poniedziałek, 5 listopada 2012

Supertrwałe marzenia w odcieniu czerwieni

Witajcie!

Bardzo lubię szminki. Jeszcze bardziej lubię trwałe szminki. 10 godzin koloru na ustach brzmiały obiecująco więc tuż po polskiej premierze Super Stay 10h Tint Gloss skierowałam się w kierunku szafy Maybelline w celu bliższego zapoznania się z tym produktem ;)

Na pierwszy rzut oka przeżyłam rozczarowanie - niemalże same róże i czerwienie a gdzie jakiś nude? Wybrałam odcień 370 Infinite Mauve (który koło Mauve nawet nie leżał) i zabrałam się za testowanie.


 Na początku muszę pochwalić opakowanie - bardzo mi się podoba a do tego jest dosyć poręczne. Fajnie, że nakrętka zdradza jaki kolor kryje się pod nią - w przypadku posiadania kilku odcieni może to być spore ułatwienie.
Niestety większość odcieni jest to siebie mniej lub bardziej podobna. Moje Mauve jest brudną czerwienią a nie fioletem. Jest to ładny, ciepły odcień ale jak już wspomniałam - sugerując się tylko  i wyłącznie nazwą można przeżyć niezłe rozczarowanie. 
                                   
Na pochwałę zasługuje aplikator. Jego kształt nieźle pasuje do ust dzięki czemu produkt nakład się łatwo i bez problemu można stopniować kolor. Z każdą warstwą usta stają się bardziej nasycone kolorem i mocniej błyszczą. Aplikator nabiera też odpowiednią porcję produktu więc nie trzeba się obawiać, że po jednym pociągnięciu efekt będzie mocniejszy niż chciałyśmy. 

                                     
Aplikacja jest łatwa i przyjemna a pokrycie ust mocniejszym kolorem wymaga w moim przypadku około 3 warstw produktu. Połysk jest średni (czytajcie - nie taki winylowy, jaki dają niektóre produkty), dzięki czemu nie wygląda sztucznie. Usta wyglądają ładnie i elegancko.

Super Stay 10h tuż po aplikacji                                                                             
Niestety  po około godzinie znaczna część połysku zanika i pozostaje lekko błyszczący kolor. Wypicie napoju z kubka lub szklanki powoduje lekkie osłabienie koloru.

Kosmetyk faktycznie jest mega trwały ale niestety jest to trwałość nierównomierna. Po jakimś czasie (lub po posiłku) kosmetyk znika ze środka ust i pozostaje sam ciemny kontur + o wiele jaśniejszy środek co wygląda dosyć nieestetycznie. Próby wyrównania koloru za każdym razem zakończyły się fiaskiem, z z ponowną aplikacją tylko na środek ust włącznie.
Tym samy mit o 10h trwałości został obalony - przy dobrych wiatrach kosmetyk trzyma się nieźle przez około 3godziny maksymalnie, co w gruncie rzeczy i tak nie jest złym wynikiem.
Trwałość wiąże się także z trudniejszym zmyciem kosmetyku z ust - został Wam brzydki kontur? Normalnie radzę sobie z takimi defektami używając chusteczki ale w wypadku tego produktu przydadzą się raczej waciki i coś zmywającego wodoodporne kosmetyki. Jak widać trudno uzyskać tym produktem perfekcyjny makijaż np. podczas całego dnia w pracy, na uczelni czy jakiegoś wyjścia na kilka godzin.

Podoba mi się jego niekleistość więc z czystym sumieniem można używać tego produktu nosząc rozpuszczone włosy :) Niestety przez swoją trwałość trochę wysusza usta. Nie radzę jednak używam balsamu w parze z tym produktem gdyż wtedy znika z ust z prędkością światła.

Ogromnym plusem jest też przyjemny zapach gumy balonowej, który kojarzy mi się z dzieciństwem :D Aromat jest niewyczuwalny na ustach.

Zgodnie z opisem producenta kosmetyk zapewnia:
"DZIAŁANIE
• Nowy efekt: intensywny i soczysty, wielowymiarowy
• Nowe doznanie: świeży, lekki, nie wysusza, dobrze się nosi
• Nowa aplikacja gładko wtapia się w usta, precyzyjnie pokrywa
EFEKT
Wibrując blask i soczysty kolor, który trwa aż 10 godzin!"

Jakby nie patrzeć większość obietnic pozostała spełniona - kolor jest intensywny, soczysty i wielowymiarowy, kosmetyk jest lekki i niewyczuwalny na ustach.
Niestety nie jest tak trwały jak deklaruje producent i lekko wysusza usta.
Dodam jeszcze, że nie jest to prawdziwy tint a raczej trwała błyszczyko-szminka więc sama nazwa może wprowadzać w błąd ;)

Ostatecznie:
+ kolor
+ połysk
+ zapach
+ aplikator
+ łatwe nakładanie
+ stopniowanie efektu
+/- trwałość (jest ale nie taka długa jaką obiecuje Maybelline)
- trudny demakijaż
- nierównomierne znikanie koloru
- wysuszanie ust
- wąska gama kolorystyczna
- myląca nazwa odcieni i samego produktu

Ilość plusów i minusów jest podobna (z lekką przewagą zalet) więc kosmetyk otrzymuje ode mnie




                                                               

Mimo wszystko nie mam ochoty próbować innych odcieni (zresztą nie przypadły mi one do gustu) więc pozostaje mi się rozejrzeć za innym, tym razem prawdziwym tint'em lub lakierem do ust - może mi coś polecicie? Używacie tego typu kosmetyków, macie swoich faworytów lub buble w tych kategoriach? Zapraszam do dyskusji!

6 komentarzy:

  1. Odpisuję u Ciebie:)
    Krem ma lekką konsystencję i dobrze się wchłania- delikatnie ujednolica koloryt- ale naprawdę delikatnie. Na lato nie mogłam sobie wyobrazić lepszego kremu, ale w okresie jesień/zima raczej nie sprawdzi się aż tak rewelacyjnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może wypróbuję go w przyszłym roku jak wykończę wszystkie europejskie BB :)
      Dziękuję za odpowiedź!

      Usuń
  2. Wow, bardzo ciekawy kosmetyk- daje bardzo ładne krycie i rzeczywiście piękny, nie sztuczny połysk. Ale obietnicę trwałości przez 10 godzin można potraktować z przymrużeniem oka- chyba żaden kosmetyk do ust tyle na wargach nie wytrzymuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :) Ale 10h a 3h to drastyczna różnica ;)
      Jestem ciekawa tej nowej szminki Maybelline 14h, ciekawe ile w rzeczywistości utrzyma się na ustach :D

      Usuń
  3. Mam podobny produkt z Sephory i w nim jest to samo: nierównomiernie znika i wygląda to tak nieestetycznie, że odechciało mi się tego typu produktów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielka szkoda :( Jestem ciekawa takiego tintu z prawdziwego zdarzenia - mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie :(

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)
Nie musisz umieszczać adresu swojego bloga - znajdę go w Twoim profilu.

Komentarze zawierające spam lub obraźliwe treści będą usuwane.