Witajcie!
Bardzo ciężko było mi znaleźć tytuł do tego postu. Buble 2013? Przecież nie wszystkie kosmetyki, które mnie nie zadowoliły są bublami. Koniec końców padło na rozczarowania i myślę, że ten tytuł dosyć dobrze oddaje klimat dzisiejszego postu.
Kolejnym problemem były zdjęcia. Większości produktów, o których zaraz przeczytacie już ze mną nie ma, cieszą (lub nie) inne dziewczyny, gdyż puściłam je dalej w świat. Dlatego też wiele zdjęć pochodzi z recenzji tych produktów. No to... startujemy!
Miał robić z nimi cuda, a na dłuższą metę otrzymujemy efekt bliższy papierowi ściernemu, a nie satynie. Parafina z parafiną podlana parafiną i bliżej niezidentyfikowanymi składnikami za jedyne 149zł, skusicie się?
Dalej... odżywka do rzęs NewVitaLash
Niestety, u mnie nie było efektów.
Być może zaskoczy Was obecność tego produktu w zestawieniu...
Maybelline Baby Lips! Spodziewałam się cudów po zachwytach, jakie czytałam na temat tej pomadki. Dostałam produkt bardzo przeciętny, o wiele gorszy od pomadek Sylveco czy Tisane.
Po zachwytach jednej z moich blogowych koleżanek nad czekoladowo-miętowym balsamem do ust Palmer's Cocoa Butter Formula postanowiłam przetestować wersję czekoladowo-wiśniową.
O ile balsam w tubce o tym samym zapachu bardzo lubiłam, to sztyft jest okropny i zastanawiam się, czy wersja z miętą aż tak się różni od tej wiśniowej. Recenzja koszmarka już wkrótce.
Następny produkt również wiele dziewczyn sobie chwali.
Odżywka Garnier Ultra Doux z awokado i masłem karite nie polubiła się z moimi włosami, chociaż bardzo na nią liczyłam.
Nie tylko odżywka Ultra Doux nie polubiła się z moimi włosami.
Psikadła Loton Keratin Repair używałam przez jakiś czas, ale z braku efektów przestałam. Lubi ją KasiaS, więc oddam jej swoją buteleczkę :)
Coś do twarzy? Bardzo proszę. Przestawiam emulsję do mycia twarzy Waschemulsion Alverde.
Alkoholowy wysuszacz. Jestem w fazie testów, ale na razie rozczarowała mnie. Nawet bardzo.
Jednak emulsja Alverde jest cudem, w porównaniu z żelem do mycia twarzy Choisee z lawendą i ylang-ylang.
Produkt ten ma dwie cechy - podle wysusza i jeszcze bardziej szczypie w oczy. Masakra.
Nie "zawiódł" też Avon.
Ich płyn do demakijażu Extra Lasting jest najgorszym produktem do demakijażu, jaki moje oczy i twarz widziały.
Micel Delia nie jest 100% bublem.
Po tylu zachwytach spodziewałam się niezłego micela, a otrzymałam micel, który się klei. A ja nie lubię, gdy coś się klei.
Ostatnim produktem pielęgnacyjnym, który podczas przedświątecznych porządków gdzieś mi się zapodział jest perfumowany balsam Khalida.
Zapach jest piękny... ale bardziej nietrwały niż moje marzenia o wygranej podczas losowania LOTTO (gdy jest wieeeeeeeeeeeeelka kumulacja). Szkoda, wielka szkoda!
Pora na kolorówkowe koszmarki.
Ten rok "należał" do eyelinerów i kredek, szczególnie tych w różnych odcieniach niebieskiego.
Najpierw liner Essence z limitki Vintage District.
Turkusowy horror w pięknym odcieniu.
Dobra, jeden niebieski liner piekła (tzn turkusowej pandy) nie czyni. Ale żeby drugi?
Drugi liner i zarazem drugi produkt od Alverde (creme-eyeliner) na tej liście. Nie polecam!
To nie koniec niebieskich koszmarków! Pozostała jeszcze pseudowodoodporna kredka Flomar.
