapłaciłam i zabrałam się za testowanie.
Po odkręceniu zakrętki moim oczom ukazał się znajomy widok:
Widzicie podobieństwo? Aplikatory są identyczne. Powąchałam więc błyszczyk. Zapach jest nieco mocniejszy, jednak bardzo podobny do Stay Glossy. Po nałożeniu błyszczyka Astor na usta nie miałam już wątpliwości, że to identyczny produkt pod dwoma różnymi nazwami.
Czym różni się Astor?
Poza wspomnianym już nieco bardziej intensywnym zapachem ma inne opakowanie (uściślając - zakrętkę)
Jak widzicie zdecydowanie gorzej znosi noszenie w torebce od Stay Glossy, w którym przynajmniej sreberko nie odchodzi ;)
BTW czy to opakowanie nie przypomina Wam nowości od Rimmel - Apocalips? ;)
źródło: www.boska.pl |
Ten fakt ostatecznie przekonał mnie, że Stay Glossy i Shine Jewels to jedno i samo, w różnych opakowaniach i kolorach ;)
Ocenę produktu Astor mogę z czystym sumieniem podpiąć pod to, co napisałam na temat błyszczyka Rimmel. Pokażę Wam jeszcze jak Ruby Glow prezentuje się na ustach:
Bardzo chętnie używam tych błyszczyków i jak same widzicie opakowania mają już dosyć sfatygowane ;) Po zdenkowaniu (a jestem pewna, że kiedyś to nastąpi) na pewno kupię te same odcienie, bo bardzo je polubiłam.
Skoro już wspomniałam o Apocalips - posiadam już 2 odcienie i jestem w fazie intensywnych testów. Za niedługo możecie spodziewać się recenzji :)
Miłego niedzielnego popołudnia
Ten drugi kolor zdecydowanie w moim guście :) Szkoda, że nie lubię błyszczyków ;D
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię, sama od dłuższego czasu wolę szminki (a te dwa błyszczyki pokochałam na tyle, że i tak ich używam :P ) ;)
UsuńJa mam Stay Glossy w kolorze non stop glamour i dla mnie niestety ten efekt jest zbyt "zmrożony". Drobinki są złote i mam wrażenie, że niezbyt ciekawie komponują się z moją karnacją. Ale ostatnio staram się mimo wszystko używać go regularniej. Mała kropla na sam środek ust, na szminkę nie jest tak przerażająca i nawet, nawet podoba mi się.
OdpowiedzUsuńCzyli sam błyszczyk nawet Ci się podoba ale niezbyt trafiłaś z odcieniem, dobrze rozumiem?
UsuńEch te Rossmanowskie testery, trzeba kupować wszystko na czuja :(
Na ustach prezentują się wspaniale, lubię takie kolorki ;)
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru ;)
Dziękuję i wzajemnie :)
Usuńświetne kolorki! lubię takie delikatne :)
OdpowiedzUsuńU szminek takich nie toleruję, ale wśród błyszczyków głównie takich używam (jedynym wyjątkiem jest błyszczyk Essence w kolorze intensywnej czerwieni) ;)
Usuńmam jeden błyszczyk rimmelowy z tej serii ale tak srednio go lubie
OdpowiedzUsuńA co najmniej Ci w nim odpowiada? Kolor, konsystencja? Mnie najbardziej urzekła ta niekleistość ;)
UsuńNie używałam żadnego z nich, ale kolor pierwszego prawdopodobnie bardzo by mi odpowiadał :) Nie przepadam za mocno widocznymi, czerwonymi lub różowymi ustami ;)
OdpowiedzUsuńNo to zdecydowanie ten odcień przypadłby Ci do gustu :) Ten drugi nie jest mocny, ale widać, że to róż ;)
Usuńnie jestem jakos przekonana do blyszczykow Rimmel, sama nie wiem dlaczego :) wole zdecydowanie szminki :)
OdpowiedzUsuńale faktycznie, blyszczyki identyczne, no i to opakowanie Apocalips.. jestes niesamowicie spostrzegawcza :)
Dziękuję :) To jedne z nielicznych błyszczyków, które naprawdę lubię. I jedyne, które mam w torebce :D
Usuń