poniedziałek, 6 stycznia 2014

Czarodziejska różdżka?

Witajcie!

Cienie pod oczami są moją zmorą od zawsze (dzięki mamo!), bez względu na jakość i długość mojego snu. W związku z tym wciąż szukam korektora idealnego dla siebie i jeszcze lepszego dla mamy. Dzisiaj pokażę Wam jeden z obecnie przez nas używanych - rozświetlający flamaster do twarzy Mary Kay. Jak na razie produkty tej marki nie cieszyły się dobrą opinią na moim blogu. Czy tym razem będzie podobnie?


Opakowanie:
Nie jest niczym odkrywczym dla tego typu produktów - wąski flamaster z pędzelkiem. Plusem jest szybkie i bezproblemowe wydobywanie korektora z opakowania, w przeciwieństwie np. do pisaka Essence, który "załapał" dopiero po dobrych 20min kręcenia.


Podoba mi się również przezroczyste okienko, przez które (przynajmniej teoretycznie) widać zużycie produktu. Mechanizm dozuje odpowiednią ilość korektora, więc nie grozi nam zmarnowanie jego połowy (która zasycha na pędzelku/brudzi opakowanie). Samo opakowanie jak to u Mary Kay - proste i eleganckie, bez zbędnych upiększaczy - mówiąc krótko podoba mi się.

Zapach:
Bardzo delikatny, przypomina mi podkład Clinique Superbalanced.

Konsystencja:
Producent się postarał. Korektor jest lekki, łatwo i równomiernie się rozprowadza nie podkreślając zmarszczek czy innych nierówności skóry, nie zbiera się w nich nawet po kilku godzinach.



Idealnie dopasowano jednorazową porcję korektora do jego konsystencji - jedno przekręcenie opakowania daje mi ilość kosmetyku w sam raz do zakrycia cieni pod oczami. Dodatkowo nie obciąża i nie wysusza delikatnej skóry w tej okolicy.

Kolor:
Do wyboru są dwa - różowy i bezowy. Zdecydowałyśmy się z mamą na nr 2- beż. Korektor posiada średnie krycie, jego działanie bardziej skupia się na odbijaniu światła.
Przed zastosowaniem:


Po aplikacji korektora:


Jak widzicie skóra pod oczami jest rozjaśniona i rozświetlona, a same oczy wyglądają na bardziej wypoczęte. W rzeczywistości efekt jest ładniejszy, gdyż aparat zjadł większość rozświetlenia, a na zdjęciu oddał głównie krycie i rozjaśnienie.

Trwałość:
Kolejny wielki atut tego korektora. Nakładam go ok 6-7 rano i do późnego popołudnia nie muszę się martwić o wygląd mojej skóry pod oczami - wiem, że korektor nie spłata figla i dzielnie trzyma się dokładnie tam, gdzie go nałożyłam.

Wydajność:
Również w tej kwestii nie mam mu nic do zarzucenia. Używamy go z mamą mniej więcej od lipca, a wygląda jakby jeszcze sporo go zostało. Mam nadzieję, że przezroczyste okienko faktycznie pokaże stopień zużycia produktu i nie spotka nas niemiłe rozczarowanie ;)

Podsumowanie:
To jeden z lepszych korektorów, jakich miałyśmy okazję używać. Tym razem Mary Kay się postarało. Szkoda, że podnieśli ceny - obecnie kosztuje 69zł (wcześniej - 65zł). W zapasach czeka nowość od L'Oreal, ale nie wykluczamy powrotu do MK.

+ estetyczne opakowanie
+ dobrze działający mechanizm dozowania
+ lekka konsystencja
+ nie podkreśla defektów skóry
+ przyzwoite krycie 
+ ładne rozświetlenie okolicy oka
+ trwałość
+ wydajność

Nie jest to produkt idealny (no, mógłby ciut mocniej kryć - dla mamy jest ciut za słaby), ale mimo drobnych wad polubiłyśmy go. Warto przypomnieć, że poza rozświetlaniem okolicy oka można go również wykorzystać do optycznego spłycenia zmarszczek np. wokół po ust. Po dwóch niewypałach dzisiaj przyznaję Mary Kay zasłużoną 4+, a Wam polecam ten korektor :)





PODPIS

13 komentarzy:

  1. moja mama go ma, testowalam moze ze dwa razy ale jej odcien byl za ciemny, pamietam jednak, ze mi sie ten korektor spodobal

    OdpowiedzUsuń
  2. moim zdaniem wcale nie masz dużych cieni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko Ci się tak wydaje ;) Mama ma straszne (genetycznie), a ja niestety po niej też je mam, na szczęście w mniejszej skali :)

      Usuń
  3. No wreszcie coś z Mary Kay, z czego jesteś zadowolona :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam jeszcze kilka produktów, w tym jeden udany... i resztę w zapasach, zobaczymy czy szala przechyli się na stronę hitów czy kitów :) W gruncie rzeczy przy bliższym poznaniu ich produkty wiele tracą, a powinno być na odwrót.

      Usuń
  4. Bardzo ważne, że nie wysusza delikatnej skóry pod oczami, co niestety dzieje się w przypadku wielu podobnych korektorów.
    Efekt jest naprawdę super! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja używam teraz korektora z Loreala i uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzmi bardzo ciekawie, chociaż ja nie używam korektora, fajny aplikator :)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Dosyś drogi ale efekt fajny:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Takie rozświetlająca korektory to cuda :) Nie wyobrażam sobie bez nich pracy :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)
Nie musisz umieszczać adresu swojego bloga - znajdę go w Twoim profilu.

Komentarze zawierające spam lub obraźliwe treści będą usuwane.