Witajcie!
Jutro miną dwa tygodnie od użycia kwasoskarpetek
Shiny Foot Peeling Liquid marki
TonyMoly ;)
Jesteście ciekawe, czy zauważyłam spektakularne efekty? Dowiecie się już za moment!
Opakowanie:
Mały, niepozorny kartonik przepełniony informacjami ;) Po jego otwarciu naszym oczom ukazuje się jego zawartość:
Biała kartka po prawej jest niczym innym jak instrukcją bezpieczeństwa ;) Producent zaleca przeprowadzenie próby uczuleniowej przed zabiegiem.
Napisane jest również, kiedy producent nie radzi bliżej zaznajamiać się z owym produktem.
Sposób użycia i skład został opisany na odwrocie kartonika.
Fajnie, że poza opisem są również obrazki. Głupie, ale cieszy ;)
Sam peeling jest zamknięty w podwójnej saszetce w kształcie stóp. Powiedzcie same, czy te błyszczące stópki nie zachęcają do użycia peelingu?
Producent nie poskąpił napisów na odwrocie. Tu również znajduje się instrukcja obsługi peelingu.
Na sam koniec foliowe skarpetki. Nie udało mi się na zdjęciach uchwycić ich wnętrza - nie jest foliowe, tylko hmmm, fizelinowe? Warto więc zwrócić uwagę, czy wkładamy stopy do ich właściwego wnętrza, czy między warstwy folii.
Zapach:
Peeling intensywnie pachniał kwasem mlekowym, który jest głównym składnikiem produktu. Oczywiście po wlaniu płynu do skarpetek zapach jest niewyczuwalny.
Konsystencja:
Bardzo rzadki płyn.
Efekt:
Cała filozofia polega na założeniu foliowych skarpet na stopy, wlaniu płynu, zawiązaniu foliowych tasiemek i... czekaniu. Cały zabieg trwał około półtorej godziny, co jakiś czas zmieniając ułożenie stóp dla równomiernego kontaktu z płynem. Skarpety nie są takie niewygodne, na jakie wyglądają - da się w nich chodzić (chociaż starałam się tego unikać).
Nic mnie nie szczypało, nie piekło - ogólnie nie odczuwałam jakiegokolwiek dyskomfortu. Czas minął, zdjęłam skarpetki, umyłam stopy z pozostałości peelingu i czekałam na efekty.
Czekałam... czekałam... i czekałam. Dopiero w okolicach 5 dnia zauważyłam, że skóra zaczyna(!) się złuszczać. Apogeum złuszczania nastąpiło w 7 i 8 dniu, kiedy to skóra dosłownie schodziła płatami. Nie wyglądało to zbyt estetycznie, ale z dnia na dzień stopy robiły się coraz gładsze. W okolicach 10-11 dnia złuszczanie ustąpiło.
Ostateczny efekt mnie zachwycił. Stopy są gładkie i miękkie. Nie robiłam zdjęć przed (ale mi wstyd, że się tak zapuściłam!), w trakcie (a fuj!) i niestety po (daleko mi do mistrzyni jogi, która bez problemu ładnie sama sfotografuje swoje stopy). Musicie mi wierzyć na słowo. Myślę, że peeling poradzi sobie nawet z grubą warstwą zrogowaciałego naskórka, skoro u mnie efekt jest naprawdę wow!
Wydajność:
Jedno opakowanie wystarcza na jeden zabieg.
Skład:
Głównymi składnikami są (oprócz wody) alkohol, kwas mlekowy, kwas glikolowy, gliceryna, kwas salicylowy i mocznik. Pełen skład znajduje się na odwrocie opakowania.
Podsumowanie:
Pełen zachwyt! Na pewno kupię ponownie przed przyszłorocznym latem. Polecam gorąco każdemu, kto nie do końca jest zadowolony z wyglądu swoich stóp. Efekty na moich zachwyciły nawet mojego ojca, który prosi o jedno opakowanie dla siebie ;)
+ liczne instrukcje obsługi, w tym obrazkowe
+ informacje o możliwych podrażnieniach naskórka i alergiach
+ całkiem wygodne skarpetki
+ brak dyskomfortu podczas zabiegu
+ efekt końcowy
+ cena (w porównaniu do podobnych produktów)
Kosmetyk oceniam na 5 :) Postaram się jak najdłużej podtrzymać efekt pięknych stóp, które będzie mi miło pokazać na urlopie :)
Macie ochotę na tego typu produkt?
Szkoda, że jest tak słabo dostępny - mój egzemplarz Justyna kupiła na ebayu :)