Witajcie!
Dwa dni temu recenzowałam peeling z serii Slim Extreme 4D, który otrzymałam do testów w ramach Malinowego Klubu.
Dzisiaj mam dla Was recenzję Złotego serum wyszczuplająco modelujacego z tej samej serii. Serum zostało okraszone licznymi obietnicami producenta - marki Eveline. Czy jest tak rewelacyjne jak sugeruje producent? Dowiecie się za chwilę :)
Opis producenta znajdujący się na opakowaniu:
Złote serum wyszczuplająco-modelujące to luksusowa kuracja redukująca tkankę tłuszczową zainspirowana najnowszymi osiągnięciami światowej kosmetologii i medycyny estetycznej. Innowacyjna formuła, bogata w czyste 24-karatowe złoto oraz unikalną kompozycję składników aktywnych, stymuluje proces spalania tkanki tłuszczowej o pozwala na uzyskanie perfekcyjnie proporcjonalnych kształtów.
Przełom w wyszczuplaniu i modelowaniu sylwetki.
24-karatowe złoto, działając w synergii z bogatym w kwas hialuronowy bio-Hyaluron Slim Complex i ekstraktem z miłorzębu japońskiego, skutecznie stymuluje mikro-krążenie w tkance podskórnej, usuwa gromadzące się w komórkach toksyny, w rezultacie zauważalnie redukując cellulit. Złote serum pozostawia na skórze delikatny film, tworząc niewidzialny gorset rozświetlający i wygładzający ciało - subtelnie mieniący się złotymi drobinkami. Kompleks Lipocell-Slim wykazuje silne działanie wyszczuplające i modelujące sylwetkę. Napina skórę, zwiększa jej odporność na rozciąganie i pomaga utrzymać optymalną elastyczność. Roślinne komórki macierzyste - PhytoCellTec, aktywizują osłabione i uśpione komórki macierzyste w skórze, przez co stymulują jej regenerację. Pozwala to w naturalny sposób zwalczać cellulit. Olejek arganowy skutecznie redukuje nawet zaawansowany cellulit oraz wyraźnie zmniejsza widoczność rozstępów. Mleczko roślinne Chufa Milk EC, algi laminaria oraz kompleks witamin A, E, F głęboko odżywiają, nawilżają i rewitalizują.
Potwierdzona skuteczność:
- wyraźnie zmniejszenie cellulitu
- ujędrniona, aksamitnie gładka skóra
- wygładzenie nierówności skóry
Efekt 4D Wyszczuplanie i modelowanie sylwetki w czterech wymiarach:
- zwalcza zaawansowany cellulit
- redukuje tkankę tłuszczową
- modeluje i wyszczupla sylwetkę
- działa do 48h
Sposób użycia:
Niewielką ilość preparatu wmasuj dwa razy dziennie okrężnymi ruchami w miejsca zaatakowane cellulitem. Przyjemne uczucie chłodzenia towarzyszące aplikacji jest gwarancją natychmiastowego działania. Pierwsze rezultaty widoczne są po ok. 3-4 tygodniach regularnego stosowania. Dla podtrzymania uzyskanego efektu zaleca się stosować serum przez cały rok, 2-3 razy w tygodniu. Po użyciu preparatu należy umyć dłonie.
Skład: Aqua, Butylene Glycol, Centella Asiatica Leaf Extract, Glycerin, Alcohol, Argania Spinosa Kernel Oil, Sodium Polyacrylate, Paraffinum Liquidum, Trideceth-6, Hyaluronic Acid, Caffeine, Cyperus Esculentus Tuber Extract, Xanthan Gum, Cetearyl Alcohol, Sodium Salicylate, Lecithin, Silica, Laminaria Hyperborea Extract, Propylene Glycol, Ginkgo Biloba Leaf Extract, Betaine, Gold, Menthol, Polisilicone-11, Laureth-12, Malus Domestica Fruit Cell Culture Extract, Polysorbate 20, PEG-20 Glyceryl Laurate, Tocopherol, Linoleic Acid, Retinyl Palmitate, Panthenol, Allantoin, DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiasolinone, Methylsothiasolinon, Parfum, Mica, Cl 77491, Cl 77492.
Opakowanie:
Podobnie jak w przypadku peelingu mamy do czynienia z miękką tubką stojącą zamknięciu. Szkoda, że w przeciwieństwie do siostry jest nieprzezroczysta. Na szczęście patrząc pod światło można zobaczyć ile produktu (mniej więcej) jeszcze nam zostało. Produkt wydobywa się łatwo, ale mam wrażenie, że pod koniec będę musiała rozciąć tubę. (0,75 pkt / 1)
Konsystencja / kolor:
Konsystencja jest w sam raz, produkt dosyć przyjemnie i łatwo rozprowadza się na skórze cienką, równą warstwą i dosyć szybko się wchłania.
