W marcu firma Benefit zabrała nas na wycieczkę do Dallas. Tym razem polecimy dalej, bo na Hawaje :) Ubierzcie kwiaty na szyję i szykujcie się na gorące Hoola-hoola!
Opakowanie:
Charakterystyczny dla tego typu produktów Benefit, chętnie kopiowany przez inne marki - oto on! - kwadratowy kartonik. Wydawać by się mogło, że to nic specjalnego, ot kawałek tekturki.
Wbrew pozorom jest ono dosyć przemyślane. Lekkie, więc sprawdzi się w podróży. Funkcjonalne - mieści lusterko i pędzelek, którym nawet udaje się zaaplikować produkt, co rzadko się zdarza.
Wygodne, bo jak się trochę wyrobi to nie zamyka się podczas aplikacji. Mówiąc krótko - na plus.
Zapach:
Pudrowy z lekką nutką... czekolady? Pachnie mi jak 10 razy subtelniejsza wersja brązującej czekoladki Bourjois.
Konsystencja:
Zaskoczę Was! - pudrowa! Bronzer trochę pyli (bardziej niż Dallas), więc należy uważać podczas nabierania go na pędzel - jakby nie patrzeć chcemy go mieć na twarzy, a nie na kafelkach ;) Podobnie jak Dallas Hoola jest świetnie napigmentowana i wystarczy jej niewielka ilość do uzyskania oczekiwanego efektu, przez co jest bardzo wydajna.
Kolor:
Jak na bronzer przystało Hoola jest... tak tak, brązowa!
Jest to ciepły odcień z gatunku bezpiecznych, pasuje wielu osobom. Wielką zaletą jest brak drobinek, za którymi nie przepadam. Można zrobić sobie nim krzywdę jedynie przesadzając z ilością - nie polecam nabierać na pędzel horrendalnych ilości. Kolor łatwo się stopniuje, więc jeśli efekt okaże się zbyt delikatny bez problemu dołożycie nieco brązu na twarz. W drugą stronę działa to gorzej - placków koloru nie pozbędziemy się tak łatwo. Na szczęście po pierwszej aplikacji wyczujemy produkt i później aplikacja Hooli nie trwa dłużej niż kilka sekund. Produkt nadaje się jako róż, jako bronzer do nadania ładnego, zdrowego koloru (jesteśmy na Hawajach, pamiętacie :> ), a także do konturowania twarzy.
Na skórze prezentuje się tak:
Trwałość:
Bardzo dobra. Nie znika z twarzy tak szybko, jak kończy się sen o Hawajach - Hoola dzielnie trwa swym brązem na twarzy przez wiele godzin, aż do demakijażu. Współpracuje z każdym podkładem, pudrem, różem i rozświetlaczem - testowałam go na wielu frontach :)
Podsumowanie:
Szukacie matowego bronzera, który zadowoli i początkującą fankę opalenizny w kamieniu, i weterankę słonecznego brązu na licu? Biegnijcie do Sephory po Hoolę, szczególnie podczas promocji -30%, w której kupiłam swoją :D
+ ładne i wygodne opakowanie
+ piękny kolor
+ brak drobinek
+ naturalny efekt na twarzy
+ trwałość
+ wydajność
- na początku łatwo z nim przesadzić
Hoola bardzo szybko podbiła moje serce i stała się ulubionym bronzerem, jakiego szukałam od dawna! Czaiłam się na nią od długiego czasu, aż w końcu uległam - i było warto! Hej Hoola, 5 dla Ciebie!
Lubicie bezrobinkowe bronzery? :)
Miłego wieczoru,
lubię bronzery, ale tylko latem ;p Zazwyczaj wybieram tańsze wersje ;)
OdpowiedzUsuńJak skończę The Balm (a pewnie minie wiele miesięcy) to może się nad nim zastanowię, bo The Balm spisuje się u mnie celująco, ale pewnie będę chciała odmiany i zmierzenia się z legendą
OdpowiedzUsuńJuż miałam nadzieję, że masz ich porównanie :(
UsuńTen odcień raczej średnio mi się podoba.
OdpowiedzUsuńOdcień jest jednym z najbardziej uniwersalnych w tej tonacji :) Przyjemny herbatnik, którym trudno zrobić sobie "kuku" :P
UsuńHexx ma rację :) Ale przecież nie ma produktu, który wszystkim pasuje i się podoba :)
UsuńLubię go i odcień jest udany, lecz dla mnie za ciepły :/
OdpowiedzUsuńMam nauczkę, bo kupiłam i wydałam po czym zatęskniłam, ale zapomniałam dlaczego mi nie pasował :D Teraz już wiem i zapamiętam.
Dallas uwielbiam :)
ja właśnie, poluję na matowy bronzer, ale chyba wybiorę jakąś tańszą wersję, żeby najpierw zobaczyć, czy umiem się nim posługiwać ;)
OdpowiedzUsuńJa tak z bronzerami jestem wiesz... Wszystko pięknie i ładnie, ale z daleka :) Mam jeden z Vipery, który jest w porządku i spisuje się całkiem ok, kiedy najdzie mnie ochota, żeby zaszaleć z brązem.
OdpowiedzUsuńO! Bałwanek :D:D
UsuńO,o,o! Kolejny idealny kandydat na następce mojego Sensique z tragicznymi drobinkami! :D
OdpowiedzUsuńDrobinki w bronzerach to ZŁO! :)
UsuńMatowy brazer to jest cos czego sama szukam ;) kiedy juz bede mogla spoworotem uzywac rozy i brazerow to sie moze skusze ;)
OdpowiedzUsuńNa razie nie ma sensu brudzic ubranek mojego brzdaca ;)
moja podrobka tez jest matowa ;)
Ma świetny odcień :)
OdpowiedzUsuńFantastyczne pudełeczko :)
OdpowiedzUsuńjestem pod wrażeniem efektu :)
OdpowiedzUsuń