Wiecie jaki produkt najtrudniej mi ocenić na blogu? Tusz do rzęs. Niestety moje liche rzęsiska wyglądają na zdjęciach bardzo podobnie, różnica widoczna jest jedynie na żywo. Mam jednak nadzieję, że dzisiejsze fotki obnażą prawdę o jednym egzemplarzu znajdującym się w moich zbiorach.
Marka Model Co nie jest zbyt popularna na polskim rynku. Tusz Fibre Lashxtend trafił do mnie (wraz z dwoma błyszczykami tej samej marki) dzięki Justynie, a produkty były dodatkiem do brytyjskiego wydania Glamour. Swoją drogą jestem ciekawa, czy w PL kiedyś doczekamy się w gazetach podobnych prezentów - dzięki brytyjskiej prasie mam też korektor Benefit, miniaturkę błyszczyka Benefit, miniaturki produktów Clinique i jakiś mniej znanych mi marek ;)
Ok wracając do samego tuszu...
Opakowanie:
Z pozoru wygląda na zwykłe opakowanie tuszu w kształcie prostopadłościanu. Z tyłu posiada jednak niespodziankę...
Co kryje się wewnątrz opakowania? Klasyczna szczotka przeciętnej wielkości.
Jak dobrze wiecie wolę silikonowe szczoteczki, ale w tym przypadku nie mam się czego doczepić. Włosie jest odpowiedniej długości, nie za gęsto rozmieszczone i nie za rzadko. Aplikator jest w sam raz - poprawny i bez szału ;)
Konsystencja:
Straszliwy sucharek z niego - chyba największy, jaki miałam. I to od samego początku, z biegiem czasu konsystencja nie uległa nawet najmniejszej zmianie.
Kolor:
Czarny. Bez udziwnień, połysku, efektu Bóg wie czego. Po prostu czarny.
Efekt:
Wspominałam, że moje rzęsy są marne. Na razie moimi ideałami są Dior Iconic, L'Oreal False Lash Wings, a w kolejce czeka mam nadzieję przyszły ulubieniec - Lancome Hypnose Doll Eyes.
Niestety przez swoją suchą niczym piasek Sahary konsystencję tuszu na moich rzęsach prawie nie widać :(
Efekt na zdjęciach uzyskałam aplikując na nie ok 8 warstw - brzmi jak tona tuszu, nieprawdaż? Jednak nawet ona nie pomaga, efekt dalej jest mizerny.
Myślicie, że oko wcale nie wygląda tak źle?
Trwałość:
Może i nie wygląda... przez 5min. Bez względu na ilość warstw tusz zaczyna się kruszyć lub magicznie znika z rzęs nie pozostawiając śladów po swojej obecności. Efekt jest taki, że wychodząc z domu mogłam mieć pomalowane rzęsy, a przychodząc na uczelnię wyglądałam, jakbym dopiero wstała z łóżka - magia? :D
Podsumowanie:
Mimo pomysłowego opakowania i poprawnej szczoteczki to dosyć kiepski tusz.
+ pomysłowe opakowanie z lusterkiem
+ poprawna szczoteczka
- bardzo sucha konsytencja
+ nie skleja rzęs
- zerowy efekt
- (nie)trwałość
Recenzja błyszczyków pojawi się niedługo, ale mogę powiedzieć, że będzie o wiele bardziej entuzjastyczna od dzisiejszej. Niestety tusz Models Co dostaje jedynkę, nie pomogło nawet lusterko.
Pozdrawiam :)
Zgadzam sie, ten tusz to straszny bubel! Nie chce mi sie wierzyc, ze cena regularna rego tuszu to... £18! MASAKRA!
OdpowiedzUsuńEeee to chyba tyle co Benefit, albo przynajmniej podobnie?
Usuńojj też nie cierpię takich sucharów ;/ tylko denerwuje się przy nakładaniu, a efektu(tak, jak u Ciebie) brak :/
OdpowiedzUsuń8 warstw??? aż się zakrztusiłam jabłkiem
OdpowiedzUsuńO kurcze, bo jeszcze mielibyśmy pierwszy przypadek śmierci spowodowanej... tuszem do rzęs ;)
UsuńSerio - 8 warstw, liczyłam. "Niezły" wynik biorąc pod uwagę, że zazwyczaj nakładam max dwie. Swoją drogą w pierwszej chwili zastanawiałam się jak ja to zmyję - no problem, po 10min noszenia i tak nie było po nim śladu, waciki się nie napracowały ;)
Ja tam akurat lubię recenzować tusze :D Ten faktycznie nie powala... ale mamy taki wybór... :D
OdpowiedzUsuńja skusiłam się na oba błyszczyki :)
OdpowiedzUsuńJa, za pośrednictwem Justyny, też :)
Usuńtez mam ;) blyszczyki akurat sa fajne ;)
UsuńEfekt raczej zaden :(
OdpowiedzUsuńSzkoda, że jest suchy i że się kruszy. Tusz nadawałby się dla kobiet, które wolą delikatny makijaż. :)
OdpowiedzUsuń8 warstw ! ? podobnie jak Aswertyna zakrztusiłam się podczas czytania ;)
OdpowiedzUsuńo kurcze tyle warstw i efekt prawie żaden porażka!
OdpowiedzUsuńNa moich rzęsach różnica nawet przy najmarniejszym tuszu jest widoczna, a to dlatego, że własne mam jaśniutkie, więc zawsze tusz je chociaż przyciemni. Ale efekt faktycznie marny. Moim ulubieńcem jest Oriflame WonderLash, w kolejce na testy czeka Loreal False Lash Wings :)
OdpowiedzUsuńZ zaciekawieniem przeczytałam Twoją opinię, bo pierwszy raz słyszę o tej marce.
OdpowiedzUsuńCzekam w takim razie na kolejną o błyszczykach :)
Lusterko mnie urzekło, chociaż efekt na rzęsach nie bardzo.
OdpowiedzUsuń