Witajcie!
Pamiętacie lipcową recenzję pomarańczowego i różowego Whisperka?
Dzisiaj pokażę Wam ostatnią pomadkę z serii Color Whisper - dla odmiany spokojnego nudziaka. Czy polubiłam ją tak samo, jak bardziej odważne kolorystycznie siostry? Zdradzę Wam to za moment :)
Opakowanie:
Podobnie jak w przypadku poprzednich pomadek - podoba mi się. Fajnie, że skuwka zdradza odcień pomadki znajdujący się w opakowaniu.
Mimo codziennego noszenia w torebce nic złego się z nim nie dzieje - nie rysuje się, nie pęka i nie otwiera samo z siebie.
Zapach:
Taki sam, jak innych pomadek z tej serii - owocowy i nie za słodki.
Konsystencja:
Bardzo delikatna, żelowa. Pomadka delikatnie sunie na ustach pokrywając ja delikatną warstwą półprzezroczystego koloru. Lepiej nie przesadzać z ilością, inaczej pięknie podkreśli wszystkie niedoskonałości ust. Nie wysusza, wręcz lekko nawilża usta.
Kolor:
Z dwóch nudziaków skusiłam się na 720 Mocha Muse.
W pierwszym momencie wygląda na ładny, średni beżyk z domieszką brązu. Na dłoni ukazują się jego różowe nuty:
Po aplikacji na ustach daje bardzo delikatny odcień, bardziej nabłyszcza usta niż je koloruje.
Najczęściej używam tej pomadki poza domem, raz dwa i usta podkreślone bez lusterka :)
Trwałość:
Z racji delikatnego koloru trochę gorsza od bardziej intensywnych sióstr.
Wydajność:
Ogromna! Używam jej non stop, a sztyftu nie ubywa.
Podsumowanie:
Fajny, delikatny nude na co dzień, kiedy nie mam czasu szukać lusterka w torebce. Szkoda, że nie jest odrobinę trwalszy.
+ ładny połysk i lekki kolor
+ owocowy zapach
+ przyjemna konsystencja
+ wygodne opakowanie w kolorze pomadki
- trwałość
- kolor sztyftu jest inny niż na ustach
Szczytem marzeń ta pomadka nie jest. Wolę Celię Nude... ale paskuda złamała się podczas upałów i muszę nakładać ją pędzelkiem. W torebce, pod ręką, mam więc nudzakowego Whisperka i kredkę Astor, którym upały nie straszne.
Pomadka Maybelline dostaje ode mnie, minimalnie naciąganą, 4 :)
Myślę, które mazidła zabrać na urlop :D
Pozdrawiam,
też mam ! :D
OdpowiedzUsuńładny kolorek, ja mam 3 z tej serii;)
OdpowiedzUsuńzakup dopiero przede mną:) nadal waham się nad kolorem:)
OdpowiedzUsuńTez mam i bardzo lubie za te rozowe tony ;)
OdpowiedzUsuńnoooo tez bym myslala majac Twoje szuflady kosmetykow ;)
Bardzo fajny i delikatny:)
OdpowiedzUsuńpomadka bardzo w moim stylu:)
OdpowiedzUsuńMuszę się w takim razie na nia skusić :)
OdpowiedzUsuńJa z takiej zmiany koloru z brązu na róż bardzo bym się ucieszyła :P
OdpowiedzUsuńMam przygotowany post o produkcie zmieniający się z różu w brąz :P
UsuńO nie, takich nie cierpię. Najlepszym przykładem jest shine caresse lolita.
UsuńPodoba mi się jej naturalny kolor:)
OdpowiedzUsuńprzyjemnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńfajnie, że ma różowe tony, ożywiają go tak ładnie :)
OdpowiedzUsuńładnie wygląda na ustach :)
OdpowiedzUsuńŁadny kolor.
OdpowiedzUsuńNa razie mam jedną pomadkę z tej serii, ale bardzo ją lubię więc chyba sięgnę po kolejne. Ta ładnie wygląda na Twoich ustach :)
OdpowiedzUsuńW opakowaniu kolor zupełnie mi się nie podoba. Na ustach niemal go nie widać.
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie wygląda na ustach :)
OdpowiedzUsuńmnie kusi fuksja
OdpowiedzUsuńTrochę za delikatny :)
OdpowiedzUsuń