Od pewnego czasu towarzyszy mi nienaturalna bladość skóry na twarzy. Nie wiedziałam skąd się ona wzięła, gdyż nawet w środku zimy zawsze byłam ciemniejsza! Ostatnio dokładniej przyjrzałam się moim ulubionym produktom... i znalazłam winowajcę!
Mimo, że nie przepadam za różem, opakowanie BB cream'u SKIN 79 Super Plus Beblesh Balm jest miłe dla oka :) Mieści w sobie 40g kosmetyku. Wielką zaletą jest pompka airless. Nie dość, że przycisk (i tym samym również sama pompka) ułatwiają wydobycie niewielkiej ilości produktu, to również uniemożliwiają zmianę jego właściwości - uwielbiam tego typu rozwiązanie w kosmetykach! Dodatkowo dzięki niej produkt jest naprawdę superwydajny.
Jedna z blogerek pokusiła się o rozbiórkę pompki na czynniki pierwsze i okazało się, że faktycznie wypluwa z siebie produkt niemalże do samego końca - co za oszczędność! Plusem jest też jej działanie - ani razu się nie zacięła. Samo opakowanie nie jest ciężkie (w przeciwieństwie np. do słoiczków Colorstay) i spokojnie można zabrać je w podróż - jeszcze nie zdarzyło mi się pomalować nim wnętrza kosmetyczki ;)
Jak widzicie na powyższym zdjęciu przycisk pompki jest lustrzany, mamy więc mini lusterko polowe w komplecie :D
Zapach:
Bardzo dyskretny i przyjemny, niewyczuwalny po aplikacji.
Konsystencja:
Moim zdaniem może okazać się zaskakująca w momencie pierwszego zetknięcia z tego typu produktami. Po wydobyciu z opakowania produkt wydaje się być gęsty i prawdę mówiąc bałam się, że będzie towarzyszyło mu uczucie ciężkości na twarzy. Całe szczęście byłam w błędzie! Produkt rozprowadza się na twarzy cienką warstwą, która jest niewyczuwalna. Krycie jest delikatne, ale można je trochę wzmocnić przez aplikację kolejnej warstwy. Zostawia skórę ujednoliconą, wyglądającą zdrowo - posiada delikatny glow, który mam nadzieję choć trochę widać na poniższym zdjęciu (fragment policzka).
Efekt ten oczywiście nie ma nic wspólnego z drobinkami ani bazarowym efektem świecącej bombki choinkowej.
Producent obiecuje filtr SPF 25 i działanie przeciwzmarszczkowe - nie zaobserwowałam, bo zmarszczek jeszcze nie mam (i oby tak przynajmniej na razie pozostało). Niestety działanie wybielające nie jest jedynie (białym) napisem na opakowaniu. Przez całą zimę używałam kremu codziennie i niestety wybledził mnie o co najmniej dwa tony! Nie czepiam się jednak, bo w końcu to produkt azjatycki, gdzie wybielenie jest niezwykle pożądane. Kupię sobie samoopalacz i wrócę do normalnych kolorków ;) W każdym razie Vanish się przy nim chowa :D
Jedynym minusem opakowania jest fakt, że kompletnie nie widać ile produktu jeszcze zostało.
Kolor:
BB jest dostępny w jednym kolorze. Jest on beżowo-szary, lekko ziemisty i na pierwszy rzut oka wygląda niezdrowo.
Po roztarciu na twarzy pozostaje lekko szara poświata, która po kilku(nastu) sekundach doskonale dopasowuje się do naturalnego odcienia naszej skóry. Wiele koleżanek było przekonanych, że naturalnie mam taką ładną buzię, a miałam wtedy na twarzy ten BB :)
Mimo stosunkowo jasnego odcienia produkt dopasuje się również do ciemniejszych karnacji, zresztą tak jak i mnie wybledzi je do swojego poziomu ;)
Trwałość:
Jeżeli synonimem dobrej jakości zegarka jest szwajcarski zegarek, to ja chyba zacznę pisać o podkładach trwałych jak azjatyckie BB. Dzielnie trwa na twarzy od porannej aplikacji do wieczornego demakijażu, z niezmiennym zdrowym glow :) Jeżeli użyjemy zwykłego pudru efekt ten nie zniknie, natomiast po użyciu supermatującego pozbędziemy się go z około 85-90% skutecznością.
