Bardzo lubię ładnie pachnące peelingi (a najbardziej mocno zdzierające) :)
Ostatnio wykończyłam algi Bielendy więc należało rozejrzeć się za czymś nowym. Przy okazji wizyty w Super-Pharm natknęłam się na promocję nowej serii peelingów Daxa. Kiedyś miałam już czekoladowo-kokosowy i byłam nawet zadowolona więc z radością chwyciłam porzeczkowy wyszczuplający peeling solny i pobiegłam do kasy.
Oczywiście kwestię wyszczuplającą pominę, gdyż od wyszczuplania jest dieta i ćwiczenia a nie peeling. Kofeina? Ależ kofeina jest pod koniec składu, chcąc peelingu z kofeiną najzwyczajniej w świecie zrobiłabym klasyczny peeling kawowy, który kofeiny pewnie ma tyle co cała partia Daxa razem wzięta. Jest jeszcze jeden czynnik, jesteście ciekawe jaki? Zapraszam do przeczytania całej recenzji! :)
Opakowanie jest klasyczne - takie jak we wszystkich produktach tego typu produkowanych przez Dax:
Ot zwykły, zakręcany, plastikowy pojemniczek :) Jego największym plusem jest łatwe wydobycie kosmetyku do końca. Niestety zakręcanie nie jest już tak łatwe i bez problemu woda dostaje się do opakowania przy każdorazowej próbie zakręcenia wieczka pod prysznicem (a może to moje mokre ręce + mój antytalent? ;) ) Nietrudno więc o wodę w peelingu, co ani nie wygląda estetycznie ani nie wpływa pozytywnie na jego właściwości.
Sam kosmetyk ma barwę czarnej porzeczki a jego zapach jest zdecydowanie owocowy, chyba nawet czuję w nim tą porzeczkę :) Po otwarciu kosmetyku widziałam, ze Dax nic nie zmienił w konsystencji swoich peelingów - parafina dalej na początku składu więc sam produkt ma charakterystyczny wygląd.
Jak widać peeling był zabezpieczony ochronną folią - niby dobrze ale z drugiej strony chyba nikt i tak nie miałby ochoty maczać w tym palców w sklepie ;)
Konsystencja jest taka sama jak peelingu czekoladowo-kokosowego -'woskowata', zwarta - moim zdaniem niezbyt wygodna, gdyż produkt nabiera się w postaci grud:
Grudę ciężko rozprowadzić na ciele. Próby rozsmarowania kończą się upadkiem połowy produktu na dno prysznica. Zmoczyć grudę i dopiero aplikować? Patrz wyżej!
Sam peeling zostawia na skórze ciężką do zmycia warstwę - witajcie zapchane pory!
W tym miejscu wrócę do kwestii wyszczuplania. Pamiętacie ostatni tajemniczy czynnik, dla którego nie oceniam tej kwestii? Oto on - ten peeling jest za ostry. Drobinki soli są zdecydowanie za duże i za ostre (ach, jak ja lubię te syntetyczne, symetryczne!), które ranią skórę sprawiając jej niezły ból. Tego produktu nie da się używać nigdzie! Pierwszy test przeprowadziłam na ręce - ałć! Potem nałożyłam na kolana i łydki? Ałć do kwadratu! Dalej nawet nie próbowałam bo obawiam się, że historia mogłaby mieć naprawdę krwawy finał.
Oto kosmetyczne zło w czystej postaci:
Widzicie te ogromne, ostre kryształki soli?
Każdą recenzję kończę podsumowaniem ale w wypadku tego produktu nie ma ono sensu. Wszystko jest nie takie jak być powinno i ładny zapach i cena nie ratują sytuacji na tyle, abym mogła przyznać choć jedną gwiazdkę.
Peeling dostaje pół gwiazdki a i tak zastanawiam się, czy nie o pół za dużo.
Nie róbcie tego swojej skórze, kupcie inny peeling!
