środa, 9 stycznia 2013

NYXolandia nad Wisłą

Witajcie!

Od kilku tygodniu w warszawskim centrum handlowym Blue City można zrobić zakupy w pierwszym sklepie marki NYX w Polsce. Zauważyłam, że blogerki ze stolicy zdążyły go już odwiedzić, o czym świadczą liczne łupy prezentowane na blogach ;)
Część z Was, podobnie jak ja, miało styczność z tymi kosmetykami dzięki zbiorowym zamówieniom z zagranicy. Uzbierałam małą kolekcję tych kosmetyków i postanowiłam otworzyć przez Wami moje NYXowe pudełeczko skarbów :)


NYX jest amerykańską marką i produkuje bardzo fajne kosmetyki w niezwykle przystępnych cenac.
Aktualnie posiadam 5 błyszczyków Mega Shine Lipgloss (5,5$), 12 pomadek Round Lipstick (4$) i 11 sypkich cieni Ultra Pearl Mania (3$).  Polskich cen niestety nie znam, gdyż do Stolicy mam kawałek drogi, ale jestem pewna, że wyjdzie trochę drożej niż przy przeliczeniu cen z dolarów na złotówki. Mimo tego ceny i tak są atrakcyjne w porównaniu do innych marek, czyż nie? :)

Dzisiaj postanowiłam zabrać Was w podróż po  krainie fantastycznych, kremowych i tanich jak barszcz pomadek Round Lipstick. Gama kolorystyczna jest powalająca! Firma oferuje aż 124 odcienie tych szminek, począwszy od delikatnych nudziaków, a na czerni skończywszy.


Patrząc na bogactwo odcieni moich 12 pomadek jest ułamkiem tego, co NYX nam oferuje. Jednak wierzcie mi, że gdybym miała większą szufladę to na pewno ich liczba wzrosłaby znacząco ;) Wielkim plusem tych szminek jest fenomenalne nasycenie kolorów i kremowa konsystencja, dzięki której nie wysuszają ust nawet podczas mroźnej zimy. Bardzo podoba mi się opakowanie - niby proste, plastikowe jednak jego ogromną zaletą jest dół w kolorze pomadki oraz nazwa odcienia na jej górze - bez problemu można znaleźć właściwy kolor bez względu na to, w jakiej pozycji przechowujemy pomadki :) Jedyną wadą jest zapach, który kojarzy mi się z pieczarkami. Nie spotkałam innego kosmetyku o takim aromacie (nie, szminki nie są przeterminowane) ;)

Tym samym chciałam Was dzisiaj zaprosić na mają wycieczkę.
Gotowe na szybki bieg przez odcienie?
3.... 2... 1... START!

Zaczniemy wolno, od nudziaków. NYX oferuje wiele odcieni, ja skusiłam się na 2 klasycznie nudne odcienie (Rea i Honey) i jeden nieco kontrowersyjny, bo z dodatkiem soczystej pomarańczy (Orange Soda) :) Nie zabraknie też beżowej pomadki z perłową nutą (Frosted Flakes).
Następnie dobiegniemy do dzielnicy róży. Najpierw miniemy delikatny róż wpadający w czerwień, bardzo podobny odcieniem do moich ust saute (Tea Rose) aby następnie przejść obok perłowego różu z nutami koralu i pomarańczy (Indian Pink). Kolejnym przystankiem na trasie będzie wściekły róż (Louisiana) , po czym możemy dojść do czerwieni z dodatkiem brązu (B52). Idąc dalej spotkamy klasyczną ciemną czerwień (Snow White), a tuż po niej metaliczny róż (Margarita). Na sam koniec trasy czeka nas spotkanie z dwoma fioletami. Po nieco mrocznej Aphrodite pozostaje już tylko wibrująca Pandora.

Plan ekspresowej wycieczki Wam się spodobał? W takim razie zapraszam na szybkie zwiedzanie :)


Przystanek 1- REA


Na pierwszy ogień idzie Rea, czyli nudziak z gatunku chłodnych, jednak nie jest podbity różem. To 100% chłodny beż. Dziewczyny, które poszukują nudziaków bez dodatku różu i nie są fankami ciepłych odcieni beżu będą nią zachwycone.

Przystanek 2 - HONEY


Macie ochotę na relaksującą chwilę rozkoszując się miodem? Nazwa nie jest myląca - Honey to typowy, ciepły beż, w którym faktycznie można się doszukać miodowych tonów. Pasuje idealnie dla dziewczyn o ciemnej karnacji. W opakowaniu wygląda jak ciemny korektor do twarzy ale niech Was to nie zmyli! Sztyft jest piękną pomadką, która jest chyba moim ulubionym nudziakiem (ciągle szukał ideału ;) )

Przystanek 3 - FROSTED FLAKES


Pozostając w beżowych klimatach dla odmiany perłowa, momentami nieco metaliczna Frosted Flakes. Bardzo ładny odcień zarówno na dzień jak i na wieczór w momencie, gdy znudziły nam się wszystkie matowe nudziaki a mamy mocno podkreślone oczy (matowymi cieniami). Podoba mi się w niej fakt, że stopień blasku można stopniować - od delikatnego aż po mocno metaliczny.

Przystanek 4 - ORANGE SODA


Powolutku zmieniamy otoczenie, tym razem dodając mocną nutkę pomarańczu. Ten odcień pasuje dziewczynom o ciepłej karnacji. Doskonale sprawdza się latem - pięknie podkreśla opaleniznę. Jest też niezłą propozycją dla tych, którym podobają się pomarańczowe pomadki ale same nie mają na tyle odwagi aby ubrać swoje usta we wściekły pomarańcz.

