Dzisiaj przedstawię Wam mój ostatnio ulubiony krem nawilżający, którego używałam na co dzień.
Do zakupu kremu Tołpy zachęcił mnie kupon rabatowy z Wizażu (-20%). Nigdy nie miałam nic z tej serii więc postanowiłam wypróbować jakiś produkt i padło na Matujący krem korygujący z serii Sebio. Produkt ten jest dedykowany dla skóry wrażliwej, mieszanej, tłustej, trądzikowej i z niedoskonałościami. Co prawda ostatnimi czasy mam skórę mieszaną bardziej w kierunku suchej niż tłustej to szukałam czegoś lekkiego pod makijaż, a taki według obietnic producenta ma być ten krem. Krem ma regulować wydzielanie sebum, matowić skórę i nawilżać. Z dalszej części recenzji ocenię czy producent wywiązał się z danego słowa :)
Tradycyjnie zacznę od opakowania:
Krem jest zapakowany w miękką tubkę o pojemności 40ml (pozostałe moje kremy miały lub mają 50ml).
Tubka jest miękka co z jednej strony ułatwia wydostanie kosmetyku z opakowania, z drugiej zaś należy robić to ostrożnie aby tubki nie przedziurawić. Co prawda wygląda ona w miarę solidnie jednak po przejściach z tubkami Dermacolu wolę dmuchać na zimne ;)
Na opakowaniu znajduje się dość sporu informacji na temat kosmetyku, na próżno jednak szukać składu - znajdował się pn na kartoniku a ja kartoniki wyrzucam. Jest to spora wada bo lubię mieć skład na opakowaniu ;)
Nie podoba mi się, że etykieta jest naklejana na tubkę - w miarę zużywania produktu etykieta odkleja się od opakowania co nie jest ani praktyczne ani estetyczne. Ogólnie nie jest źle ale wolę plastikowe tubki jakie ma np. krem Biodermy :)
Podoba mi się stosunkowo szeroki otwór tuby, dzięki któremu łatwo wydobywa się kosmetyk na zewnątrz. Jak widać krem ma lekko żółtawo-szary odcień i wg Tołpy jego zmiana nie wpływa na działanie produktu a jest wywołana obecnością naturalnych składników.
Na jedno użycie wystarczy wycisnąć ok 5mm kremu czyli w normie. Mimo tego zawartość tubki znika zaskakująco szybko - krem kupiłam na przełomie sierpnia/września więc używam go codziennie od jakiś dwóch miesięcy i zużyłam już prawie połowę! Mam wrażenie, że pozostałe kremy były bardziej wydajne.
Konsystencja jest bardzo przyjemna - lekka, dzięki czemu łatwo się rozprowadza i bardzo szybko się wchłania i faktycznie pozostawia matową skórę :) Krem ma delikatny i przyjemna aromat, który dodatkowo uprzyjemnia jego aplikację.
Podoba mi się wspomniany już matowy efekt i współpraca z niemalże wszystkimi kosmetykami do twarzy, których używam (z wyjątkiem BB od Bielendy). Podkłady łatwo się na nim rozprowadzają, nie ważą się, nie rolują i nie robią innych niespodzianek, których o poranku nie chcemy ;) Krem nawilża skórę i nie zapycha jej. Moim zdaniem jest idealny na czas wiosenno-letni, kiedy to poszukujemy lekkiego nawilżacza nie powodującego połysku a'la bombka choinkowa. Na jesień i zimę jego działanie wydaje mi się być za słabe dlatego na ten czas kupiłam nowość od L'Oreal - Nutri-Gold, który testuję od kilku dni :)
Ogólnie rzecz biorąc krem Tołpy, mimo średnich ocen w KWC, jest propozycją godną rozważenia:
+ nawilżanie
+ matowienie
+ świetna współpraca z innymi kosmetykami
+ konsystencja
+ zapach
+ łatwość aplikacji
+/- opakowanie
- wydajność
- cena
Ode mnie ten krem otrzymuje
i jestem niemalże pewna, że na wiosnę do niego wrócę! :)
Macie swoje ulubione lekkie kremy nawilżające? Używałyście tego kremu Tołpy? A może używacie/macie w planach zakup Nutri-Gold?
Świetna recenzja :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na konkurs do wygrania bransoletka i komin ( zgłosiły się tylko 4 osoby, dlatego są bardzo duże szanse na wygraną ; ))
Ciekawa jestem innych kremów z Tołpy, ostatnio Katosu na swoim kanale zachwalała nawilżający w podobnym opakowaniu :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo pozytywnie zaskoczona tym kremem :)
Usuń