Podsumowanie:
Jak widzicie jestem tym produktem zachwycona. Na początek zachwyciłam się Misshą Perfect Cover (którą zresztą też muszę zrecenzować :D ) ze względu na ciut ciemniejszy odcień. Przewagą Skin79 jest fakt, że w przeciwieństwie do Misshy nie zapycha nawet przy codziennym stosowaniu przez dłuższy czas :)
+ posiada ładne i wygodne opakowanie
+ jest bardzo wydajny
+ ma przyjemną konsystencję
+ łatwo się aplikuje
+ nie zapycha
+ pozostawia naturalny efekt zdrowej skóry
+ perfekcyjnie dopasowuje się do każdego odcienia skóry
+ jest bardzo trwały
- wybledza
- opakowanie jest nieprzezroczyste
Mimo, że jestem fanką mojej skóry w bardziej naturalnym kolorze (obecnie wyglądam nieco trupio :( ) to dla pozostałych właściwości tego produktu mogę to przeboleć ;) Mam nadzieję, że regularna aplikacja samoopalacza załatwi sprawę, a jak słońce zagości u nas na dobre to wrócę na stałe do swojego odcienia ;)
Gdyby nie wybledzał byłby idealny, a tak dostaje mocne 4+ :)
Swoją drogą po raz pierwszy zawiódł mnie Rossmann. Mają samoopalacze do ciała, mają kremy z filtrami UV do opalania, a nie mają samoopalaczy do twarzy! Na szczęście w Carrefourze mieli jakąś Sorayę - ciekawe jak się sprawdzi ;)
Miłego weekendu,
Chcę! Lubię bladość na twarzy i nie przeszkadzałoby mi działanie wybielające. Lubię "glow"... Kurczę, brzmi jakby to był idealny produkt dla mnie :P
OdpowiedzUsuńPolecam! Mi bladość przeszkadza, nie lubię siebie takiej :( No ale sam produkt jest genialny, więc MUSZĘ mu to wybaczyć :D
Usuńmarzy mi się taki prawdziwy koreański krem BB, bo to co oferują mam na polskim rynku to jakaś żarty :) może kiedyś skuszę się do tego stopnia w końcu złoże zamówienie :)
OdpowiedzUsuńa co do "wybielenia" to może ze względu na filtr o ile stosowałaś go często?
On ma właściwości wybielające ;) A stosowałam go prawie codziennie, więc miał możliwość zadziałać :) Filtry same w sobie mnie nie wybledzają, bo jak miałyby to trwale zrobić? Czasem kremy do opalania bielą, ale to zasługa dwutlenku tytanu, te BB go nie zawierają :)
UsuńTez bylam zadowolona z tego bb, choc pozniej wolalam Mishe Perfect Cover ze wzgledu na mocniejsze krycie i ciemniejszy odcien. Nie zauwazylam wybielenia u siebie, ale uzywalam nieregularnie na zmiane z podkladami i mineralami ;)
OdpowiedzUsuńobecnie uzywam pseudo bb Garniera i dzieki Tobie Skinfood ;) wg mnie Skinfood bije i Skin79 i Mishe. Nie nowiac o Bb Garniera (choc uwazam ze tez jest dobrym produktem ale podkladowym).
ps porownalas opakowania? ;)
Mnie wybledził jak zaczęłam go używać codziennie przez dłuższy czas.
UsuńPorównałam wszystko - są oryginalne :)
Do Garniera teraz wrócę, przynajmniej nie wybledzi tego co samoopalacz ze słonkiem zdziałają :) Muszę coś wymyśleć, żeby za rok zmniejszyć to wybielające działanie :P
no prosze, wiec bylo warto zamowic :)
UsuńNo i chwala angielskiemu ebay, gdzie azjatyckie kremy bb sa dostepne za niewielka cene ;)
OdpowiedzUsuńBladość brzmi świetnie :)
OdpowiedzUsuńU mnie jest tożsame z pytaniem: Kasia jesteś chora? NIE? To na pewno jest Ci słabo, bo coś źle wyglądasz ;)
UsuńA to nieźle! Teraz musisz na słoneczko się wystawić, i wrócić do " swoich tonów " Neno ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki, miłego wieczorku ;)
Azjatki mają wręcz bzika na punkcie bladości, pewnie dlatego BB mają rozjaśniające właściwości. Krem wygląda naprawdę fajnie, daje ładne wykończenie.