Przystanek 5 - TEA ROSE


Drogie Panie, zmieniłyśmy krajobraz na bardziej różowy. Tutaj czeka na nas bardzo naturalna Tea Rose, która przypomina naturalny odcień moich ust. Jeżeli lubicie je podkreślać w miarę subtelny i elegancki sposób nie jedźcie dalej - ten odcień jest dla Was stworzony!

Przystanek 6 - INDIAN PINK


Widzę, że jednak nie wszystkie zostałyście przy Tea Rose i chcecie zobaczyć pozostałe punkty programu. Następnym punktem wycieczki jest Indian Pink czyli interesujące, perłowo- metaliczne (podobnie jak przy odwiedzonej wcześniej Frosted Flakes) połączeniu różu, koralu i pomarańczu. Odcień wprost stworzony na lato i gorące imprezy (także zimą ;) ).

Przystanek 7 - LOUISIANA



Słyszycie Nicki Minaj? Tak, dzisiaj w jej roli występuje Louisiana. Wściekły róż obecnie nie ma zbyt wielu fanek ale wierzcie mi, że potrafi ożywić każdą stylizację lub w mig zdjąć z twarzy zmęczenie. Odcień pasujący i blondynkom i brunetkom, lepiej jednak połączyć go ze spokojnym makijażem oczu. No chyba, że macie ochotę zamienić się w Barbie albo... papugę! ;)

Przystanek 8 - B52


Po żarówiastym różu zasłużyłyście na trochę relaksu. B52 to ciemniejszy i bardziej brązowy odpowiednik Tea Rose. Sprawdzi się o każdej porze dnia, gdyż to ładny i elegancki odcień.
Mooooment! Jak to zostajecie? Koniec odpoczynku, wycieczka rusza dalej bo za chwilę czeka na nas...

Przystanek 9 - SNOW WHITE



Suknie wieczorowe ubrane? W takim razie czas zobaczyć Snow White. Piękna czerwień, nieco bardziej wieczorowa. Klasycznie elegancka. Ponadto działa lepiej niż niejeden dentysta - dzięki niebieskim podtonom po jej użyciu gwarantuje białe zęby niczym u Hollywoodzkich gwiazd! Macie już swoje egzemplarze? Fantastycznie, czas na dalszą część podróży.

Przystanek 10 - MARGARITA


Ciągle Wam w głowach wieczorowe szaleństwa ze Snow White? A przecież już ranek! Na szczęście mam dla Was nie lada gratkę - perłowo-różową Margaritę, której sam widok przywołuje letnie wspomnienia.  Ale niestety nasza wycieczka powoli zbliża się do końca i najwyższy czas odwiedzić nieco mroczne klimatów.

Przystanek 11 - APHRODITE


Spokojnie, to tylko Nena Horror Show moje Panie! Od razu zrobiło się chłodniej, czyż nie? Odcień sinego fioletu jest nieco trupi ale w Halloween wszystko dozwolone, prawda? Na co dzień nie polecam, aczkolwiek domyślam się, że znajdą się prawdziwe amatorki i tego odcienia. 

Przystanek 12 - PANDORA


Na sam koniec podróży czeka na Was wibrująca Pandora czyli fiolet z różowymi i niebieskimi nutami. Odcień w sam raz dla odważnych, są tu takie?
Niestety sama nie lubię siebie w takich kolorach więc zapraszam Was dalej...

Hola, hola jakie dalej? Tak mi się miło oprowadzało Was po malowniczej części Nyxolandii - Szminkowie, że nie zauważyłam końca wycieczki! Mam nadzieję, że podobała Wam się podróż po krainie pomadek NYX. Jeśli tak, to zapraszam na kolejne wyprawy: "W samo serce Pigmentowa" oraz "Szybki rajd po Błyszczykowie".

Pozdrawiam,
Wasz przewodnik :)

16 komentarzy:

  1. Nie które z nich sama mogłabym przygarnąć

    OdpowiedzUsuń
  2. Po takiej dawce wrażeń nie będę mogła spać! Chcę chcę chcę jeszcze! :D I chcę te wszystkie szminki! No dobra, nie wszystkie, ale większość, ale resztą też nie pogardzę! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie czekamy aż polski NYX otworzy sklep internetowy :D

      Usuń
  3. Piekne kolory pomadek :) Chcę wszystkie!

    OdpowiedzUsuń
  4. ale zaszalalas ze swatchami :)

    OdpowiedzUsuń
  5. tea rose i indian pink bardzo mi się podobają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo je lubię, szczególnie Tea Rose - jest przepiękna :)

      Usuń
  6. Byłam zachwycona, póki nie dotarłam to wzmianki o zapachu pieczarek, to dla mnie dyskwalifikacja, niestety :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety inaczej tego aromatu nie da się określić :/ Powinni koniecznie nad tym popracować :/

      Usuń
  7. LOUISIANA wygrywa, piękny kolor!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Chociaż na zdjęciu jest nieco mniej krzykliwy niż na żywo :D

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Widzę, że nie jest nie tylko moją faworytką :)

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)
Nie musisz umieszczać adresu swojego bloga - znajdę go w Twoim profilu.

Komentarze zawierające spam lub obraźliwe treści będą usuwane.