W ostatnim poście przeczytałyście recenzję mojego wakacyjnego odkrycia czyli supertrwałych kremowych cieni Maybelline. Jak się domyślacie, trzeba te cienie czymś zmyć. Najlepiej szybko i ekonomicznie.
Tym samym przedstawiam Wam dzisiaj drugie z moich tegorocznych urlopowych odkryć - 2-fazowy płyn do demakijażu oczu Bielenda Bawełna.
Płyn wg producenta jest bezzapachowy, jednak ja wyczuwam bardzo delikatny aromat (można to zwalić na czujny nos chemika bo mama nie czuje nic ;) ).
Jedna warstwa ma kolor różowy, natomiast druga jest przezroczysta, co zresztą widać na poniższym zdjęciu:
Bardzo podoba mi się opakowanie kosmetyku - jest przezroczyste więc dokładnie widać zarówno stopień wymieszania faz jak i pozostałą ilość kosmetyku. Zakrętka jest solidna - słychać delikatne klik po zakręceniu co sugeruje dokładne zamknięcie opakowania. Ogólnie wolę kosmetyki zakręcane niż z typowym zamknięciem, jakie ma niestety większość kosmetyków. Zakrętka jest bardzo szczelna - nic podczas wakacji ani po drodze mi się nie wylało. Plusem jest też odpowiednia średnica dziurki, przez którą wydostaje się produkt - bez problemu można wylać na wacik odpowiednią ilość płynu, dzięki czemu jest on naprawdę wydajny. Możecie to zaobserwować na zdjęciach - używam go od początku sierpnia prawie codziennie a nie ubyło jeszcze nawet pół butelki.
Przejdźmy do działania:
Deklarowane przez producenta składniki kosmetyku (bawełna, kwas hialuronowy i keratyna) faktycznie znajdują się w preparacie i to w pierwszej połowie składu więc za to Bielenda ma plus.Kosmetyk, w przeciwieństwie do wielu tego typu, nie pozostawia tłustej warstwy na powiekach, co bardzo mi się podoba. A jak zmywa makijaż? Zobaczcie same! :)
Zachwalałam Wam trwałość cieni Color Tattoo wiec nie mogłam ich nie użyć do tego testu! Nam nimi znajduje się liner Essence a na samej górze tusz wodoodporny.
Jak (mam nadzieję) widzicie warstwy kosmetyków są dosyć solidne. Nałożyłam odrobinę Bielendy na patyczek kosmetyczny, przejechałam dwukrotnie po dłoni i oto efekt:
Jak widać producent nie stara się nabić nas w butelkę bo kosmetyk faktycznie zmywa nawet najmocniejszy tusz wodoodporny i liner, w dodatku nie brudzi wszystkiego dookoła.
Fajnie, że do tego jest bardzo tani (kupiłam w promocji w Hebe za ok. 5zł/125ml). Jedynym aspektem, do którego mam pewne wątpliwości to obiecywana poprawa stanu rzęs - używam odżywki Mavali więc ciężko mi stwierdzić, czy ten płyn faktycznie pomaga rzęsom. Jestem jednak pewna, że im nie szkodzi i ich nie wyrywa.
Podsumowując:
+ opakowanie
+ wydajność
+ świetnie zmywa makijaż
+ nie zostawia tłustej warstwy
+ nie szkodzi rzęsom
+ cena i dostępność
- nie zauważyłam
Tak więc bawełniana dwufazówka chyba jest moim ideałem w tej kategorii i otrzymuje zasłużone
Ja jestem z tego produktu bardzo zadowolona ale nie wykluczam wypróbowania innych wersji np. tej z czarną oliwką. Lubie dwufazowe płyny Bielendy? Macie wśród nich swojego faworyta? Zapraszam do komentowania! :)
co to za złoto-brązowy cień?
OdpowiedzUsuńColor Tattoo od Maybelline, odcień On an on bronze :) Więcej na temat tych cieni w poprzednim poście :)
Usuńz czarną oliwką też jest niezła :)
OdpowiedzUsuńTak myślę, że jak mi się skończy bawełniany to kupię oliwkę i porównam je :) Miałam kilka produkt z tej oliwkowej serii i miło wspominam.
UsuńWow! Tylko tyle jestem w stanie napisać. I mówisz nie zostawia warstwy? Hmmm... Trzeba to przemyśleć:)
OdpowiedzUsuńNie zostawia warstwy a właściwości zmywające doskonale widać na zdjęciu. Gorąco polecam, ten płyn przypomniał mi jak bardzo lubię linery (wcześniej ich zmywanie było istnym koszmarem) :)
UsuńBardzo dobry efekt, na pewno kiedyś wypróbuje ;)
OdpowiedzUsuńmam go teraz i jestem bardzo zadowolona, płyny z bieliendy te 2fazowe sa ok :)
OdpowiedzUsuń