czwartek, 18 lipca 2013

B(l)ubelek

Witajcie!

Zewsząd atakują mnie swatche elektryzująco niebieskiego linera Wibo. Dziś rano naszła mnie ochota na niebieską kreskę na oku. Przypomniałam sobie o istnieniu kremowego linera Creme - Eyeliner Alverde, który trafił do mnie z wymianki. Ciekawe dalszych wrażeń? Zaraz je opiszę :)


Opakowanie:
Zakręcany słoiczek, dosyć popularny wśród żelowych/kremowych linerów. Podoba mi się przezroczyste wieczko, przez które widać kolor produktu.

Zapach:
Przypomina mi zapach farbek plakatowych w tubkach z delikatną nutką jakiś kwiatków (i wszystko jasne :P ).

Konsystencja:
Kremowa, nawet lekko maślana. Produkt łatwo aplikuje się na pędzelek. Szkoda, że na tym kończą się jego zalety. Kosmetyk w ogóle(!) nie zastyga/wysycha na powiece, więc potarcie oka równa się starcie linera lub gorzej - jego rozmazanie.

Kolor:
Na pierwszy rzut oka 10 Midnight blue to ładny chaber wpadający w granat - cudo!


Na skórze okazuje się, że zawiera w sobie... drobinki! :(


Krycie pozostawia wiele do życzenia. Na powyższym zdjęciu widzicie 4 warstwy produktu, a krycie i tak jest dalekie od ideału. Trudno zrobić jakąkolwiek kreskę bez prześwitów, gdyż każda kolejna warstwa ściera poprzednią.

Trwałość:
Fatalna ze względu na zbyt łatwe ścieranie kosmetyku z powieki. Do zmycia powyższej smutnej minki wystarczyła mi woda z odrobiną mydła, a normalnie linery zmywam dwufazówką, bo nic innego ich nie rusza. Tu sama woda usunęła jakieś 95% linera.

Podsumowanie:
Oj, nie mam szczęścia do niebieskich linerów. Granatowy ELF był twardy jak skała, turkusowy Essence to porażka totalna, a Alverde równie zły.
Szkoda, wielka szkoda! :(

+ opakowanie
- fatalna trwałość
- drobinki
- prześwity
-  w ogóle nie zastyga na oku

Sorry Alverde, tym razem niezaliczone.





Muszę szukać dalej albo zrobić to, co dziś - kreski granatowym Color Tattoo...

Pozdrawiam,

post signature

42 komentarze:

  1. Kolor jest piękny, szkoda tylko, że nic poza tym :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet wygląda jak plakatówka :P

    OdpowiedzUsuń
  3. a myslałąm ze bedzie bardzo intensywny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. uuu jaka szkoda :(
    kolor ma przecudowny, ale tylko w słoiczku i ta "trwałość" to żenada jakaś :/

    OdpowiedzUsuń
  5. ooo to kiepsko nie lubie nie trwałych eyelinerów;(

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda że trwałość slabiutka , bo kolorek naprawdę ładny

    OdpowiedzUsuń
  7. I tak na szczęście pojawia się okazjonalnie raz na ruski rok w limitce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem nawet, nie mam dostępu do tych kosmetyków. Ten dostałam, wypróbowałam i nie polecam ;)

      Usuń
    2. Jedynie linery w płynie z Alverde są naprawdę świetne, bo te to tak jak pisałam, nie ma ich w normalnej sprzedaży więc chyba nawet lepiej xD

      Usuń
  8. Ta smutna minka wszystko wyjaśnia :/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja za to przejechałam się na turkusowym linerze z Bell. kolor intensywny, ale reszta tragedia ;] I na dodatek farbuje powieki :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapamiętam i będę omijać kilometrowym łukiem!

      Usuń
  10. Szkoda ze tak zachowuje się na skórze, a w opakowaniu wygląda wspaniale!

    OdpowiedzUsuń
  11. to ostatnie zdjęcie jest mega! ;0

    OdpowiedzUsuń
  12. Szloda, trzeba szukac dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. ani nie mój kolor a drobinki to już tym bardziej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drobinkom mówię NIE. W opakowaniu nieźle się kamuflują :/

      Usuń
  14. Nie chcę mówić "a nie mówiłam", ale już rozumiesz czemu powędrował na nasz stół wymiankowy. Myślałam, że to ja mam jakieś lipne powieki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz masz pewność, że to liner jest lipny :P Może u Ali S. się sprawdzi?

      Usuń
    2. Kolejna, która przejmie "pałeczkę" ? :DD

      Usuń
    3. Być może! Ciekawe, czy sprawdzi się u niej ten Essence Vintage District :)

      Usuń
  15. Jakiś czas temu bardzo lubiłam żelowe linery z Essence. Obecnie wróciłam do mojego ukochanego minerału z L'Oreal. Ładny kolor, choć ja nie lubię takich u siebie. Szkoda, że się nie sprawdził.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja te żele od Essence kochałam miłością najszczerszą dopóki nie odkryłam eyelinera od Vipery. Teraz się zastanawiam skąd ja brałam cierpliwość do codziennego mycia pędzelka po żelkach Essence...

      Usuń
  16. w opakowaniu wygląda bardzo ładnie, no ale na dłoni już słabiutko;/

    OdpowiedzUsuń
  17. rzeczywiście się nie spisuje... a w opakowaniu tak ładnie wygląda...

    OdpowiedzUsuń
  18. Ładnie wygląda i nic poza tym :) I tak się właśnie 'nabieram' będąc na zakupach, ładnie wygląda biorę a później nadchodzi fala rozczarowania !

    OdpowiedzUsuń
  19. ojc szkoda że taki marny ten cień bo kolor mi się właśnie taki podoba

    OdpowiedzUsuń
  20. Szkoda, ze to bubelek...
    Ogolnie uwazam, ze kolorowka Alverde jest calkiem niezla, ale zawsze znajdzie sie jakas czarna owca ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Każda firma ma hity i buble (albo same buble :P ).

      Usuń
  21. dobrze ze nie uzywam eyelinerow :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Rzeczywiście na swatchach wygląda bardzo niezachęcająco :\

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja z kolorowymi też nie mam szczęścia :(

    OdpowiedzUsuń
  24. szkoda że się nie sprawdził , ja nie używam eyelinerów ;d obserwuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. O! Szkoda! Lubię pielęgnację Alverde i myślałam, że kolorówka też mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie mam dostępu do Alverde..zwykle żałuję ale nie w tym przypadku:D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)
Nie musisz umieszczać adresu swojego bloga - znajdę go w Twoim profilu.

Komentarze zawierające spam lub obraźliwe treści będą usuwane.