Taka z niej Waterproof eyeliner jak ze mnie Marylin Monroe. Ta kredka jest makijażoodporna i moim zdaniem nie nadaje się do niczego. Znowu miało być tak pięknie...
Ostatnim kosmetykiem tego typu, który mnie kompletnie nie zachwycił jest kredka Essence.
źródło: http://www.essence.eu |
Został jeszcze korektor do brwi Delia Onyx, który jest ulubieńcem wielu z Was.
Nie pasuje mi w nim szczoteczka, która jest wyjątkowo nieprecyzyjna i nakłada produkt wszędzie, tylko nie na brwi. Z podobnymi produktami od Eveline i Catrice nie mam tego problemu.
Koniec tortur z produktami do oczu czas... na usta!
Na początek... też Mary Kay!
Błyszczyki marykat@play miały być hitem, a okazały się kitem. Bardziej klejące od Kropelki i Super Glue, w sam raz do zaklejenia ust wrogowi (albo takiej gadule jak ja :P ).
Następna pozycja może Was zaskoczyć...
Pomadka Celia Care nie jest złym produktem, ale nie powtórzyła sukcesu serii nude. Najbardziej rozczarował mnie nierównomierny kolor, ale prawdę mówiąc to "tylko" rozczarowanie, do miana bubla jej daleko.
Pozostając przy czerwonych pomadkach mam dla Was kolejne zaskoczenie.
Zaraz, zaraz - przecież Rouge Caresse od L'Oreal znalazła się wczoraj w ulubieńcach, a tu nagle bubel? I owszem. Rebel red była najłagodniej mówiąc kiepska, w przeciwieństwie do Nude Ingenue, którą wczoraj widziałyście w zestawieniu tegorocznych hitów :)
Gel Tint Essence również trudno zaliczyć do udanych produktów.
Fatalna aplikacja od razu skazała go na porażkę...
...w przeciwieństwie do matowego błyszczyka tej samej marki.
Stay matt nie jest zły, ale są lepsze. Na przykład w ofercie Manhattanu.
Naustnym koszmarkiem okazała się też pomadka MeMeMe.
Cherub Blush to jedna z najgorszych pomadek, jakiej kiedykolwiek używałam.
Baty należą się również producentowi jednych z moich ulubionych pomadek - Rimmelowi!
Vinyl Max to jeden z gorszych błyszczyków, jakie miałam.
A teraz moment, na który czekacie od początku - niechlubna trójka najgorszych kosmetyków 2013!
3 miejsce przypada...
..."odżywce do włosów" Tahe.
Drugie miejsce trafia do...
...marki Revlon za poczwórne kremowe cienie Beyond Natural. Gdybym nie znała Color Tattoo Revlony na dobre zraziłyby mnie do cienii o tej konsystencji.
Na koniec prawdziwy król bubli. Najgorszy. Najpaskudniejszy. Najbardziej denerwujący...
...krem wodny It's Skin VC Effector. Trzymajcie się od niego z daleka, jeśli Wam twarz miła, naprawdę.
Cieszy mnie, że o wiele więcej produktów mogłam pokazać w ulubieńcach niż w rozczarowaniach, a w tych ostatnich zdecydowanie więcej było samych rozczarowań niż koszmarnych bubli. Życzę Wam (i sobie), żebyście w przyszłym roku nie miały kandydatów do wpisania na listę bubli.
Pozdrawiam z pociągu :)
Ho ho , z serii przydatne posty !
OdpowiedzUsuńBędę się strzec, chociaż u mnie osobiście odżywka Garnier działała idealnie.
Btw, tyle kolorówki ile Ty nie lubisz to ja nawet nie mam xD
Chcesz zobaczyć ile tego mam? :P
UsuńŚwietny post. Sama czasem się dziwię, dlaczego coś co u innych się sprawdza, u mnie jest bubelkiem.
