niedziela, 23 lutego 2014

Perfect liner?

Witajcie!

Powrót do rzeczywistości jest ciężki. Zawsze. Abstrahując od uczelnianego superbałaganu nadeszła najwyższa pora na powrót do regularnego blogowania. Zanim pokażę Wam resztę zdjęć z Belfastu czas na jakąś recenzję.


Nigdy nie lubiłam linerów w pisaku czy kałamarzu. Irytowało mnie narzucanie przez producentów (najczęściej) kiepskiego pędzelka i spory problem w nabraniu produktu innym narzędziem. Kupowałam więc linery kremowe i żelowe w słoiczkach, wciąż poszukując pędzla idealnego. Mimo wszystko nawet te nieidealne były lepsze niż, nierzadko rozcapierzone niczym miotła, pędzelki, jakimi uszczęśliwiali nas producenci linerów. Największą radością okazał się zakup pędzelka idealnego od Maestro, który sam rysuje kreski i doskonale współpracuje z moimi słoiczkowymi przyjaciółmi. Ład i harmonia nie trwały jednak długo, wszak L'Oreal wypuścił na rynek Super Liner Perfect Slim, a dzięki promocji w Super-Pharm można było go nabyć za jedyne kilkanaście złotych. Wszystkie linery w pisaku zawsze omijałam szerokim łukiem - a to końcówka nie taka, a to ponoć szybko wysychały... Podczas wizyty w SP mój mózg ewidentnie wybrał się w innym kierunku i od-zawsze-olewany-kosmetyk trafił do mojego koszyka. Jesteście ciekawe, czy faktycznie jest taki super jak twierdzi producent?

Opakowanie:
Jak na typowy liner w pisaku przystało - ma kształt cienkiego flamastra. Podoba mi się lekkie zwężenie i zmatowienie plastiku tuż pod zakrętką - mała rzecz, a znacząco poprawia wygodę trzymania, i tym samym użytkowania, produktu.


Sama zakrętka jest szczelna, choć na pierwszy rzut oka sprawia inne wrażenie. Końcówka jest precyzyjna i cienka. Podoba mi się czarno-złoty design produktu - prosty i elegancki.

Konsystencja:
Liner jest rzadki (jak tusz w pisaku), jednak nie na tyle, aby się rozpływać lub rozmazywać. Producent dobrze przemyślał tą kwestię.

Kolor:
Czarny, który jest... czarny! Często trafiam na tusze lub linery, które zamiast czarne są szare. W tym przypadku mamy do czynienia z klasyczną czernią.


Pigmentacja jest całkiem niezła, jednak wszystko zależy od... siły nacisku na końcówkę. Jeżeli złapiemy za produkt zbyt lekko uzyskamy prześwity. Na szczęście wystarczą max 2-3 użycia i dochodzimy do wprawy.

Efekt:
Powinnam tu wstawić zdjęcie naprawdę pięknej, cienkiej kreski, jaką można tym linerem uzyskać. Niestety, musicie się zadowolić próbką powyżej. Produkt maluje o wiele lepiej linie proste lub lekkie łuki (patrz litera "N"), w przypadku większych esów floresów (lub zwykłych liter "a" czy "e") okazuje się być o wiele mniej precyzyjny. Nie martwcie się jednak - chcąc podkreślić oko klasyczną kreską (może być z jaskółką) ten liner sprawdzi się idealnie. Niestety najczęściej używałam go rano, kiedy każda sekunda jest na wagę złota i o wiele szybciej rysuje mi się kreski tym cudem niż myje pędzelek po żelowym linerze :D Notorycznie zapominałam o zrobieniu zdjęć po powrocie do domu, a teraz końcówka już odrobinę się wyrobiła i kreski są odrobinę poszarpane, co skutecznie maskuje patyczek kosmetyczny, ale jednak chciałam Wam pokazać efekt, jaki można uzyskać tym kosmetykiem bez poprawek czy podrasowania kreski.

