Niestety sierpień dobiega końca, chociaż jeszcze nawet nie byłam na urlopie! ;) Zanim pokażę Wam moją podróżną kosmetyczkę czas na sierpniowych ulubieńców.
Jak widzicie sporo tego. Wybrałam kilka produktów, których jeszcze nie widziałyście w ulubieńcach :)
Na początek liczna pielęgnacja.
Na zdjęciu brakuje maski Kallos Latte (obecna na pierwszym), która ostatnio wróciła do moich łask :)
W ostatnim miesiącu często używałam żelu aloesowego Aloe Fresh Vaseline i aloesowego sprayu Apresspray Sun Ozon. Obydwa produkty na pewno pojadą ze mną do Czarnogóry.
Następnym wakacyjnym mush-have jest olejek Nuxe Huile Prodigieuse Or, który pięknie podkreśli opaleniznę.
Sierpniowe denko zaliczył peeling z Biedronki, którego miejsce zajął Cocoa Body Scrub Palmer's, który polubiłam od pierwszego użycia.
W pochmurne dni nakładałam na twarz samoopalacz Collistar Gocce Magiche Viso. Zanim się samoopalę muszę porządnie umyć twarz - najczęściej mydłem Savon Noir.
Pora na kolorówkę.
Na zdjęciu widzicie dwie nowości: rozświetlacz The Balm Mary-Lou Manizer i matujący puder Inglot z serii 3S. Jako różu najczęściej używałam Benefitowej Hooli.
W dalszym ciągu nosiłam turkusowe rzęsy za sprawą tuszu Maybelline Colossal Volum' Express. Codziennie używałam też kremowego (wbrew nazwie) linera Rimmel... do podkreślenia brwi.
Na ustach często nosiłam pomadkę M.A.C w odcieniu Mehr.
PS: Dzisiaj dzień blogera :)
źródło: pozytywna.wordpress.com |
Miłego weekendu :)
jestem jakaś zacofana, bo stąd znam bliżej tylko tusz do rzęs :D
OdpowiedzUsuńOlejek z Nuxe kusi :) i Hoola!
OdpowiedzUsuńta maska z kallosa czeka na mnie w łazience, czeka, czeka i doczekać się nie może :D wszystkiego najlepszego z okazji dnia blogera ;*
OdpowiedzUsuńHoola od Benefit mi się marzy :)
OdpowiedzUsuńUWielbiam maskę z kalosa:)
OdpowiedzUsuńNiedawno otworzyli w moim mieście Hebe wiec wreszcie będę mogła wypróbować tę słynną maskę z Kallosa. Przepraszam za spam, ale zapraszam Cię na moje rozdanie i pomoc z pewnym konkursie (tylko do końca dzisiejszego dnia), jeśli jeszcze nie widziałaś tutaj link i szczegóły - KLIK :)
OdpowiedzUsuńKALLOS jest super, wszystkiego najlepszego, dalszego rozwoju i szczęścia :)
OdpowiedzUsuńOlejek Nuxe muszę go w końcu dorwac ;)
OdpowiedzUsuńjestem niesamowicie ciekawa tego samoopalacza Collistar:)
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z Twoich ulubieńców, ten aloesowy żel i spray bardzo chce wypróbować :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego i przyjemności z blogowania, tylko przyjemności :)
miłego weekendu :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu wypróbować te maski z Kallosa.
OdpowiedzUsuńNajbardziej jestem ciekawa rozswietlacza The Balm Mary-Lou Manizer
OdpowiedzUsuńOlejek Nuxe uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńNic mi z pielegnacji nieznane ;).a z kolorowki? tez nie; poza pomadka Mac, ale w Twoim kolorze nie mam ;P jeszcze....
OdpowiedzUsuńten olejek Nuxe mi sie podoba! zawsze go chcialam miec ;)u
Czuję się dziwnie, bo nie znam żadnego z tych ulubieńców ;/
OdpowiedzUsuńuwielbiam Hoolę! choć jak się teraz trochę opaliłam, to muszę ją solidnie nałożyć, żebym widziała efekty ;) a olejku Nuxe nigdy nie używałam :O
OdpowiedzUsuńJak mi się śnią brązerki i róże Benefit, ech, może kiedyś??
OdpowiedzUsuńAch, ta Mary Lou :-))
OdpowiedzUsuńKallos jest hmm... dziwny. Używam go i używam i ciągle nie wiem, czy lubię jego działanie. Bo zapachu na pewno nie przypadł mi do gustu.
OdpowiedzUsuńI właśnie doszłam do wniosku, że nie znam żadnego z tych kosmetyków :(
OdpowiedzUsuń