Lubię, gdy bez względu na porę roku moja skóra ma letni koloryt, a jak na złość samoopalacz do twarzy się skończył. Miałam serdecznie dość zimowej bladej twarzy i wizyta w Rossmanie skończyła się zakupem Getönte Tagescreme Pfirsich Alterry, czyli brzoskwiniowego kremu brązującego na dzień.
Krem skusił mnie sympatycznym opisem i mimo, że zdanie o naturalnych pigmentach nieco mnie zaniepokoiło, postanowiłam przetestować to cudo. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów nie przeczytałam recenzji w wizażowym KWC i mam za swoje - otóż krem brązujący okazał się zwykłym kremem tonującym, których mi nie brakuje (dziwne, że w nazwie nie ma BB) :( Szkoda, że na dzień dobry producent wprowadza nas swoją nazwą w błąd (w końcu brązujący to nie to samo, co tonujący), dzięki czemu kupujemy inny kosmetyk niż planowałyśmy. Zdecydowanie nie tego oczekiwałam! Skoro już krem wpadł w moje ręce postanowiłam go jednak przetestować.
Opakowanie:
Klasyczna 50ml tubka zamknięta w kartoniku. Na pewno dostajemy produkt świeży i nie testowany przez inne klientki drogerii.
źródło: http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=45041 |
Koszmarny! Ni to brzoskwinia, ni to alkohol (niestety, krem zawiera go dosyć sporo :( ), ni to chemia - przypomina mi zapachy z laboratorium na studiach ;)
Kolor:
Ciepły beż, dla bladolicych będzie za ciemny. Ma sporą domieszkę żółtych tonów, jednak do kurczaczka mu daleko.
Dla mnie jest troszeczkę za jasny, ale nie kryje nic a nic, więc ładnie się wtapia.
Z lampą |
Bez lampy |
Nadaje się do cer raczej bezproblemowych, w innym wypadku polecam użyć bardziej kryjącego podkładu.
Konsystencja:
Obiecany efekt matujący u mnie się jest niewidoczny, bez pudru świecę się jak choinka, a przecież jest już dawno po świętach! Podczas aplikacji trzeba zwracać uwagę na ilość - gdy nałoży się go minimalnie za dużo od razu się wałkuje! Jeżeli uda nam się wydobyć z tubki odpowiednią ilość, to łatwo go rozprowadzić bez smug. Kosmetyk sprawia wrażenie wydajnego.
Trwałość:
Nie zostawia śladów na czym popadnie, ale w przeważającej większości znika z twarzy przed demakijażem - magia? ;)
Skład:
Skład: Aqua, Alcohol, Glycerin, Talc, Elaeis Guineensis Oil*, CI 77891, Sesamum Indicum Seed Oil*, Cetearyl Alcohol, Gossypium Herbaceum Seed Oil, Magnesium Aluminium Silicate, Prunus Persica Kernel Oil, Lysolecithin, Olea Europaea Fruit Oil*, Tapioca Starch, Parfum**, CI 77492, Simmondsia Chinensis Seed Oil*, Xanthan Gum, Sodium Citrate, Citric Acid, Limonene**, Cera Alba, CI 77491, CI 77499, Tocopherol, Linalool*, Helianthus Annus Seed Oil, Geraniol**, Citrullus Lanatus Fruit Extract
* z kontrolowanej biologicznie uprawy.
** z naturalnych olejków.
Podsumowanie:
Wielkim plusem tego produktu jest cena- bez promocji niecałe 10zł w Rossmanie. Co ciekawe w Niemczech ten produkt otrzymał ocenę bardzo dobrą w teście kosmetyków (co widać na zdjęciu kartonika).
Zaletą są składniki pochodzące z upraw kontrolowanych biologicznie.
+ wygodna tubka
+ ładnie się wtapia
- mimo wszystko kolor nie jest uniwersalny
- sporo alkoholu w składzie
- aplikacja nie należy do prostych, szybkich i przyjemnych
- myląca nazwa
- paskudny zapach
Niestety, ten krem mnie nie zachwycił, ale też nie zrobił mi krzywdy (mimo sporej zawartości alkoholu). Alterro, dostateczny!
Poszukiwaczki kremu tonującego z cerą raczej bezproblemową (a broń Boże wrażliwą!) mogą wypróbować ten krem jako letnią alternatywę dla podkładu, w innym przypadku nie polecam.
I dalej potrzebuję samoopalacza :( Help, polećcie mi coś!
faktycznie nazwa myląca :)
OdpowiedzUsuńW takim razie u mnie by odpadł bo ja potrzebuję podkładów kryjących.
OdpowiedzUsuńJakoś w takim lekkim makijażu źle się czuję.
A ja potrzebuję samoopalacza, a nie kremu tonującego wrrrrrr :/
UsuńU mnie tez odpada bo mam mnostwo do ukrycia.... i faktycznie krem tonujacy to nie to samo co brazujacy.. nie ladnie tak wprowadzac klienta w blad....
OdpowiedzUsuńco do samoopalacza to kiedys mialam taki w sprayu z Garniera. do ciemnej karnacji. bylam zadowolona. Kupilam kilka razy nawet. ooooo moze znowu go kupie bo zupelnie o nim zapomnialam ;)
Ja go oglądałam w drogerii, ale mnie przeraził kolorem i zapachem. Zresztą za alterrą nie przepadam więc to też przemawiało za NIE kupieniem ;) Cieszę się, że umiałam sobie odmówić ;) do następnej kawy ;p
OdpowiedzUsuńLubiłam go :) ale ja mam słabość do kremów tonujących i zapach nie przeszkadzał.
OdpowiedzUsuńJa mam cerę wrażliwą, więc raczej nie dla mnie on.
OdpowiedzUsuńWeź brązujący balsam do ciała Lirene. Używam od dwóch tygodni i spisuje się na 5. Jedyne zastrzeżenie to jego intensywnie kawowy zapach, który długo utrzymuje się na skórze. Dla niektórych osób to może być mankament. Niedługo sama napiszę o nim pozytywną recenzję :)
OdpowiedzUsuńTylko ja potrzebuję czegoś do twarzy :( Ciało mam zawsze brązową, a z twarzą różnie bywa :P
UsuńNie ciągnie mnie do kremów tonujących. Ja mam samoopalacz Lirene w musie - jestem zadowolona, nie robi plam, łatwo się nakłada. Może go wypróbuj :)
OdpowiedzUsuńJako fanatyczka wręcz wszelkiego rodzaju kremów tonujących, zastanawiałam się nad nim, ale w końcu go nie kupiłam. I jak widzę dobrze, bo przy mojej bladej cerze wyglądałabym pewnie jak pomarańcza.
OdpowiedzUsuń