PS: na pocieszenie kupiłam sobie dwufazowy peeling do rąk Sensique i dyfuzor zapachowy Air Wick (z braku świeczek w Biedronce, na które polowałam :( )
Lubicie peelingi Dax czy macie podobne spostrzeżenia? A może podzielicie się swoimi faworytami w kategorii peelingów do ciała? Czekam na Wasze komentarze!
sprobuj wykorzystac ten peeling na piety w takim razie :) jak za mocny na skore to na pewno na piety bedzie w sam raz :)
OdpowiedzUsuńMożliwe :) Ale zraziłam się totalnie i na razie nie wypróbuję :P
UsuńKurczę to ciekawe bo koleżanka miała ten peeling i miał zupełnie inną konsystencję niż ten Twój. Bardziej rozluźnioną.
OdpowiedzUsuńA może one były np niewłaściwie przechowywane np na słońcu? I dlatego były przecenione w SP?
Szczerze mówiąc wątpię bo tamten peeling, którego miałam kilka opakowań miał bardzo podobną konsystencję (ale nie robił mi krzywdy ;) ) - zresztą przez ilość parafiny w składzie trudno, żeby było inaczej ;)
UsuńW moim Super-Pharm nie ma słońca bo jest w centrum handlowym a promocja chyba była w gazetce więc to na pewno nie był powód.
A koleżanka miała ten sam? Bo z tej serii były jeszcze dwa inne (w tym jeden cukrowy) o ile dobrze widziałam :)
Zostałaś wyróżniona na moim blogu :) zapraszam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję :) W weekend postaram się odpowiedzieć na pytania :)
UsuńDaxa jeszcze nie stosowałam, w ogóle dawno nie stosowałam, miałam jedynie ich kremy do twarzy, nawilżający i matujący - pamiętam że były fajne, ale to już lata temu :)
OdpowiedzUsuńCo do foliowego wieczka, powiem że bardzo cenię sobie kosmetyki które są nim chronione, nie chodzi nawet o to, czy ktoś dotyka zawartość paluchami czy nie, błeeee, zarazki, i jaki ten kosmetyk może być??? ale również o sam fakt jego otwierania, wąchania przez inne osoby, pod czas tych czynności kosmetyk już nie posiada " sterylności", jest jedynie siedliskiem bakterii, a jego data ważności odpowiednio skraca się, bo wiele jest takich kosmetyków, których termin przydatności odliczamy dopiero po otwarciu, a skąd mogę wiedzieć kiedy tak naprawdę był otwarty jeśli nie posiada wieczka? Może rok temu :) Lepiej jednak jak jest to wieczko :)
Zgadza się, od momentu jakiegokolwiek otwarcia produkt zaczyna się psuć :) Napisałam o wieczku tutaj lekko żartobliwie bo produkt jest tak koszmarny, że nawet jakby wieczka nie miał nikt o zdrowych zmysłach nie powinien go nawet w sklepie otwierać ;)
UsuńWieczko jest też dobre dla chomików bo możemy kupić kosmetyk teraz, otworzyć za miesiąc i nie ma różnicy dla produktu - ciągle jest nowiutki :)
Jak już tak rozmawiamy o wieczkach itp to producenci na równi z wieczkami w pielęgnacji powinni traktować kolorówkę - nietrudno o zaschnięte tusze czy zgęstniałe lakiery :/
A kremu nawilżająco-dotleniającego Dax (czy jakoś tak się nazywał) używałam całe liceum i byłam nim zachwycona :) Ogólnie pierwszy raz trafiłam na bubel od tej firmy, nawet tamten peeling do ciała mimo podobnej parafinowej konsystencji wspominam całkiem nieźle :)
Mój DAX leży i czeka na swoją kolej... i teraz się go trochę boję... :P
OdpowiedzUsuńTe czarne drobinki są ok ale z wielkością soli przesadzili :D
Usuńja lubię mocne zdzieraki:) czuję, że żyję!!
OdpowiedzUsuńTeż lubię ale ten to już przesada :/
UsuńHej, otagowałam Cię w zabawie Liebster Blog! Znajdziesz u mnie pytania, na które miło by było jakbyś odpowiedziała :) Zachęcam, bo jest to fajna zabawa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Dziękuję :)
UsuńNa pewno odpowiem :)
oj ostry ten peeling nie lubię takich, wolę delikatniejsze /:)
OdpowiedzUsuńTo już wiesz, którego na 100% powinnaś unikać :)
Usuńdzięki wielkie za ostrzeżenie ;) nie kupie ...
OdpowiedzUsuń