OdpowiedzUsuńTam 90% kremów było wybielających :) Kilka lat temu byłam w Indiach i koleżanka chciała kupić jakiś krem, bo zapomniała z domu. Ile się nachodziła zanim znalazła jakiś niewybielający :)
UsuńSwoją drogą one się wybielają, a my samoopalamy ;)
Mam próbkę tego kremu, ale jeszcze nie używałam... Jednak bałabym się kupić opełnowartościowy produkt ze względu na efekt wybledzenia, bo i bez niego jestem biała, jak ściana :D
OdpowiedzUsuńTo chyba nie masz się czego bać - bardziej już Cię nie wybledzi ;)
UsuńTen różowy z założenia miał rozjaśniać skórę, więc to nie może być jego minusem - bo działa ;) Poza tym na ebayu łatwo nabrać się na podróbki, a odróżnić od oryginału można tylko mając oba w ręku.
OdpowiedzUsuńJa zamówiłam sobie teraz ze Skin79, ale Intense Classic Balm. Nie mogę się doczekać już wypróbowania i mam nadzieję, że będzie to faktycznie oryginalny BB, bo raczej nie jest aż tak popularny jak różowy, pomarańczowy i te z BioEssence.
Dlatego mówię, że się nie czepiam - w końcu wiedziałam na co się piszę kupując go :) Dla mnie to minus z mojego punktu widzenia, no ale przecież nie ocenię genialnego produktu źle tylko dlatego, że od niego zbladłam :D Właściwie tak jak piszesz to plus, bo działa, a nie tylko puste obietnice producenta :)
UsuńJest na pewno oryginalny :)
Dobrze, że masz oryginał, chociaż jestem pewna, że podróbki azjatyckich kremów BB działają lepiej niż nasze drogeryjne "BB", których nienawidzę ;D
UsuńI pewnie masz rację!
Usuńdla ciemniejszych karnacji faktycznie to pewnie fajny kosmetyk,ale jak mnie jeszcze by cos wybledzilo to byloby smiesznie;d
OdpowiedzUsuńNie wiem czy tak fajnie dla ciemniejszej karnacji -- naturalnie am twarz jaśniejszą od ciała, a teraz różnica jest jeszcze bardziej widoczna. Z której strony nie patrzeć, ładnie to nie wygląda ;) Dobrze, że są bronzery i samoopalacze :D
UsuńU mnie się nie sprawdził niestety. Raz że zapchał, to jeszcze ten glow podkreślał niedoskonałości. No tak bywa, ale kremy BB ogólnie nie są kosmetykami dla mojej cery, więc nie rozpaczam. Moja przyjaciółka natomiast była z niego zadowolona tak samo jak Ty :)
OdpowiedzUsuńNo tak, przy niedoskonałościach się nie sprawdzi. Chyba, że z mocno kryjącym korektorem - przekonałam do tego rozwiązania jedną z koleżanek i jest zachwycona :) Tylko pytanie jakie to niedoskonałości, bo jedne drugim nierówne ;)
UsuńAchh chciałabym się przekonać na własnej skórze jak działa ;p
OdpowiedzUsuńaa Kasiu robimy razem z Oluśką wspólne zamówienie z http://kokardi.pl/ może też byś coś chciała ? zobacz i daj znać.
UsuńRzucę okiem! Kiedy chcecie zamawiać? :)
UsuńA ja zakupiłam ostatnio BB od maybelline i na chwilę obecną mam mieszane uczucia, niby jest ok, ale trwałośc ma słabą i krycie jeszcze bardziej :/
OdpowiedzUsuńNiestety drogeryjne to raczej kremy tonujące, a nie BB. Prawdziwe BB mają o wiele lepsze i szersze działanie ;)
Usuńzastanawiam się nad nim od dłuższego czasu, chyba się zdecyduję, bo wybielanie mi niestraszne :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie jestem w trakcie testowania czterosetowego zestawu próbek tych BB kremów i ten o którym piszesz zdecydowanie najbardziej przypadł mi do gustu. Przy czym ja delikatny efekt rozjaśniania zauważyłam już przy pierwszej aplikacji :) Zapewne kupię kiedyś pełnowymiarowe opakowanie :)
OdpowiedzUsuń