Trwałość:
Ogromna zaleta tego produktu! Kreski dzielnie trzymają się powiek od rana do wieczora, nie rozmazują się i nie kserują nawet na tak tłustych powiekach, jak moje. Ku mojemu zaskoczeniu dają się zmyć micelem, nie potrzeba tu dwufazówki.

Wydajność:
Kolejny wielki plus. Kupiłam go pod koniec lipca, używam prawie codziennie. Do dziś nie wysechł, nie skończył się, a lekkie wyrobienie końcówki zaczęłam dostrzegać dopiero w styczniu.

Podsumowanie:
L'Oreal wypuścił na rynek naprawdę fajny produkt. Jestem zaskoczona jego "długowiecznością" i poluję na promocję, żeby kupić sobie kolejny :)

+ szczelne zamknięcie
+ wygodne opakowanie
+ czerń jest czarna
+ idealna konsystencja
+ rysuje ładnie, cienkie kreski
- zawodzi przy bardziej fantazyjnym makijażu
+ trwałość
+ wydajność

Nie sądziłam, że po wielu latach przyjaźni z linerami w słoiczkach naglę polubię ich kuzyna w pisaku. Może nie jest idealny, ale niewiele mu brakuje do tego miana - stąd 4+ :)






Pozdrawiam niestety sesyjnie :(

PODPIS

17 komentarzy:

  1. pędzelkami nie umiem zrobic idealnej kreski i chyba dam tego cudeńku szansę
    od tygodnia zbieram się do zakupu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jak do tej pory za najlepszą metodę uważam ścięty pędzelek i czarny cień nałożony tym pędzelkiem na mokro. Może nie jest idealnie, ale jest lepszy niż Dior, który okazał się małym bubelkiem. Mam też żelowy eyeliner Maybelline, niestety po namalowaniu kreski i przyłożeniu do powiek zalotki część tego linera zostaje na zalotce, więc nie do końca jest fajnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam fioletowy od Maybelline i na razie mnie nie zachwycił :( Najwygodniej rysuje mi się kreski albo cienkim pędzelkiem (okrągłym), albo ściętym, ale raczej z gatunku tych mniejszych. Kupiłam niedawno silikonowy "pędzelek" RT - ciekawe, jak się sprawdzi.

      Usuń
  3. Ja poki co jestem wierna eyelinerowi z Wibo w pedzelku :) Jest najlepszy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, faktycznie precyzyjny i jaki fajny ma odcień czerni :) Uwielbiam linery w pisakach, żelowych nigdy nie stosowałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też bardzo polubiłam ten eyeliner :)

    OdpowiedzUsuń
  6. piękne czerń! faktycznie dość rzadko spotykana w tym rodzaju linerów :)
    ja jednak chyba wolę żelowe linery :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też ciągle moje serce jest wśród żelowych... ale mają silną konkurencję w postaci tego pisaka ;)

      Usuń
    2. moja negatywna do nich postawa wynika z mało udanego spotkania z takim jednym.. mam teraz uraz i traumę :P

      Usuń
  7. Ma świetne recenzje :-) Może znowu przekonam się do tego typu linerów...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie potrafię zrobić kreski żadnym eyelinerem :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trening! Narysuj 100 kresek, 101 będzie już perfekcyjna :) Fakt faktem rękę trzeba wyćwiczyć, też nie urodziłam się z umiejętnością rysowania kresek z zamkniętymi oczami ;) Grunt, to się nie zrazić!

      Usuń
  9. Jest świetny i uważam go za najlepszy liner w pisaku :) Dawno nie miałam już tak udanego kosmetyku do kresek.

    OdpowiedzUsuń
  10. Liner w pisaku miałam tylko z Golden Rose i byłam z niego zadowolona. Musiałabym wypróbować też ten :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Napis jak najbardziej perfekcyjny ;) ja nie używam takich cudów więc nie dla mnie on ;p

    OdpowiedzUsuń
  12. Czerń ma całkiem intensywną :) Ja tam wolę kreski robić cieniem :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)
Nie musisz umieszczać adresu swojego bloga - znajdę go w Twoim profilu.

Komentarze zawierające spam lub obraźliwe treści będą usuwane.