niedziela, 1 marca 2015

Maybelline Color Elixir

Witajcie!

Zeszłoroczne zakupy (i zarazem odkrycia 2014) zdominowały błyszczyki i lakiery do ust. Po wielu latach dominacji szminki musiały ustąpić im miejsca w rankingu najlepszych nowości roku. Co prawda w moich naustnych sympatiach ciągle dominują wykręcane sztyfty, jednak letnia nowość firmy Maybelline - Color Elixir Lip Lacquer od razu skradła moje serce (i usta).


Jeszcze przed wakacjami zobaczyłam je na jakimś blogu, jednak nie poczułam wtedy absolutnego pożądania. Wszystko zmieniło się za sprawą, a jakże!, Justyny, która porównała je do L'Oreal Color Richie Extraordinarie, które jak wiecie bardzo lubię. Nie było już odwrotu - Elixiry musiały być moje.

Opakowanie:
Ładne i eleganckie, wzorowane bodajże na jednym z produktów Diora. Kolorowa część to plastik w zbliżonym, jednak nie identycznym odcieniu jak produkt. Niestety napisy i sreberko mają lekką tendencję do ścierania się (podkreślam - lekką).


Poza odcieniem samego opakowania nazwę koloru zdradza naklejka na spodzie.
Aplikator ma kształt latawca i bardzo wygodnie nakłada się nim produkt na usta. Jest dosyć precyzyjny i pokrywa wargi równą warstwą koloru. Dobrze działa też mechanizm ściągania nadmiaru produktu z aplikatora, jednorazowo nabiera się porcja pozwalająca na pomalowanie ust.

Zapach:
Słodko - błyszczykowy. Nienachalny i niewyczuwalny po aplikacji. Nie spotkałam jeszcze takiego aromatu w innym kosmetyku.

Konsystencja:
Kremowa, lekka i zarazem niezwykle komfortowa. Produkt jest niewyczuwalny na ustach i w ogóle się nie klei, więc nie straszne mu nawet włosy fruwające na wietrze. Całkiem nieźle nawilża i pielęgnuje usta.

Kolor:
Jak zauważyłyście jestem szczęśliwą posiadaczką trzech odcieni.


Zdecydowałam się na beżowy nude 720 Nude Illusion, różowy 705 Blush Essence i pomarańczowy 500 Mandarine Rapture.

Nude Illusion to bardzo ładny, ciepły beżyk. Nie za jasny, idealny dla mnie.


Nie dajcie się zwieść zdjęciu - w rzeczywistości kolor nie wchodzi w załamania ust, a pokrywa wargi równą taflą. Efekt na zdjęciu to wina światła + nadgorliwości mojego aparatu, na żywo wygląda to o wiele lepiej. Długo szukałam fajnego produktu tego typu w odpowiednim dla odcieniu beżu i w końcu znalazłam. Kolor nie ma w sobie ani grama różu, nie jest też trupi. Dla mnie idealny!

Blush Essence to ładny, neutralny, średni róż. Jako jedyny z posiadanych przeze mnie odcieni posiada lekkie drobinki (nie mylić z chamską perłą czy brokatem), które nadają mu wielowymiarowości.


Odcień jest podobny do koloru moich ust i nieźle sprawdza się gdy nie mam czasu/ochoty bawić się z czerwoną szminką, a szukam czegoś żywszego niż klasyczny nude. Kolor jest szalenie uniwersalny i jeśli miałabym Wam polecić jeden odcień byłby to właśnie Blush Essence.

Na sam koniec Mandarine Rapture - dość intensywny, jednak półtransparentny pomarańcz.


Ten odcień kupiłam w ciemno, gdyż nie było testerów 500. Jest o wiele bardziej intensywny od pomarańczowego kuzyna spod stajni L'Oreal. Myślałam, że będzie zbyt mocny dla mnie jednak ta półtransparentność go ratuje i końcowy efekt podoba mi się.

Jak widzicie na zdjęciach wszystkie kolory pozostawiają na ustach lubiany przeze mnie i przez Was efekt tafli, takiej w sam raz (nie przepadam za zbyt mocnym połyskiem).

Trwałość:
Nie jest powalająca - max 2-3h, w przypadku posiłku zjada się natychmiast (ale efekt pielęgnacyjny jest dalej wyczuwalny).

Wydajność:
Niezła - do pomalowania ust wystarcza to, co jednorazowo znajduje się na aplikatorze.

Podsumowanie:
Color Elixir to niezwykle udany produkt. Jeśli macie możliwość to polecam zakup co najmniej jednego odcienia. Co najmniej, bo gama kolorystyczna jest tak bogata, że z pewnością spodoba Wam się ich kilka :)

+ ładne opakowanie
- lekko ścierajace się napisy
+ precyzyjny aplikator
+ przyjemny zapach
+ komfortowa konsystencja
+ właściwości pielęgnacyjne
+ ładny efekt na ustach
+ szeroka gama kolorystyczna
- trwałość
- dostępność

Wahałam się nad oceną - trwałość jest dla mnie dość ważna (pewnie stąd wynika moja miłość do matowych szminek), ale pozostałe właściwości tego produktu kompensują braki w tym zakresie. W skrócie - sprawiedliwe 4+ :)





Miłego wieczoru! :*

PODPIS

24 komentarze:

  1. Miałam nadzieję, że będą bardziej jak pomadka. Odpuściłam zakup na rzecz bourjois :)

    OdpowiedzUsuń
  2. 705 bym u siebie widziała :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. no sama nie wiem ;) chyba aktualnie jestem na etapie mocniejszego krycia i koloru

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, ale czasem mam ochotę na coś lżejszego i wtedy Elixiry są idealne :)

      Usuń
  4. swoich jeszcze nie testowałam, bo mam dość dużo nowości, ale jestem ich bardzo ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. jak mam być szczera to nie zachwycają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zachwyca ich konsystencja, nie lubię klejących mazideł, więc te są dla nie idealnym wyborem, gdy nie mam ochoty na matową pomadkę :)

      Usuń
  6. Szału nie widzę, błyszczyk jak błyszczyk. Pigmentu też nie ma zniewalającego. Myślałam, że to coś lepszego.

    OdpowiedzUsuń
  7. do delikatnego makijazu ust beda super!

    szkoda tylko, ze reklama klamie i produkty nie sa tak intensywne jak obiecuja :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zupełnie nie podoba mi się ich efekt. Jest taki... wypłowiały...

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. Też je lubię ale nie zawsze mam ochotę na coś kryjącego :)

      Usuń
  10. Chciałabym jakiś jeden kolor z tej serii, wyglądają na fajne błyszczyki :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne odcienie! Miałabym chyba problem z wyborem faworyta :)

    OdpowiedzUsuń
  12. A dla mnie to opakowanie wyglada dosc tandetnie :P

    OdpowiedzUsuń
  13. 705 - śliczny kolorek ! :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Od wieków nie używałam klasycznych błyszczyków

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja jednak jestem fanką nieco mocniejszego krycia, a do klasycznych błyszczyków wciąż ciężko mi się przekonać.

    OdpowiedzUsuń
  16. hej iminniczko:) fajnie tu zostaje i pozdrawiam :) teraz mam faze bardziej na szminki niz błyszczyki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też :) Mimo to czasem lubię na szybko maznąć się jakimś niekleistym błyszczykiem, szczególnie jak usta w gorszej formie :(

      Usuń
  17. Ładne kolory, zwłaszcza ostatni :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)
Nie musisz umieszczać adresu swojego bloga - znajdę go w Twoim profilu.

Komentarze zawierające spam lub obraźliwe treści będą usuwane.