piątek, 7 czerwca 2013

Magia pryzm

Witajcie!

Ostatnio jestem strasznie zabiegana - sesja w toku, a na dniach muszę oddać mój licencjat. Z tego roztargnienia zamiast zdjęć dzisiejszego produktu omyłkowo wstawiłam moje wykresy z pracy. Hmmm z pewnością prędkość propagacji fali ultradźwiękowej w cieczach jonowych jest tym, co fascynuje każdą blogerkę kosmetyczną :D Na szczęście zorientowałam się szybciej niż w przypadku błędu, jaki wkradł się w ostatnim poście i możecie "cieszyć się" zdjęciami jednego z moich ulubionych produktów ever!

Używam go niemalże codziennie, a jak dotąd nie doczekał się recenzji. O kim mowa?
O pudrze sypkim Prisme Libre Givenchy!


Opakowanie:
Jest naprawdę śliczne. Geometryczny kształt jest prosty i jednocześnie elegancki. Widać dokładnie zużycie poszczególnych kolorów (oraz stopień ich zmieszania, o czym później), a jedyną ozdobą jest lustrzany wzór na denku ukazujący logo Givenchy. Zakręca się na klik, więc nie obawiam się zabrania ich ze sobą w podróż.

Po odkręceniu wieczka naszym oczom ukazują się dziurki w kształtach przypominających logo marki.


Podoba mi się układ dziurek - kolory wydostają się przez nie w miarę równomiernie, mieszają w stopniu umiarkowanym zostawiając nam pewną dowolność w tej kwestii i pozwalając na uzyskanie idealnego odcienia.

Zapach:
Niezwykle delikatny i świeży, niewyczuwalny na twarzy.

Konsystencja:
Puder jest bardzo drobno zmielony i niezwykle miałki. Aplikuje się łatwo i pokrywa twarz równomiernym, delikatnym woalem. Do jednorazowego przypudrowania twarzy używa się dosłownie odrobinki pudru i mam wrażenie, że nigdy go nie skończę. Optycznie wygładza i ujednolica skórę oraz zmiękcza rysy twarzy (podobnie jak Meteoryty, które też czekają na recenzję). Nadaje skórze efekt naturalnego matu, nie mylić z płaskim. W efekcie twarz wygląda świeżo i promiennie, nie jest pozbawiona wyrazu.

Kolor:
Posiadam nr 3 - Sweet Caramel. Jak wszystkie pryzmy składa się z równych proporcji czterech odcieni. W moim zestawie znajduje się jaśniutki beż o neutralnym odcieniu (lewa strona, dół), najciemniejszy neutralny beż (prawa strona, dół), średni ciepły beż (lewa strona, góra) i ciepła brzoskwinia (prawa strona, góra). Połączenie wszystkich kolorów w mniej więcej równych częściach daje ciepły odcień, ale oczywiście proporcjami można trochę manewrować i np. zmniejszając ilość brzoskwini uzyskać bardziej neutralny odcień. Bardzo lubię pryzmy za tę właściwość, przy odrobinie wprawy mam puder, który dosłownie dopasowuje się do odcienia mojej skóry.

Kolor wygląda tak:


Widoczny na skórze? Nic bardziej złudnego! Po roztarciu na dłoni (a na twarzy - po aplikacji woalki pudru pędzlem) pryzmy prezentują się w ten sposób:


Widzicie różnicę? :)

Trwałość:
Naprawdę dobra! Mat i wygładzenie skóry utrzymują się przez ładnych kilka godzin.

Podsumowanie:
Pryzmy sprawdzają się u mnie rewelacyjnie i są warte każdej wydanej na nie złotówki (chociaż swoje dostałam w prezencie ;) ).  Biorąc pod uwagę ogromną wydajność produktu cena robi się bardziej przyjazna dla portfela :)

+ ładne opakowanie
+ możliwość indywidualnego mieszania kolorów
+ efekt wygładzenia twarzy i poprawienia jej rysów
+ ujednolicenie kolorytu skóry i brak płaskiego matu
+ trwałość
+ wydajność
- cena

Działaniem pudru jestem zachwycona od długiego czasu i bardzo żałuję, że mój aparat mnie nie lubi i nie chce pokazać Wam pięknego efektu, jaki pryzmy dają na twarzy :(
To jedyny produkt Givenchy, jaki mam, ale na pewno nie ostatni. Prisme Libre otrzymują ode mnie 5 i zostają włączone do mojej listy absolutnych kosmetycznych ulubieńców :)






Miłego piątkowego wieczoru :)

post signature

19 komentarzy:

  1. Szkoda, że nie mogłaś pokazać efektu na twarzy. Ale mnie też aparat nie lubi :P
    Każdy ma swój drogi muszmieć, moim są meteoryty :) Nawet pieniądze już odłożone. Teraz się waham. Boję się, że utopię sporo kasy i mi nie podpasują :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Meteoryty też mam, ale prasowane - ilekroć idę kupić kulki, to beżowych nie ma na stanie... I tak już od jakiś 5 lat :/

      Usuń
  2. No cóż, można było się spodziewać tych 5 gwiazdek ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. na pryzmę to ja mam chęć ale prasowana :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prasowane mam Meteoryty, więc pryzmy chciałam dla odmiany sypkie :)

      Usuń
  4. mam podobne cos z Elfa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez mam, ale nie ma co porownywac, pryzmy sa drobniej zmielone ;) roznica w jakosci jest ogromna ;)

      Usuń
  5. cudo! :O ten kolor jest świetny! a te dziurki układające się w literkę G są urocze :)

    OdpowiedzUsuń
  6. miło mieć kosmetyk, który spełnia nasze oczekiwania :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kupilam ten puder, ale inny odcien, do makijazu slubnego, 6 lat temu. To byl zdecydowanie moj najlepszy puder jaki mialam. Najlepszy! moze kiedys znowu sie zdecyduje go kupic.... Prasowane pryzmy juz takie swietne nie sa, choc tez sa dobre.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wygląda interesująco i ma faktycznie piękne opakowanie. Ale chyba jednak pozostanę przy pudrach w kamieniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyobrażam sobie makijażu bez pudru sypkiego, te w kamieniu służa mi do poprawek w ciągu dnia ;)

      Usuń
  9. Najważniejsze, że jesteś zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja mam chrapkę na meteoryty w kulkach. Nawet myślę czy nie zakupić ich sobie po obronie:-D ale boję się że nie sprawdzą się u mnie a kosztują dużo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że się sprawdzą :) Sama mam nie chęć, ale ewidentnie nie są mi dane :(

      Usuń
  11. jak dla mnie nie ta kategoria cenowa ;p

    OdpowiedzUsuń
  12. Może to czas by zainteresować się tą marką

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)
Nie musisz umieszczać adresu swojego bloga - znajdę go w Twoim profilu.

Komentarze zawierające spam lub obraźliwe treści będą usuwane.