sobota, 31 maja 2014

L'Oreal Color Infaillible - recenzja i swatche

Witajcie!

Prasowane pigmenty L'Oreal Color Infaillible kusiły mnie od dłuższego czasu. Ciągle powstrzymywałam się myśląc, że kilkadziesiąt prasowanych Inglotów, kilkanaście Kobo i kilka Color Tattoo w pełni mi wystarczy. Złamałam się podczas ostatniej promocji w Rossmannie - po dłuższym zastanowieniu wybrałam Hourglass Beige...i następnego dnia wróciłam po Endless Chocolat i Permanent Kaki, a po kilku dniach również po Forever Pink i Purple Obsession. Jesteście ciekawe, czym mnie tak zachwyciły?


Opakowanie:
Cienie zamknięte są w bardzo ładnych, kwadratowych pojemniczkach.


Dół jest całkowicie przezroczysty, a na wieczku znajduje się naklejka w kolorze produktu wraz z nazwą odcienia - bez trudu znajdziemy kolor, którego szukamy.


Wieczko zamyka się szczelnie. Po odkręceniu naszym oczom ukazuje się plastikowa zatyczka zapobiegająca rozsypaniu się cienia (można nią lekko sprasować luźny pigment powstały podczas aplikacji na pędzel). Bardzo podoba mi się to rozwiązanie.

Zapach:
Lekko chemiczny (a' propos - podczas Beauty Lunch dostałam cienie Paese pachnące różami ;) ).

Konsystencja:
Produkt posiada wszystkie zalety sypkich pigmentów, jest jednak pozbawiony ich wad. Konsystencja jest czymś pomiędzy typowymi cieniami prasowanymi i kremowymi. Nabierając produkt na pędzel należy go lekko wbić, w wyniku czego powstaje nam trochę luźnego pigmentu, który można lekko sprasować z resztą za pomocą zatyczki - genialne. Bez problemu można nabrać akurat tyle produktu ile chcemy, więc nie grozi nam osypywanie się nadmiaru pigmentu. Cienie świetnie się blendują ze sobą, z moimi prasowańcami... a nawet z Color Tattoo!

Kolor:
W mojej szufladzie mieszka pięć odcieni: 002 Hourglass Beige, 004 Forever Pink, 005 Purple Obsession, 009 Permanent Kaki i 012 Endless Chocolat.

Już opakowaniu prezentują się Pięknie (od lewej: 012, 005, 009, 004 i 002)


Poza konsystencją ich pigmentacja dosłownie powaliła mnie na kolana.


Obawiałam się, że uzyskanie intensywnego efektu będzie trudne... a tu jedno lekkie pociągnięcie pędzlem i mamy na powiece piękny, intensywny kolor :)


Poranny duet - Forever Pink w duecie z Endless Chocolat. Niestety poranne światło nie bardzo sprzyjało zdjęciom, na żywo efekt był ciut bardziej intensywny. Wybrałam odcienie błyszczące, ich wykończenie jest jednak dalekie od tandetnego (połysk najlepiej obrazuje swatch na dłoni).

Trwałość:
Mam tłuste powieki, więc z zasady pod wszystko nie będące Color Tattoo nakładam bazę Urban Decay. Color Infaillible trzymają się na niej cały dzień, również na dolnej powiece, gdzie nie kładę bazy. Nie osypują się w ciągu dnia.

Wydajność:
Jeżeli nie ucierpią podczas jednej z moich podróży na pewno wystarczą mi na długo - do uzyskania intensywnego efektu wystarczy ich odrobina.

Podsumowanie:
Bardzo żałuję... że nie zdecydowałam się na ich zakup o wiele wcześniej. Cienie są fantastyczne i polecam je wszystkim, od kompletnym amatorek po mistrzynie sztuki wizażu :) Szkoda, że nie występują w szerszej gamie kolorystycznej.

+ estetyczne i wygodne opakowanie
+ pomysłowa zatyczka
+ idealnie trafiona konsystencja
+ łatwa aplikacja
+ fantastyczna pigmentacja
+ ładne kolory
+ piękny efekt na powiece
+ trwałość (na bazie)
+ wydajność
- uboga gama kolorystyczna

Kiedyś nie przepadałam za marką L'Oreal, a dziś przyznaję im kolejną zasłużoną 5 :)






Z jednej strony ostatnio wystawiłam sporo bardzo wysokich ocen... ale z drugiej, skoro od jakiegoś czasu trafiam na tak dobre produkty nie widzę powodu szukać w nich wad na siłę. Cieszę się, że moje przemyślane zakupy są tak udane i od dawna nie trafiłam na bubel :)

Miłego weekendu!

PODPIS

19 komentarzy:

  1. Podoba mi się ich kolorystyka, jednak nie dam się skusić na L'Oreala.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne kolory mają te cienie :) zwłaszcza 005 i 004 wpadły mi w oko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolor 002 Hourglass Beige byłby idealny, jako rozświetlacz na kości policzkowe czy też w kąciki oczu :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam kilka kolorów, m.in. 002 i 004 i uważam, ze sa świetne!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ładna gromadka :) Miałam kiedyś Hourglass Beige, ale oddałam mamie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam, osobiście kupiłam 002 w Rossmannie a resztę mam zamiar zamówić przez Internet bo są o wiele tańsze ;))

    OdpowiedzUsuń
  7. mam forever pink. jest przepiękny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakie one piękne ! Muszę wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne kolory, z chęcią bym wszystkie przygarnęła :) Dobrze, że trafiasz na same dobre kosmetyki - wiesz, że pieniądze nie idą w błoto :)

    OdpowiedzUsuń
  10. bardzo podoba mi sie Forever Pink :)

    OdpowiedzUsuń
  11. To samo mogę im zarzucić: za mało kolorów! U mnie skończyło się tak samo ;) Kupiłam jeden, a później jak jakiś maniak szukałam nowych odcieni na allegro. Warto było, bo jakość świetna, a efekty jeszcze lepsze!

    OdpowiedzUsuń
  12. Fiolet i zieleń - zachwycające odcienie!
    Reszta też niczego sobie ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Marzy mi się ten szampański, ale kiedy jestem w ross to ich nie ma

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam jedynie biały mat, za to ostatnio zdecydowałam się na Color Tattoo i używam w formie kreski na oku. Pięknie wygląda.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)
Nie musisz umieszczać adresu swojego bloga - znajdę go w Twoim profilu.

Komentarze zawierające spam lub obraźliwe treści będą usuwane.