Jak widać produkt jest jasny, z milionem chamskich złotych drobin. Szczerze mówiąc nie obchodzi mnie fakt, czy jest to prawdziwe złoto, czy też nie bo daje efekt niczym bazarowy złoty brokat, a ja tego bardzo nie lubię! Jak tak wg Eveline wygląda subtelne rozświetlenie to podziękuję, bo wyglądam jak niesubtelna bombka choinkowa. Wyglądało to o tyle śmiesznie, że użyłam produktu rano (m.in. na uda), zapomniałam o nim, ubrałam spódnicę i wyszłam. Świeciłam się jak bombka powyżej kolan - niżej nie mam cellulitu, więc nie aplikowałam produktu. Do tego te chamskie drobinki nie chciały się odczepić! Za tą tonę świecidełek produkt ma u mnie ogromny minus.
Nie mam nic przeciwko obiecywanemu subtelnemu rozświetleniu, ale przeciwko nachalnemu brokatowi i owszem! Szkoda, że aparat po raz kolejny nie pokazał Wam tego "cudownego" efektu :/ (0,25 pkt / 1)
Zapach:
Podobny do zapachu peelingu jednak w przypadku serum wyczuwam dodatkowo
sporą dawkę mentolu. Nie przeszkadza mi to, lubię takie aromaty :) (1 pkt / 1)
Pojemność / wydajność:
Tuba standardowo zawiera w sobie 250ml kosmetyku. Zobaczcie jak rozprowadza się na skórze porcja widoczna na przedostatnim zdjęciu:
Produkt jest bardzo wydajny, pod tym względem spełnia moje oczekiwania (1pkt / 1)
Działanie:
Na wstępie muszę zaznaczyć, że producent deklaruje efekt po 3-4 tygodniach, a ja stosuję te produkty dopiero od dwóch. Na pewno dam Wam znać, czy po dłuższym czasie coś się zmieni :)
Podoba mi się fakt, że produkt szybko się wchłania i nie pozostawia po sobie klejącej warstwy, dzięki czemu chętnie używam go dwa razy dziennie, a nie jedynie wieczorem. Po aplikacji skóra jest nawilżona i wygładzona. Mimo diety i w miarę regularnej aktywności fizycznej nie zauważyłam jakiegokolwiek wpływu na cellulit, a wygładzenie skóry jest porównywalne z tym, jakie uzyskiwałam podczas stosowania innych produktów tego typu. Z drugiej strony nie wierzę w zbawienne działanie kremów na cellulit, cudów nie ma ;) Używam ich dla poprawienia gładkości i jędrności skóry. Produkt radzi sobie z tym nieźle, ale nie lepiej od innych kosmetyków. Najbardziej podoba mi się przyjemny efekt chłodzenia utrzymujący się ładnych kilka minut. Niestety kosmetyk zawiera paskudne drobinki, które go u mnie dyskwalifikują. (2,5 pkt / 6)
Podsumowanie:
Producent zalał nas falą obietnic gruszek na wierzbie. Produkt niby rewolucyjny, a podobny w działaniu do innych specyfików tej samej marki, które de facto lubię (dlatego chciałam przetestować tą czterowymiarową rewelację) ;) Miało być super, a wyszło jak zwykle, z dodatkiem irytującego brokatu.
Ocena: 5 pkt / 10
Prawdopodobnie nie kupię ponownie, wolę sięgnąć po inne produkty z serii Slim Extreme pozbawione drobinek.
Pozdrawiam,
Moim zdaniem ten brokat jest zbędny.
OdpowiedzUsuńWłaśnie ze względu na jego zawartość, nie kupię tego produktu.
miałam go kiedyś, nie polecam ;)
OdpowiedzUsuńChamskim drobinkom mówimy NIE :/ Bo i po co pakować je do takiego kosmetyku?
OdpowiedzUsuńMnie też wkurzają te drobiny. Nuxe ma preparat antycellulitowy, który ma przepiękny, perłowy połysk, taki subtelny i delikatny. A tutaj o prostu zwykły brokat. Nie cierpię tego efektu. Na szczęście przeważnie chodzę w spodniach, a drobiny szybko się wycierały, więc nie miałam dużego kłopotu.
OdpowiedzUsuńużywam teraz wersji 4D niebieskiej, ale najlepsza moim zdaniem jest wersja fioletowa 3D
OdpowiedzUsuń