OdpowiedzUsuńświetny post i w wielu pozycjach się z Tobą zgadzam :)
OdpowiedzUsuńa dla mnie balsam Khalida śmierdzi, jak w domu pogrzebowym :/
odżywka z Garniera w moim przypadku także się nie sprawdziła. Masakrycznie obciąża moje włosy bez względu na użytą ilość :(
OdpowiedzUsuńnie miałam żadnego kosmetyku
OdpowiedzUsuńprzydatny post, wiem czego unikać ;)
Z całej tej listy mam tylko odżywkę Garniera - nie miała jeszcze swojego debiutu i po cichu liczę, że mnie nie zawiedzie;)
OdpowiedzUsuńDla mnie odzywaka z Garniera jest idealna :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, chyba nie miałam żadnego z tych produktów. Tak jak patrze jest tutaj sporo kosmetyków które są wszem i wobec polecane.
OdpowiedzUsuńMam wysokie oczekiwania wobec kosmetyków
UsuńNa szczęście większości z tych kosmetyków nie miałam :D Oprócz onyxa z Delii, którego szczoteczka faktycznie nabiera zbyt dużo produktu. Na dodatek dla mnie kolor jest zbyt ciepły, więc muszę używać go w duecie z kredką lub cieniem ;)
OdpowiedzUsuńTaki post z rozczarowaniami 2013 roku to świetny pomysł. Może i ja taki stworzę ;)
OdpowiedzUsuńAż tak źle z It's skinem? Ja jestem w połowie buteleczki i nie ma tak źle.
OdpowiedzUsuńKoszmarnie to mało powiedziane. Dawno nie miałam takiej masakry na twarzy. Plus brak składu i witamina C, której nie ma. Koszmar!
UsuńMało kosmetyków znam z twoich rozczarowań , o odżywce Garniera dużo dobrego czytałam ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie Baby Lips jest przeciętny, a w porównaniu do tisane to słaby :/
OdpowiedzUsuńAhh te nasze poszukiwania idealnego, niebieskiego eyelinera.... :D Revlon to rzeczywiście koszmar, ale dziwię się, że nie polubiłaś się z odżywką z Garniera. Ta wersja w porównaniu np. z lawendową działała cuda :) Mary Kay At Play w moim zastawieniu zajalby pierwsze miejsce :D
OdpowiedzUsuńja Garniera odżywkę bardzo lubię, ale pomadka MeMeMe to dla mnie także koszmarek :D
OdpowiedzUsuńChyba zapomnialas o tym pisaku do brwi Mariza? ;) o ile dobrze pamietam
OdpowiedzUsuńMariza? Nie miałam Marizy :P Rok temu kijowy był pisak Flomar :P
UsuńOjej, ile bubelków.. ja chyba nie używałam żadnego z tych kosmetyków ;)
OdpowiedzUsuńJa emulsję Alverde uwielbiam i nie uważam, żeby wysuszała ;)
OdpowiedzUsuńMnie niestety przesusza :( Jak zawsze etanol.
UsuńMaybelline Baby Lips mam w dwóch odsłonach przy czym rozpakowałam i używam tę różową. Wg mnie produkt średni, który dodatkowo barwi moje usta na kolor mocno barbie :D szalona osiemnastka oł jeach
OdpowiedzUsuńRouge Caresse od L'Oreal jest nierówne to prawda, mam 4 kolory i jeden z nich mocno zalazł mi za skórę ;)
Dla mnie też Baby Lips jest mocno przeciętny.
UsuńAaaale dużo rozczarowań! Znam jedynie pomadkę Celia, ale mam ją w innym odcieniu, świetnie kryje i równomiernie ;) Szkoda że niewypał, u mnie tylko jeden bubel - szczęśliwy rok był ;)
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z tych produktów, ale miałam juz sporo kosmetyków z Alverde i właściwie żaden z nich mnie nie zadowolił...
OdpowiedzUsuńKosmetyki z serii "Satynowe dłonie" będę omijała szerokim łukiem. Moja skóra jest sucha i potrzebuje solidnej porcji nawilżenia, a parafina jej tego nie zapewni.
OdpowiedzUsuń