wtorek, 21 kwietnia 2015

Owocowe tubki od Make Up Revolution

Witajcie!

Pewnie nie jesteście zdziwione, że tematem kolejnego posta są mazidła do ust? Pomalowane usta są jednym z moich znaków rozpoznawczych (razem ze szpilkami i długimi pazurami). Przyszła pora na błyszczyki Make Up Revolution Amazing Lip Glossies, które kupił dla mnie mój facet. Wysłałam go w grudniu do Superdruga żeby sprawdził, czy w naszej metropolii jest szafa MUR (i w gruncie rzeczy do dziś jej nie ma, ech :( ). Szafy nie było, za to znalazł 3 świąteczne zestawy podarunkowe, które jak na MUR przystało kosztowały grosze więc wziął dla mnie wszystkie :)


Na początku byłam bardzo sceptycznie nastawiona do tych błyszczyków (bo to błyszczyki! przecież wolę szminki) i długo zastanawiałam się, czy ma sens w ogóle je Wam pokazać - zestawy świąteczne są już wyprzedane. W styczniu w Manchester oglądałam standardowe błyszczyki w tubkach tej marki i jestem pewna, że to ten sam produkt tylko w innym (mniejszym) opakowaniu, więc może któraś z Was zapragnie tubeczki za całego funta? :)

Opakowanie:
Jak zdążyłyście już zauważyć błyszczyki są zapakowane w małe tubki, mają chyba 5ml. 


Dzięki temu są niezwykle poręczne, mieszczą się nawet w mikrotorebce czy kieszeni. Zostały więc wiernym towarzyszem wszystkich wieczornych wyjść, weekendów w Krakowie (ach te podyplomówki!) czy innych krótkich wyjazdów, podczas których mam ze sobą jedynie mikroskopijną torebkę.


Tubki są wyposażone w dziubek, którym całkiem wygodnie aplikuje się błyszczyk. Niestety jedna z moich tubek miała lekko zadarty plastik, na szczęście szybka interwencja małymi nożyczkami pomogła rozwiązać problem. Dziurka jest odpowiedniej wielkości, wydobywa się przez nią porcja produktu w sam raz na jedno użycie.

Zapach:
Owocowo-słodki, bardzo przypomina mi dzieciństwo! Wydaje mi się, że tak pachniała guma Turbo (ktoś ją jeszcze pamięta? :D ). Szkoda, że po aplikacji jest ledwo wyczuwalny na ustach :(

Konsystencja:
Błyszczyki są dosyć gęste, stąd w pierwszej chwili pomyślałam, że przyjaźni z tego nie będzie. Już po kilku pierwszych użyciach musiałam zwrócić MUR honor - błyszczyki prawie w ogóle się nie kleją (rozpuszczone włosy mogą czuć się bezpiecznie) i nie są wyczuwalne na ustach. Nałożone oszczędnie pokrywają usta równą taflą koloru i błyszczą jak szalone. Nie wysuszają ust i nie rozpływają się poza kontur warg. Pozostałe właściwości różnią się w zależności od odcienia, więc opiszę je niżej.

Kolor:
W skład mojego zestawu wchodzi 7 odcieni. Niestety nie są ponumerowane ani nazwane, więc przyporządkuję im numerki od 1 idąc od lewej do prawej.


Na pierwszy rzut oka odcienie 5 i 6 mogą wydawać Wam się identyczne, a 1, 2 i 3 dosyć podobne ale nic bardziej mylnego - na ustach widać różnicę między poszczególnymi kolorami. To dobrze, bo kupując 7 mikrotubek oczekuję 7 różnych kolorów, a nie w gruncie rzeczy 3 czy 4.


W większości tubek można zauważyć drobinki. Na ustach widać je tylko w odcieniu 1, a 7 jest lekko metaliczna. Pozostałe kolory to klasyczne, kremowe odcienie. Różnią się między sobą kryciem i pigmentacją, co dobrze oddają poniższe swatche. Nie zwracajcie jedynie uwagi na smugi koloru - na potrzeby zdjęć musiałam zaaplikować więcej błyszczyka niż normalnie, inaczej aparat miał problemy z dobrym oddaniem kolorów. W przypadku normalnej aplikacji uzyskujemy na ustach piękną, równą taflę koloru, o czym zresztą już wspominałam :)

1 - bardzo delikatny drobinkowiec, lekko beżowy. Ładnie wygląda solo, wymieszany z innymi odcieniami oraz nałożony na szminkę (szczególnie na środek ust). Jest półprzezroczysty i przebija spod niego naturalny odcień ust.


