Witajcie!
Obiecany haul już jutro :)
Dzisiaj pozostając w świątecznym (bożonarodzeniowym?) nastroju mam dla Was mały mobile mix prosto z gór ;) Niestety jakość zdjęć nie powala, za aparat "polowy" robił telefon mojej mamy, który jest wszystko, w tym i śniego, odporny.
Przy okazji wyjazdu pomyślałam, że skoro dosyć często bywam w Wiśle i Ustroniu zdążyłam przetestować kilka miejsc oferujących nocleg, a także sporo karczm i knajpek. Macie ochotę na mały przewodnik? Dajcie znać w komentarzach, czy interesuje Was taki post, może komuś się przyda? :)
Piątek i sobota były całkiem ładne :) Pogoda sama zachęcała do spacerów. Na głównym deptaku znalazł się pewien wielkanocny akcent, a jakże by inaczej!
Jak widać ręcznie robione porcelanowe i filcowe jajka, baranki, zajączki i tym podobne gadżety cieszyły się sporym zainteresowaniem
Niestety wczoraj handlarze wyparowali. Nic dziwnego, skoro z samego ranka powitał mnie taki widok z okna:
Powiesić jajka i zajączki Lindor na tych choinkach i mamy świąteczny gadżet 2 w 1 ;)
Postanowiliśmy być twardzi i nie dać się pogodzie! Poszliśmy więc na spacer. Po 10 minutach wyglądałam jak Pani Bałwan ;)
Widzicie jak mocno sypie? Co za koszmar! Najgorsze, że wracając do hotelu szliśmy pod wiatr i tym samym miałam śnieg wszędzie, a najwięcej w oczach :/ Dobrze, że coś mnie podkusiło i spakowałam do walizki czapkę. Noszę ją może 5 razy w roku, więc widok mnie w czapce i kapturze na głowie może Wam nieco przybliżyć skalę wczorajszego śnieżnego problemu.
Oczywiście podczas powrotu nie obyło się bez przystanku na grzane wino ;)
Mimo paskudnej pogody w knajpce panował prawdziwy tłok, a kelnerka co kilka(dziesiąt) sekund nosiła kubki z grzańcem ;) Jak widać czapka i tony śniegu nie służą ani mojej fryzurze, ani makijażowi - całe szczęście, że pozostały chociaż resztki dobrego humoru ;)
Dzisiaj na szczęście przestało sypać tak mocno, poszliśmy więc na dłuższy spacer.
Wisła, ku rozpaczy kaczek, pokryła się w sporej mierze zamarzającym śniegiem.
W drodze do hotelu znaleźliśmy także wielkie zaspy, podobna utworzyła się na naszym samochodzie...
Całe szczęście recepcjoniści są gotowi na wszystko - pożyczyli nam łopaty i miotły, żeśmy mogli jakoś wykopać samochód...
Mimo, że aura nie dopisała bardzo się cieszę, że wyjechaliśmy na te święta i zapomnieliśmy chociaż przez kilka dni o poremontowych bałaganie w mieszkaniu ;)
Szkoda, że za niedługo trzeba już wracać :(
Pozdrawiam i życzę miłego, wieczornego świętowania :)
Super, iście świąteczny widok;) Ja w Beskidy też mam niedaleko więc z miłą chęcią poczytam o jakiś fajnych noclegach:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jakbym nie pisała, że wyjeżdżam na Wielkanoc to pewnie większość osób patrząc na zdjęcia obstawiałoby Boże Narodzenie, sylwestra albo ferie zimowe :)
UsuńW takim razie post będzie, dziękuję za odpowiedź :)
Wisla<3 tak, studiuje biologie.
OdpowiedzUsuńTen autoklaw, o którym kiedyś pisałaś dał mi do myślenia :D
UsuńMam teraz nawet zajęcia z trzema paniami dr z Twojego wydziału :)
Uuu a z kim?:D
UsuńWidoki bardzo świąteczne, choć do Wielkanocnych im daleko :) Za to niebieskie jajko z pierwszego zdjęcia chciałabym mieć u siebie w domu :)
OdpowiedzUsuńŚliczne były! Gdyby nie fakt, że nie mamy już gdzie tego stawiać pewnie jakieś byśmy kupili :) Filcowe też były extra, ale w kadrze niestety się nie zmieściły :(
Usuńdziwnie wyglądają jajka wielkanocne na tle śniegu :P
OdpowiedzUsuńZeszłoroczną majówkę spędziłam w Zakopanem, było ponad 30 stopni, upał jak diabli i słoneczko, a w Tatrach pełno śniegu :D Mamy fajne zdjęcia w sandałach... na śnieżnych zaspach :D
UsuńAleee śniegu :P
OdpowiedzUsuńChoć pogoda nie dopisała to wyjazd się udał :) Bardzo dobrze jest się oderwać od codzienności raz na jakiś czas :)
OdpowiedzUsuńCóż mogę powiedzieć.. przecudne święto wiosny ;).
OdpowiedzUsuń