2 - jasny, beżowy nude. Jeden z moich ulubieńców. Plusem jest możliwość stopniowania koloru, więc jest szansa, że latem też będę mogła go używać.


3 -  również jasny, ale tym razem różowy nude. Dla mnie zbyt chłodny ale jestem pewna, że znalazł by wiele fanek wśród dziewczyn o jaśniejszej karnacji i włosach ode mnie.


4 - wściekły zimny róż. Zdecydowanie nie mój odcień. O ile poprzednik jest dla mnie zbyt chłodny, ale w połączeniu z chłodniejszym makijażem oczu daje radę i nie odcina się za bardzo tak ten jest dla mojej karnacji niewypałem. Mieszam go z innymi odcieniami i wtedy mogę używać nie ryzykując makijażem a'la klown. Spodoba się jedynie dziewczynom, które lubią takie odcienie. Ja do nich niestety nie należę. Muszę też wspomnieć, że rozprowadza się najgorzej z całej siódemki.


5 - ładny, jasny koral ze sporą nutką oranżu w sobie. Drugi z moich faworytów w tym zestawie. Idealnie ożywia twarz, sprawdza się zarówno w dziennym makijażu jak i tym na wieczór. Ten kolor jest obecnie na topie, więc z pewnością znalazłby sporo fanek.


6 -  kolejny modny odcień, bardziej wpadający w czerwień od poprzednika. Również należy do moich ulubieńców. Razem z 5 tworzą idealny duet na wiosnę i lato.


7 - typowo jesienno-zimowa, lekko metaliczna jagoda. Odcień zdecydowanie zimny i również na topie, jednak nie czuję się w takich najlepiej. Użyłam go kilka razy zimą, ale miłości z tego nie będzie.


Trwałość:
Bez jedzenia i picia ok 2-3h, podczas posiłku znikają, a podczas picia zostają na szklance i słomce, czyli błyszczykowa norma ;)

Wydajność:
Ze względu na wygodny dziubek i przemyślaną konsystencję nie mam się do czego przyczepić.

Podsumowanie:
Jak widzicie zestaw jest kolorystycznie różnorodny, co niestety nie czyni go w 100% uniwersalnym (jednak każda kobieta znajdzie w nim swoje odcienie). Jeżeli szukacie fajnego, taniego błyszczyka z czystym sumieniem mogę Wam takie tubki za funta polecić, więcej informacji i odcieni znajdziecie na stronie MUR.

+ wygodne i poręczne tubki
+ piękny zapach
+ duży wybór kolorów
+ trafiona konsystencja
+- trwałość
+ wydajność

Oceniając błyszczyki jako ogół zasługują na mocną 4 :)





Pozdrawiam,

PODPIS

15 komentarzy:

  1. Wyglądają w tych tubkach jak cukierki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze nigdzie ich nie widziałam :-(

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyglądają uroczo, nigdzie ich nie widziałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie poza UK można je dostać w sklepach internetowych, które mają w ofercie MUR :)

      Usuń
    2. i chyba sa w miare tanie, no nie? :)

      Usuń
    3. Tak jak napisałam - kosztują funta :)

      Usuń
  4. wygladaja jak Juicy Tubes Lancome :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi jakoś się nie spodobały ;/

    OdpowiedzUsuń
  6. Słodkie są te małe tubeczki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. muszę się w to zaopatrzyć :)

    OdpowiedzUsuń
  8. jakoś nie mogę się przestawić na błyszczyki, czasami mam wrażenie, że moje włosy się do nich co chwila będą kleić, więc sobie doje z nimi spokój. :)

    ale kolory piękne.

    OdpowiedzUsuń
  9. To nie jest moja ulubiona forma mazideł do ust. Wolę jednak pomadki, ostatnio pokochałam wręcz maty z Golden Rose.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)
Nie musisz umieszczać adresu swojego bloga - znajdę go w Twoim profilu.

Komentarze zawierające spam lub obraźliwe treści będą usuwane.